Ekspert: Iran musi odpowiedzieć mocno, inaczej straci twarz
Irański reżim, żeby przetrwać, musi zdecydowanie uderzyć w Izrael. Jeśli spowoduje duże szkody, łatwiej będzie wciągnąć w wojnę USA – powiedział PAP Witold Repetowicz, ekspert Akademii Sztuki Wojennej.
Izraelskie siły powietrzne przeprowadziły w piątek rano atak rakietowy na Iran. Zginęli trzej irańscy generałowie: Hosejn Salami, szef Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, Mohammad Bagheri, szef sztabu irańskich sił zbrojnych, a także Golam Ali Raszid. Izrael trafił także w irański ośrodek nuklearny w Natanz. W odpowiedzi Teheran wysłał przeciwko Izraelowi około 100 dronów.
Według dra Witolda Repetowicza, eksperta Akademii Sztuki Wojennej, Iran - jeśli chce zachować twarz - musi teraz bardzo zdecydowanie odpowiedzieć na izraelski atak.
„Ta dotychczasowa reakcja – wysłanie 100 dronów - nie jest absolutnie adekwatna. Brak zdecydowanej odpowiedzi naraziłby reżim irański na śmieszność i przyznanie się do słabości” – ocenił w rozmowie z PAP Repetowicz. Jego zdaniem ewentualne kolejne ataki Izraela mogłyby doprowadzić nawet do upadku irańskiego reżimu.
Według Repetowicza można się teraz spodziewać uderzenia w Izrael. Iranu nie odstraszy izraelska „Żelazna kopuła”. Jak przypomniał ekspert, już poprzednie irańskie ataki na Izrael z 2024 roku pokazały, że izraelskiej obronie trudno zestrzelić wszystkie nadlatujące pociski.
„Obrona Izraela w ub. roku była skuteczna w dużej mierze dzięki amerykańskiemu wsparciu i pomocy Jordanii, skąd kierowano zestrzeliwaniem pocisków, dronów i rakiet” – przypomniał Repetowicz i dodał, że Teheran nie wykorzystał wówczas także efektu synchronizacji: jednoczesnego ataku z Iranu, Libanu i Jemenu.
Jego zdaniem kluczowe państwa arabskie regionu raczej nie będą dziś skłonne mieszać się w ten konflikt, który może rozlać się na przykład na Irak. „Będą chciały uniknąć wciągnięcia w wojnę regionalną” – ocenił Repetowicz.
Stany Zjednoczone, które wedle słów prezydenta Trumpa sprzed ataku były bliskie „całkiem dobrego” porozumienia z Teheranem w sprawie irańskiego programu atomowego, także dystansują się od izraelskiego uderzenia.
Według oświadczenia Marco Rubio, sekretarza stanu USA, Izrael „podjął jednostronne działania przeciwko Iranowi”, a Stany nie są zaangażowane w ataki na Iran. Rubio ostrzegł równocześnie, że „Iran nie powinien atakować interesów ani personelu USA”.
Jak podał brytyjski dziennik „Times”, Iran dysponuje tysiącami pocisków średniego zasięgu, które mogą dotrzeć na przykład do amerykańskich baz w Iraku i amerykańskiej bazy lotniczej Al-Udeid w Katarze.
W opinii dra Repetowicza Izrael zdaje sobie sprawę, że aby rzeczywiście mocno uszkodzić irański program nuklearny, potrzebne jest wsparcie Stanów Zjednoczonych i dlatego próbuje wciągnąć Amerykanów do wojny. Czy Izraelowi to się uda, zależy od siły odpowiedzi Iranu.
„Jeżeli Iran odpowie na izraelski atak w sposób zdecydowany i spowoduje duże szkody, to premier (Izraela) Benjamin Netanjahu będzie miał mocne argumenty wobec Amerykanów, nawet jeżeli (dzisiejszy) atak przeprowadził bez ich wiedzy” – ocenił ekspert i podkreślił, że trudno sobie wyobrazić, aby USA zostawiły Izrael w potrzebie.
Według eksperta idealnym rozwiązaniem z punktu widzenia Izraela byłoby uznanie przez Iran, że Amerykanie jednak mieli coś wspólnego z tym atakiem.
„Wtedy mogłoby dojść do ataku, może nie ze strony samego Iranu, ale ze strony jakiegoś proxy Teheranu, np. Hutich, na siły amerykańskie w regionie” – powiedział Repetowicz, ale równocześnie zastrzegł, że byłby to - jego zdaniem - błąd Iranu, który wpadłby w ten sposób w pułapkę zastawioną przez premiera Netanjahu.
W opinii Repetowicza zabicie generałów Bagariego i Salamiego oraz trafienie w irański ośrodek nuklearny w Natanz jest dużym sukcesem Izraela, ale nie wystarczy, aby zablokować na dłuższą metę program nuklearny Iranu.
”Wręcz przeciwnie, można się spodziewać, że Iran przyspieszy program nuklearny, a w tych okolicznościach, fatwa Alego Chameneiego (najwyższy przywódca Iranu – PAP), zakazująca broni nuklearnej, zostanie zmieniona” – ocenił ekspert.
Jego zdaniem trudno wyrokować, jakie będą międzynarodowe skutki izraelsko-irańskiego konfliktu, bo „wszystko zależy od odpowiedzi Iranu”.
”Z pewnością może bardzo poważnie wpłynąć na zwyżkę cen ropy. Jeżeli Iran będzie miał nóż na gardle to może nawet zablokować cieśninę Ormuz i nakłonić Hutich do tego, żeby znowu blokowali Morze Czerwone i cieśninę Bab al-Mandab” – ocenił ekspert.
Jak podał brytyjski Times, Iran sugerował wcześniej, że jeśli zaatakowane zostaną jego obiekty nuklearne, może w odpowiedzi uderzyć w instalacje naftowe w regionie. Bliski Wschód produkuje około 30 procent światowych dostaw ropy naftowej, z czego większość pochodzi z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kuwejtu. (PAP)
ag/ bst/ mhr/ grg/