Prezydent: mianowanie Andrija Melnyka na wiceszefa MSZ Ukrainy to suwerenna decyzja ukraińskich władz

2022-11-21 20:33 aktualizacja: 2022-11-22, 09:55
Prezydent Andrzej Duda, fot. PAP/ Marcin Obara
Prezydent Andrzej Duda, fot. PAP/ Marcin Obara
Mianowanie Andrija Melnyka na wiceszefa MSZ Ukrainy to suwerenna decyzja ukraińskich władz - ocenił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Dodał, że strona polska nie formułowała not protestacyjnych w tej sprawie.

Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek w rozmowie z Polsat News został zapytany o mianowanie wiceszefem MSZ Ukrainy byłego ambasadora tego państwa w Berlinie Andrija Melnyka. Dyplomata zasłynął bardzo krytycznymi uwagami pod adresem rządu RFN po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz pozytywnymi wypowiedziami o Stepanie Banderze, przywódcy jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia, jest odpowiedzialna za prowadzone w latach 1943-1944 czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Melnyk w wywiadzie z lipca 2022 r. na uwagę, że w latach 1943-44 Ukraińcy "dokonywali masakr na Polakach" odpowiedział: "Tak, i podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki tysięcy. Trwała wojna". Melnyk został odwołany z funkcji ambasadora przez prezydenta Zełenskiego w lipcu.

"To są suwerenne decyzje, które podejmują władze ukraińskie; jest to ekspert ukraiński od spraw zagranicznych, takie decyzje są podejmowane w obrębie administracji prezydenckiej, w obrębie władz ukraińskich" - powiedział prezydent Andrzej Duda.

Na uwagę, że Melnyk powiedział m.in., że Polacy podczas II wojny światowej dokonywali masakry na Ukraińcach odparł, że "będzie trzeba widocznie pana ministra poprosić o to, żeby sobie jednak trochę doczytał faktów historycznych, żeby miał obiektywne spojrzenie". "Niestety, ale prawie 100 tys. Polaków zostało zamordowanych w czasie II wojny światowej przez ukraińskich nacjonalistów" - dodał.

Pytany o to, czy były jakieś obiekcje przekazywane stronie ukraińskiej drogą dyplomatyczną odparł, że żadnych not protestacyjnych w tej sprawie nie formułowano.

Odnosząc się z kolei do wypowiedzi francuskiego generała Bruno Clermonta, którego zdaniem prezydent Zelensky popełnił strategiczny błąd dwukrotnie zaprzeczając wypowiedziom prezydentów Dudy i Bidena w kwestii pochodzenia rakiety odpowiedział: "Pan generał może mieć swoją ocenę, ja mam swoją. Pan generał pewnie nie zna pana prezydenta Wołodymyra Zelenskiego, ja znam pana prezydenta bardzo dobrze. Wiem, jaki to jest człowiek, mogę powiedzieć, że przyjaźnię się z nim" - mówił.

Dodał, że decyzje i działania na Ukrainie są podejmowane w warunkach dużego stresu i napięcia. "Tam giną setki ludzi dziennie. Kiedy jest takie bombardowanie rakietowe, jakie miało miejsce w tych właśnie dniach na Ukrainie, spadają dziesiątki pocisków na Ukrainę. Oczywiście, dużą część rakiet rosyjskich udało się zniszczyć, bohatersko tutaj działała obrona przeciwrakietowa Ukrainy, ale zginęło również bardzo wielu ludzi" - wyjaśnił prezydent.

"To jest ogromna odpowiedzialność, ogromne emocje, to są bardzo głębokie przeżycia i to jest inny sposób postrzegania świata i inny sposób, powiedziałbym, także i rozwiązywania takich sytuacji, niż my mamy będąc tutaj. W kraju, w którym jest pokój, który patrzy poprzez granicę na to, co tam się dzieje" - podkreślił.

