160-180 ton ukraińskiej kukurydzy wysypano koło Bydgoszczy. Nie udało się zebrać ok. 30 ton [NASZE WIDEO]

2024-02-26 17:00 aktualizacja: 2024-02-27, 13:02
Zbieranie rozsypanej na tory z wagonów kukurydzy. Fot. PAP/Tomasz Więcławski
Zbieranie rozsypanej na tory z wagonów kukurydzy. Fot. PAP/Tomasz Więcławski
W Kotomierzu k. Bydgoszczy zakończyło się zbieranie ukraińskiej kukurydzy wysypanej z wagonów na tory, a pociąg towarowy odjechał. Pracownik firmy zabezpieczającej transport przekazał PAP, że nie udało się zebrać ok. 30 ton.

Kom. Lidia Kowalska z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy powiedziała PAP w poniedziałek po południu, że zbieranie zboża w Kotomierzu się zakończyło.

"Pociąg odjechał w kierunku Gdańska po godzinie 14" - podkreśliła kom. Kowalska. Na skarpie obok torowiska została kukurydza, która nie nadawała się do ponownego wsypania do wagonów, gdyż została zanieczyszczona po wysypaniu z wagonów.

Paweł Bylewski z firmy organizującej zabezpieczenie transportu potwierdził w poniedziałek PAP, że ziarno wysypane w Kotomierzu k. Bydgoszczy było transportowane z Ukrainy do Maroka.

Reporter PAP był na miejscu zdarzenia w poniedziałek przed południem.

"Osiem z czterdziestu wagonów było otwartych. Wagony na pewno zostały otwarte przez osoby trzecie. Zostały przecięte liny celne o grubości 8 mm. Zostały w ten sposób otwarte podwójne drzwi boczne z wagonów" – powiedział PAP Bylewski. Dodał, że po otwarciu drzwi z wagonu wylatuje połowa towaru.

"Wysypało się między 160 a 180 ton. Zostało na ziemi ok. 30 ton. To trafi na oddział celny na wagę i zostanie zabezpieczone do dalszej dyspozycji, czyli utylizacji bądź sprzedaży na biogaz" – powiedział Bylewski.

Podkreślił, że jest to kukurydza ukraińska. Miała trafić bezpośrednio na statek i dopłynąć do Maroka.

"Z ośmiu wagonów znajdujących się na bocznicy kolejowej w Kotomierzu k. Bydgoszczy (gm. Dobrcz) została wysypana kukurydza" – powiedziała wcześniej PAP kom. Kowalska. Sprawdzany był monitoring. Na ten moment nie wiadomo, kiedy doszło do wysypania i kto to zrobił. Policja nie potwierdza także, skąd pochodziło zboże.

Po konsultacjach z prokuratorem postępowanie prowadzone jest w kierunku złamania artykułu 288 k.k., czyli zniszczenia mienia.

Z informacji regionalnej rozgłośni Polskiego Radia wynikało, że rolnicy, którzy pojawili się na miejscu, pobrali próbki do badań.

"Na temat wysypania zboża niewiele wiemy. Rolnicy nie utożsamiają się z tego rodzaju akcją protestacyjną. Doniesienia są takie, że to zboże pochodzi z Ukrainy. Jeżeli chodzi o sam wysyp, to próbki zostały pobrane przez jednego z rolników i wysłane do państwowego instytutu badawczego. Jedyne, czego chcemy, to, aby nasze państwo było w tej mierze aktywne i rzeczywiście tego rodzaju kontrole przeprowadzało nie tylko na granicy, ale również w miejscach docelowych, gdzie to zboże jest dostarczane" - powiedział PAP Jan Kaźmierczak z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Obrony Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych.

Wskazał, że "rolnicy protestują merytorycznie, a nie walką, protestują pokojowo". "Nasze protesty są ostatecznością, bo jesteśmy zmuszeni wychodzić na drogi, aby wywrzeć presję na naszych polityków" - dodał Kaźmierczak.

Zastępca wójta gminy Dobrcz Sebastian Horodecki wskazał, że wczoraj rano dostał informację o wysypaniu kukurydzy z wagonów transportu stojącego na bocznicy w Kotomierzu.

"Kto mógł tego dokonać? Nie wiem. Przecięto na pewno oznaczenia celne. Dokąd ta kukurydza jechała? Nie wiem. Mamy nadzieję, że to się nie będzie powtarzało, a odpowiednie służby będą teraz takich transportów pilnować" - powiedział Horodecki.

W niedzielę wicepremier i minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow poinformował, że w Polsce "zniszczono 160 ton ukraińskiego zboża, które było transportowane do portu w Gdańsku, by trafić do innych krajów".

"Czwarty przypadek wandalizmu na polskich stacjach kolejowych. Czwarty przypadek bezkarności i nieodpowiedzialności" – napisał Kubrakow na platformie X, dołączając fotografie z wysypanym z wagonów kolejowych zbożem.(PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

ep/