Prezydent odpowiada na decyzję szefa polskiej dyplomacji ws. odwołania ambasadorów

2024-03-13 19:59 aktualizacja: 2024-03-14, 07:43
Prezydent RP Andrzej Duda udziela wypowiedzi dla mediów po wizycie w Elektrowni Atomowej im. Alvina W. Vogtle'a w Waynesboro, fot. PAP/Leszek Szymański
Prezydent RP Andrzej Duda udziela wypowiedzi dla mediów po wizycie w Elektrowni Atomowej im. Alvina W. Vogtle'a w Waynesboro, fot. PAP/Leszek Szymański
Żadnego polskiego ambasadora nie można ani powołać, ani odwołać bez podpisu Prezydenta RP - oświadczył w środę prezydent Andrzej Duda pytany o rozpoczęcie przez MSZ procedury odwołania 50 ambasadorów.

MSZ przekazało wcześniej w środę, że szef resortu Radosław Sikorski podjął tego dnia decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu. Ministerstwo dodało, że proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera Donalda Tuska zostały uruchomione praktyczne procedury odwoławcze. Jednocześnie MSZ wyraziło nadzieję "na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju".

Prezydent Duda pytany o tę sprawę podczas wizyty w USA powiedział: "Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta". "Fundamentalne znaczenie ma tutaj decyzja, którą podejmuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej" - dodał Duda.

Szef polskiej dyplomacji pytany wcześniej w środę w RMF FM, czy Polska będzie teraz miała charge d'affaires zamiast ambasadorów, odpowiedział, że "to się zdarza w dyplomacji, zdarzało się też w przeszłości".

We wtorek premier Donald Tusk powiedział, że razem z ministrem Sikorskim zdecydował zwrócić się do prezydenta o zgodę na zmiany w większości ambasad. Jak dodał, "czeka nas bardzo masywna zmiana w ambasadach".

"Jeśli nie będzie innej możliwości, to oczywiście będziemy przywoływali ambasadorów do kraju i ambasadorami - do czasu zmiany stanowiska prezydenta lub zmiany prezydenta - będą dyplomaci w charakterze chargé d’affaires. Jeśli takie rozwiązanie satysfakcjonuje pana prezydenta, trudno. Tak czy inaczej, my musimy usprawnić i zbudować lojalną wobec państwa polskiego ekipę, która będzie prowadziła nasze sprawy, sprawy państwa polskiego we wszystkich ambasadach" - zapowiedział premier.

Zgodnie z ustawą o służbie zagranicznej, ambasadora mianuje i odwołuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek ministra właściwego do spraw zagranicznych, zaakceptowany przez prezesa Rady Ministrów.

Minister właściwy do spraw zagranicznych przed skierowaniem wniosku zasięga opinii Konwentu Służby Zagranicznej. W skład Konwentu wchodzą: minister właściwy do spraw zagranicznych lub wskazany przez niego członek kierownictwa urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw zagranicznych jako przewodniczący; szef Służby Zagranicznej; przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej; przedstawiciel Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Mastalerek: prezydent nie zgadza się na hurtowe odwoływanie ambasadorów

Prezydent Andrzej Duda nie zgadza się na hurtowe odwoływanie ambasadorów, bez konkretnych przesłanek i podawania przyczyn - powiedział w środę szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek.

Mastalerek ocenił w Polsat News, że dzień po tym, jak prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk pokazali w Waszyngtonie współpracę w sprawach bezpieczeństwa i międzynarodowych, premier "zamierza jednostronnie pokazywać brak współpracy".

"Kilka tygodni temu minister Radosław Sikorski przysłał do Pałacu Prezydenckiego listę kilkudziesięciu ambasadorów i chciał hurtowo dokonywać zmian. Usłyszał od współpracowników prezydenta, że prezydent do każdego z ambasadorów podchodzi w sposób odpowiedzialny i merytoryczny, że nie zgadza się na hurtowe odwoływanie ambasadorów, bo albo są konkretne zarzuty i przesłanki w kierunku jakiegoś ambasadora albo ich nie ma. Prezydent powiedział: proszę mi przedstawić informacje w każdej placówce, co wam się nie podoba, czy ktoś z ambasadorów działa źle" - mówił Mastalerek.

Dodał, że jest rzeczą całkowicie niezrozumiałą, że bez podawania przyczyn premier "jednostronnie chce pokazywać brak współpracy dzień po dobrej wizycie w Stanach Zjednoczonych". Podkreślił, że prezydent i premier muszą się wspólnie zgodzić na odwołanie i powołanie ambasadorów. Jak ocenił, jeśli jednostronne premier będzie zrywał z taką praktyką, to pokaże nieodpowiedzialność rządu w sprawach międzynarodowych.

Stwierdził też, że ambasadorowie nie są ambasadorami rządu, tylko Rzeczypospolitej. "Panu premierowi chyba się coś pomyliło. Jeśli premier mówi o jakiejś lojalności, to ambasador ma mieć lojalność tylko wobec Rzeczypospolitej, nie wobec rządu premiera Donalda Tuska, nie wobec Platformy Obywatelskiej" - powiedział szef gabinetu prezydenta.

Przypomniał, że w najbliższym czasie prezydent i rząd będą wspólnie ustalać polskiego kandydata na komisarza UE ds. obronności. "Jeśli dziś słyszymy spekulacje, że Radosław Sikorski chciałby być komisarzem, czy w ogóle ktokolwiek z rządu, to jak premier Donald Tusk wyobraża sobie ustalanie takiego komisarza? A według ustawy, prezydent musi się zgodzić" - zaznaczył Mastalerek.

Szefowa KE Ursula von der Leyen poinformowała pod koniec lutego, że przyszły komisarz ds. obronności i bezpieczeństwa będzie odpowiadać m.in. za przemysł obronny w UE, badania i rozwój, jak i bezpieczeństwo w szerszym sensie. W obecnym składzie KE nie ma komisarza, który odpowiada za te kwestie. Wojna na Ukrainie przyniosła nowe wyzwania dla UE, stąd pomysł, aby w przyszłej KE pojawiała się taka teka.

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek w Waszyngtonie, że jeśli stanowisko nowego unijnego komisarza ds. obronności byłoby wyposażone w portfolio i instrumenty naprawdę wzmacniające Europę, byłoby interesującą propozycją dla obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego.

sma/