
Szef MZ był pytany na konferencji prasowej w Warszawie m.in. o działania służące zwiększaniu kadr medycznych i to, ilu lekarzy powinno być w Polsce w perspektywie pięciu, czy 10 lat.
Minister wskazywał kilka dni temu na Twitterze, że "rekordowa liczba studentów medycyny to suma wysiłków rektorów wraz z uczelniami oraz polityki prowadzonej przez rząd Zjednoczonej Prawicy". "To są fakty, a nie deklaracje” – akcentował.
Do jego wpisu na Twitterze odniosło się m.in. Porozumienie Rezydentów. "Czy rzeczywiście jest to powód do radości@a_niedzielski? Przyjrzyjmy się faktom: 10 tys. studentów rocznie to aż 26 absolwentów na 100 tys. mieszkańców. Średnia europejska to 13! Po co nam DWA RAZY więcej studentów niż w innych krajach? Ilu z nich wyemigruje?” – napisano.
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasza Jankowskiego, rząd nie ma strategii i nie wie, ilu lekarzy będzie w Polsce potrzebnych za 5 czy 10 lat. "Rządzący na problem związany z brakiem lekarzy znaleźli prostą receptę: wyprodukować jak najwięcej studentów medycyny” – mówił w TOK FM Jankowski, przekonując, że nie tędy droga. Zwracał uwagę, że coraz więcej uczelni zaczyna kształcić lekarzy, chociaż nie mają odpowiedniej liczby wykładowców, a baza pozostawia wiele do życzenia.
Minister Niedzielski stwierdził w środę, że "to nie jest zarzut skierowany w kierunku ministra zdrowia". "To jest zarzut skierowany do rektorów uczelni, którzy są odpowiedzialni za jakość kształcenia” – wskazał. "Bardzo ściśle współpracujemy z rektorami podejmując decyzje o zwiększeniu liczby w naborze. (…) Oczywiście, że chcielibyśmy więcej, natomiast liczby są ustalane, można powiedzieć kolokwialnie, z rektorami” – dodał.
Szef MZ zaznaczył, że podejmowanych jest wiele działań dotyczących standardów kształcenia. "Te standardy zmieniamy, zmieniamy je właśnie w kierunku coraz lepszego dopasowania ścieżki kształcenia do oczekiwań systemowych” –zaznaczył Niedzielski. "Praca nad jakością kształcenia jest ciągła” – podkreśli.
Stwierdził, że "zarzut, bo może i o ten kontekst chodzi, dotyczący wprowadzania możliwości kształcenia lekarzy na kierunkach medycznych w szkołach zawodowych, które edukowały do tej pory pielęgniarki i ratowników jest też nieuzasadniony". "Żeby otworzyć kierunek lekarski trzeba spełniać bardzo surowe i rygorystyczne wymogi, które są weryfikowane” – zaakcentował.
"Traktuję te głosy, które wcześniej miały charakter taki, że jest za mało specjalistów, jako typowy korporacyjny głos, który działa w interesie lobby, które nie chce większej konkurencji” – dodał minister. (PAP)
Autorzy: Katarzyna Lechowicz-Dyl, Gabriela Putkowska
an/