

Strażnicy miejscy ruszyli na pomoc mężczyźnie, którzy w czwartkowe popołudnie wpadł do nieczynnego wybiegu dla niedźwiedzi przy alei Solidarności.
"Gdy przyjechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy mężczyznę w średnim wieku, który chodził po betonowych górkach na terenie wybiegu. Był wystraszony i mokry. Po chwili zszedł do fosy i zaczął ustawiać na sobie metalowe kosze, które tam leżały. Poleciliśmy mu, by tego nie robił i wezwaliśmy straż pożarną" – powiedziała strażniczka, która brała udział w akcji.
Na miejsce zdarzenia przyjechały trzy sekcje strażaków. Do fosy wstawili składaną drabinę, która z trudem sięgała do wysokości barierki ogradzającej wybieg. Mocno wystraszony mężczyzna wspiął się po niej na górę. Nie miał widocznych obrażeń i nie czuć było od niego alkoholu. "Niestety nie umiał wytłumaczyć, jak znalazł się w fosie. Stanowczo twierdził jednak, że sam tam nie wskoczył. Być może wcześniej chodził po ogrodzeniu wybiegu, poślizgnął się i spadł" - przekazali strażnicy. Ponieważ skarżył się, że boli go głowa i dolna część pleców, wezwano pogotowie. 49-letni mieszkaniec Bródna został przewieziony do szpitala.
Misie, które mieszkały na tym wybiegu zostały przeniesione w maju 2020 roku na teren zoo. Decyzję podjęto po dramatycznym wydarzeniu, kiedy to pijany 23-latek wskoczył na wybieg, szarpał i podtapiał niedźwiedzia. Po incydencie ogród zoologiczny wydał oświadczenie, z którego wynika, że 37-letnia niedźwiedzica wyszła z ataku bez szwanku, ale była mocno zestresowana.
"Bezpieczeństwo zwierząt w warszawskim ZOO jest najważniejsze. Po ostatnim, oburzającym incydencie razem z dyrekcją ZOO podjęliśmy decyzję o przeniesieniu niedźwiedzi do wnętrza ogrodu. Misie na wybieg od ulicy już nie wrócą" - informowała ówczesna rzecznik ratusza Karolina Gałecka. (PAP)
Autorka: Marta Stańczyk
mmi/