Coraz więcej dzieci i młodzieży z poważnymi urazami po jeździe na hulajnodze. Lekarze ostrzegają
Coraz więcej młodych pacjentów z poważnymi urazami po jeździe na hulajnogach elektrycznych odnotowuje Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku. Lekarze i policja mówią o lawinowym wzroście zdarzeń z udziałem tego rodzaju hulajnóg. Apelują o zakładanie kasków.
Ze statystyk UDSK wynika, że od początku tego roku do szpitala przyjęto już 26 dzieci i młodzieży z urazami po jeździe na hulajnogach elektrycznych. W całym ubiegłym roku takich przypadków było 38 - podał w środę na konferencji prasowej szpital.
Dyrektor UDSK prof. Anna Wasilewska mówiła, że statystyki nie uwzględniają złamań ręki czy nogi po takiej jeździe - To są bardzo ciężkie urazy wraz z urazem głowy, dzieci przywożone w stanie z brakiem kontaktu - mówiła dyrektor.
Powiedziała, że w związku z większą liczbą zgłoszeń młodych pacjentów z urazami, we wtorek zabrakło miejsc na oddziale intensywnej terapii w szpitalu. Podkreśliła, że to pierwsza taka sytuacja w jej wieloletniej pracy. - Do tej pory w ramach tych swoich ośmiu łóżek OIOM nie mieliśmy takich problemów. Wczoraj musieliśmy organizować się na szybko właśnie ze względu na to, że tak dużo dzieci trafia po urazach - mówiła.
- I zwracamy uwagę szczególnie właśnie na urazy związane z hulajnogami, ponieważ są one naprawdę dramatyczne nawet w porównaniu do rowerów, trampolin i różnych innych aktywności, które dzieci w tym czasie po prostu uprawiają - dodała prof. Wasilewska.
Kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii UDSK prof. Adam Hermanowicz ocenił, że liczba urazów zwiększa się „wręcz lawinowo”. - Do tej pory takich urazów i takiej liczby pacjentów w zasadzie nie mieliśmy - ocenił. Podkreślił, że nie ma dyżuru, żeby nie zgłosiło się dziecko po upadku z hulajnogi czy też roweru. Dodał, że na dyżurze poprzedniego dnia przyjęto na oddział dwójkę pacjentów: ośmiolatka w stanie ciężkim, po urazie głowy i twarzo-czaski, a także poobijanego dwunastolatka.
Hermanowicz zauważył, że część z tych urazów jest powierzchowna, ale - jak zaznaczył - jest coraz więcej urazów ciężkich w związku z tym, że hulajnogi rozwijają bardzo duże prędkości.
"Dzieci, czy też młodzież, które z nich korzystają nie umieją sobie wyobrazić takich podstawowych praw fizyki, że małe kółko, które się zatrzyma na krawężniku ma taką siłę, że te dzieciaki z tej hulajnogi po prostu spadają".
Opisując ciężkie przypadki profesor mówił, że to głównie ciężkie urazy głowy i twarzo-czaszki. - W tym roku już mieliśmy kilku pacjentów, którzy byli operowani z powodu urazu czaszkowo-mózgowego, czyli krwiaków wewnątrzczaszkowych. Byli operowani z powodu pęknięcia śledziony po uderzeniu w kierownicę. Także są to urazy, które bezpośrednio zagrażają życiu tych dzieci - mówił Hermanowicz. Zwracał uwagę, że leczenie takich pacjentów jest skomplikowane i długotrwałe, może też pozostawiać trwały ślad w przyszłości jak deficyty neurologiczne, niedowłady, zaburzenia mowy, widzenia.
"Ten problem się cały czas nasila, bo hulajnogi są coraz szybsze. Na początku to były jakieś ograniczenia rzędu 20 km/h, 25 km/h. W tej chwili mieliśmy rekordzistę, który powiedział, że jego hulajnoga jeździ 80 km na godzinę. Dla nas to było niewyobrażalne, oczywiście jechał bez kasku".
Apelował razem z innymi lekarzami o używanie kasków dobranych rozmiarem i założonych poprawnie.
Kierownik Kliniki Ortopedii i Traumatologii dziecięcej UDSK dr Tomasz Guszczyn zwracał uwagę, że porównując hulajnogi tradycyjne z elektrycznymi można zaobserwować dużą różnicę w urazowości. Wskazał, że zwykła hulajnoga generowała w 55 proc. otarcia i skręcenie, w 16 proc. złamania, a dwudziestu kilku stłuczenia głowy, a hulajnogi elektryczne w 55 proc. generują złamania kończyn górnych, a także urazy tkanek miękkich i kończyn dolnych.
Statystyki dotyczące zdarzeń z udziałem hulajnóg elektrycznych na drogach publicznych przedstawiła podlaska policja.
"Niestety (...) też mamy lawinowy wzrost. 15 zdarzeń drogowych z udziałem hulajnóg elektrycznych w pierwszym półroczu tego roku. To jest aż o 11 więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego".
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.
Zwrócił uwagę, że 80 proc. uczestników tych zdarzeń to osoby do 18. roku życia.
Krupa powiedział też, że największy odnotowany pomiar miernikiem prędkości osoby poruszającej się hulajnogą elektryczną w Białymstoku to 90 km/h, co zakończyło się nałożeniem mandatu.
Podkreślił też nie wszyscy użytkownicy korzystający z hulajnóg elektrycznych pamiętają o podstawowych zasadach poruszania się. Jak przypomniał, hulajnoga elektryczna może poruszać się z prędkością nie większą niż 20 km/h, a jeśli porusza się po chodniku, to prędkość nie może być większa niż prędkość pieszych.
Przypomniał też, że zgodnie z zasadami dzieci do 10. roku życia mogą się poruszać hulajnogą elektryczną tylko poza drogą publiczną, czyli np. po drogach wewnątrz osiedla tylko pod opieką osoby dorosłej. Nie mogą poruszać się ani chodnikiem, ani ścieżką rowerową. Kolejną kategorią użytkowników hulajnóg elektrycznych są osoby w wieku od 10. do 18. lat, które muszą posiadać odpowiednie uprawnienia. Takich uprawnień nie potrzebują osoby powyżej 18. roku życia.
Obecnie nie ma obowiązku zakładania kasku podczas jazdy na hulajnodze elektrycznej. Zmian chce Ministerstwo Infrastruktury. Rekomendacją o obowiązku jazdy w kasku do 16. roku życia podczas jazdy rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego podjęła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego przy MI. Przepis ma zostać dodany do nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym - poinformował w poniedziałek szef MI Dariusz Klimczak.(PAP)
swi/ agz/ grg/