Czarzasty o komisji ds. wpływów rosyjskich: nie jestem przeciwko

2024-05-15 09:29 aktualizacja: 2024-05-15, 11:44
Włodzimierz Czarzasty Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Włodzimierz Czarzasty Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Nie jestem przeciwko powołaniu komisji, która zbada historię wpływów rosyjskich w Polsce - powiedział w środę wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, pytany o propozycję powołania rządowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce.

Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że nie będzie komisji sejmowej ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce, powołana zostanie natomiast komisja rządowa. Jak mówił, dostanie ona termin dwumiesięczny, dlatego należy się spodziewać pierwszego raportu po 9 czerwca. Premier podkreślił, że w komisji nie będzie polityków, ale urzędnicy, eksperci i przedstawiciele służb.

"Ja nie jestem przeciwko powołaniu komisji, która zbada historię wpływów rosyjskich w Polsce, bo wpływy rosyjskie są w całej Europie. Jesteśmy w trakcie wojny na Ukrainie, i zawsze to było. Ja się opowiadam za bezpieczeństwem Polski, a z tego wysnuwam wniosek, że jeżeli działania komisji specjalnej pomogą nam w bezpieczeństwie, trzeba ją powołać, a służby powinny pracować jak najlepiej" – mówił Czarzasty w TVN24, pytany o zapowiadaną przez premiera komisję.

Wicemarszałek odniósł się do piątkowej wypowiedzi swojego koalicjanta, marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który ocenił, że "od łapania szpiegów są służby, a nie komisje, które mają tendencję do zamieniania się w polityczny teatr". "Szanując Szymona, bo żeśmy się pogodzili, wszystko jest w porządku, mam takie pytanie: w czym przeszkadza funkcjonowanie komisji złożonej z wybitnych specjalistów oraz świetne funkcjonowanie służb? Zawsze będzie taka sytuacja, że służby czegoś nie zauważą, co komisja może znaleźć" – powiedział Czarzasty.

Jego zdaniem, problem z komisją ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, powołaną za rządów PiS, polegał na tym, że "my właściwie znaliśmy wynik pracy tej komisji przed powołaniem tej komisji". "Była ona ewidentnie upolityczniona i ewidentnie nastawiona przeciwko jednemu człowiekowi. W związku z tym jest jakaś różnica" – stwierdził.

"Polacy mają taką tendencję rzucania się w skrajności. Więcej wiary – mówię do swoich koalicjantów, przecież żeśmy obiecali Polkom i Polakom obiektywizm, racjonalizm i dystans do tego wszystkiego" – podkreślił wicemarszałek.

Premier już w piątek informował, że został przygotowany projekt ustawy ws. powołania komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce; jak wskazał, projekt przygotował minister-koordynator służb specjalnych, a obecnie szef MSWiA Tomasz Siemoniak. Na mocy projektowanej ustawy ma powstać "konstytucyjna i skuteczna" komisja, która będzie badała wpływy rosyjskie i białoruskie w Polsce. Później Siemoniak poinformował, że projekt ustawy będzie tematem posiedzenia Rady Ministrów 21 maja.

Komisja zajmująca się badaniem wpływów rosyjskich w Polsce powstała już raz za rządów PiS w ubiegłym roku. W sierpniu 2023 r. Sejm wybrał jej członków, a 29 listopada – już w nowej kadencji – zaprezentowała ona "raport cząstkowy" i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską. Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji, co wstrzymało jej działalność.

Komisja powstała na mocy ustawy przygotowanej w poprzedniej kadencji parlamentu przez PiS. Wedle pierwotnej wersji ustawy w jej skład mieli wejść parlamentarzyści. Ostatecznie jednak ustawa została znowelizowana wedle projektu prezydenta Andrzeja Dudy, w myśl którego w skład komisji nie mogą wchodzić parlamentarzyści, lecz osoby wskazane przez Sejm. (PAP)

Autorka: Delfina Al Shehabi

kno/