Dodał, że w warunkach wojny, które toczy się za naszą granicą "zdarzył się tragiczny wypadek, który ogromnie nas dotknął". "Trzeba najmocniej, jak to możliwe, pomóc rodzinom, które poniosły tę straszliwą stratę. Ogromne wyrazy współczucia. Staram się, aby państwo polskie zachowało się na odpowiednim poziomie w tej sytuacji i wsparło te osoby, które są w tak trudnym w tej chwili stanie" - zaznaczył.

Prezydent Duda ws. wypadku w Przewodowie: zapewniliśmy bezpieczeństwo naszym obywatelom

W Przewodowie (woj. lubelskie, pow. hrubieszowski) we wtorek 15 listopada spadł pocisk, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków.

Prezydent Duda w poniedziałek w Polsat News zapytany został, czy to prawda, że wiedział o przyczynach wybuchu w Przewodowie już w między godz. 18.00 a 19.00.

"Ok. 18.00-19.00 wiedzieliśmy, że spadła rakieta, że to, co stało się w Przewodowie to był wybuch rakiety" - powiedział prezydent. Jak zaznaczył, "to była informacja, którą otrzymałem słownie od naszych służb". "Natomiast coraz bliższe ustalenia następowały na bieżąco" - dodał.

"Zwołałam spotkanie w konsultacji z premierem, które miało miejsce w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Przybyli wszyscy ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo Rzeczypospolitej, także to bezpieczeństwo militarne, więc również i generałowie, w tym szef Sztabu Generalnego i jego współpracownicy. Wspólnie naradzaliśmy się nad strategią i na bieżąco prowadziliśmy dalsze ustalenia co do sytuacji i zbieraliśmy różne sygnały" - powiedział prezydent.

Jak zaznaczył, "wiedzieliśmy, że strona amerykańska przedstawia taką informację, jaką przedstawia, tylko ona nie przedstawiała źródeł, z których ona pochodzi". "Chciałem, żebyśmy mieli nasze informacje, żeby były potwierdzone przez nasze służby; wynikały z naszych działań wywiadowczych, bo dla mnie ta informacja była informacją pewną" - podkreślił prezydent Duda. Wyjaśnił, że zarówno od polskiej Straży Granicznej, jak i Wojska Polskiego, informacje otrzymał w późnych godzinach wieczornych. "Były one ogólnie zbieżne z informacjami, które przekazał mi prezydent Joe Biden" - powiedział Andrzej Duda.

Zwrócił uwagę, że w międzyczasie rozmawiał z szeregiem przywódców, w tym z Bidenem, który podzielił się z nim swoją wiedzą. "Rozmawiałem także z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, prezydentem Ukrainy i całym szeregiem przywódców, co trwało do późnych godzin nocnych" - tłumaczył Duda.

Przyznał, że "to był trudny moment związany z dużą odpowiedzialnością". "Mieliśmy cały czas świadomość, że trzeba działać bardzo spokojnie, że nie wolno podejmować pochopnych działań, że na swoich barkach niesiemy odpowiedzialność za polskie sprawy, za bezpieczeństwo naszych rodaków, w związku z tym natychmiastowa decyzja o postawieniu w stan gotowości naszych sił lotniczych, o poderwaniu samolotów, jak to mówimy, również i podwyższona gotowość wybranych jednostek po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo, także służb, policja itp." - wyjaśnił Duda.

Zaznaczył, że działał "bardzo spokojnie i wstrzemięźliwie, żeby uniknąć niepotrzebnych napięć".

Jak podkreślił, "nie wydaliśmy żądanego zbędnego komunikatu, nie wydaliśmy żadnego niepotrzebnego komunikatu, a co najważniejsze, nie wydaliśmy żadnego fałszywego komunikatu i to jest rzecz najważniejsza" - ocenił prezydent.

Zwrócił uwagę, że postawa polskich władz "zostało wysoko ocenione przez polskich sojuszników i generalnie przez społeczność międzynarodową, że zachowaliśmy spokój, wstrzemięźliwość. Zachowaliśmy się racjonalnie a przede wszystkim zapewniliśmy bezpieczeństwo naszym obywatelom.

"Bezpieczeństwo Polaków zostało w 100 procentach zagwarantowane - podkreślił". (PAP)

Autorzy: Marcin Chomiuk, Magdalena Gronek

mj/