24 lutego ub. r. Rosja rozpoczęła otwartą fazę inwazji na Ukrainę, wprowadzając na jej terytorium regularne wojska. Ukraińscy pamiętają jednak, że wojna trwa od 2014 r., kiedy władze w Moskwie podjęły decyzję o aneksji ukraińskiego Krymu, a następnie z pomocą tzw. separatystów zajęły część obwodów donieckiego i ługańskiego.
„W rocznicę bezpośredniego ataku na Ukrainę możemy oczekiwać ataków rakietowych po Ukrainie, nie tylko na infrastrukturę krytyczną ale i na miasta. Dla Putina nie ma znaczenia, że żyją tam cywile - on chce zagłady Ukrainy. Będzie nasilenie ofensywy na wschodzie Ukrainy, uderzenia w Charków, Chersoń i Zaporoże. Ukraina jest jednak do tego gotowa” – powiedział.
Według Podolaka celem Rosji w tej wojnie jest zniszczenie Ukrainy jako państwa, po którym ma nadejść odrodzenie czegoś w rodzaju ZSRR. To wszystko łączy się z dalszymi planami dominacji Moskwy w Europie.
„Rosja chce odtworzenia Związku Sowieckiego i nie ma tam miejsca na niepodległość Ukrainy. Powiem więcej: to nie jest wojna o terytorium. Może gdzieś tego nie rozumieją do końca, ale to jest wojna o prawo Rosji do całkowitej dominacji w Europie” – wskazał.
Zdaniem doradcy szefa kancelarii Wołodymyra Zełenskiego, jeszcze na początku otwartego etapu wojny świat wyolbrzymiał możliwości Rosji. „Demokratyczny świat długo bał się przyznać wprost, że Rosja nie jest państwem, z którym można prowadzić negocjacje. U nas tego strachu nie było” – podkreślił.
Podolak wspomina, że 24 lutego 2022 r., na wieść o rosyjskim ataku na Ukrainę, prezydent Zełenski ze współpracownikami od wczesnych godziny porannych podejmowali decyzje związane z obroną i funkcjonowaniem państwa w warunkach wojennych.
„Zobaczyłem tam absolutnie zmotywowanego i rozumiejącego sytuację prezydenta. Dla mnie osobiście było to bardzo ważny moment, bo zrozumiałem, że będziemy podejmowali decyzje, wszyscy zostajemy tutaj i nikt nigdzie nie będzie wyjeżdżał” – relacjonuje Podolak.
W tym czasie – jak mówi – Rosjanie wszczęli intensywną kampanię, by przekonać społeczeństwo, że ukraińskie kierownictwo zbiegło z kraju. Działo się to w dniach rosyjskich ataków na Kijów przez Irpień i Buczę. „Rosjanie mieli koncepcję zniszczenia ukraińskiej państwowości i ludzi, którzy tę państwowość symbolizują” – powiedział.
„Prezydent odczuwał rosnącą presję informacyjną i 25 lutego podjął decyzję, że wszyscy wychodzimy na dziedziniec biura prezydenta, by poinformować, że najwyższe władze pozostają na miejscu i działają” – tak Podolak mówi o nagranym wówczas przez Zełenskiego film, w którym pojawił się on ze swą najbliższą ekipą, by odpowiedzieć na zarzuty o ucieczce z Kijowa.
W czasie, gdy realizowano to nagranie, z obrzeży Kijowa słychać było kanonady artyleryjskie, a samym mieście toczyły się walki z rosyjskimi grupami dywersyjno-rozpoznawczymi. „Rosjanie zamierzali wkroczyć do dzielnicy rządowej, wywołać zamieszki i szturmem opanować ważne instytucje” – wspomina doradca.
Jak twierdzi, Ukraińcy nie mieli w tej sytuacji wyboru i musieli walczyć. „Rozumieliśmy, że nie jest to taka wojna, jak w 2014 roku, że to nie jest maleńka próba. Rosja jednak pomyliła się, bo myślała, że będzie łatwo, że Ukraina nie będzie w stanie efektywnie się bronić, a Europa znów zajmie pasywne stanowisko” – podkreśla.
Podolak zwrócił uwagę, że ukraińska walka byłaby o wiele trudniejsza, gdyby nie postawa zagranicznych partnerów. „Jesteśmy bardzo wdzięczni – i to nie są tylko słowa – gdyż uważamy, że bez stanowiska Wielkiej Brytanii, Polski i Litwy w pierwszych dniach wojny byłoby nam o wiele trudniej zbudować tak solidarne poparcie dla Ukrainy w Europie. Zawdzięczamy to m.in. Polsce” – powiedział.
Zdaniem doradcy Rosja musi przegrać tę wojnę, gdyż w innym razie nadal będzie bezkarnie łamała zasady międzynarodowego współżycia. „Jeśli Rosja nie przegra, nie będziemy mieli prawa międzynarodowego, nie będzie kar za masowe zbrodnie wojenne, będzie zaś systemowe finansowanie terroryzmu, zabójstwa polityczne i kryminalizowanie Europy. Dlatego nie rozumiem, jak po roku wojny ktoś może mówić jeszcze o jakimś pokoju z Federacją Rosyjską” – wskazał.
Podolak uważa, że poprzez inwazję na Ukrainę Rosja przyspieszyła koniec istnienia swojej państwowości w obecnej formie.
„Jej państwowość jest w konflikcie ze współczesną demokratyczną cywilizacją. Rosję czeka transformacja polityczna i bunty socjalne. I drugi, bardzo ważny proces: terytoria etniczne, jak Inguszetia, Czeczenia czy Tatarstan w końcu otrzymają możliwość zadania pytania, czy mają pozostać w składzie Federacji Rosyjskiej, czy też będą rozwijać się w kierunku własnej państwowości” – przypuścił doradca biura prezydenta Zełenskiego w rozmowie z PAP.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
mj/