Ekspert Ośrodka Spraw Azjatyckich: USA i Chiny postrzegają się jako zagrożenie dla własnej egzystencji

2023-11-15 14:11 aktualizacja: 2023-11-15, 16:06
Flagi Stanów Zjednoczonych i Chin w San Francisco, fot. PAP/EPA/MARK R. CRISTINO
Flagi Stanów Zjednoczonych i Chin w San Francisco, fot. PAP/EPA/MARK R. CRISTINO
Stosunki amerykańsko-chińskie od początku były naznaczone silną konkurencją ideową – ocenia w rozmowie z PAP prof. Dominik Mierzejewski z Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego. Jak dodaje, z perspektywy czasu konflikt ideologiczny nabiera znaczenia, a obie strony postrzegają się jako zagrożenie dla własnej egzystencji i mobilizują odpowiednie zasoby, by przeciwdziałać konkurentowi.

"Wojna handlowa to tylko wierzchołek góry lodowej" – zaznacza Mierzejewski.

"Znany jest nam termin +wojna o chipy+ – idzie o kontrolowanie zasobów" – przypomina naukowiec. "W tym kontekście Tajwan, i jego przyszły status, staje się kluczowym elementem układanki. Dla Tajpej produkcja półprzewodników to swego rodzaju polisa ubezpieczeniowa – ten temat będzie z pewnością dominował na spotkaniu Biden-Xi", które według zapowiedzi ma odbyć się w środę na marginesie szczytu państw Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w San Francisco.

"Obu stronom zależy jednak na minimalizowaniu niekontrolowanego rozwoju konfliktu, co w dobie coraz bardziej asertywnej postawy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej może być problemem" - zauważa Mierzejewski. Stąd, zdaniem eksperta, konieczne jest ustalenie kanałów kontaktu, co w obecnych "konfrontacyjnych okolicznościach może być uznane za współpracę".

Jednak zdaniem rozmówcy PAP istota sporu między dwiema największymi gospodarkami leży gdzie indziej i jest nią "konflikt ideowy, który nabiera na znaczeniu".

"Obie strony postrzegają się jako zagrożenie dla własnej egzystencji i mobilizują odpowiednie zasoby, by przeciwdziałać konkurentowi" – ocenia profesor Uniwersytetu Łódzkiego.

"Mamy tego przykład choćby w Radzie Praw Człowieka w Genewie, gdzie de facto prowadzona jest +wojna normatywna+ – czyje zasady są lepsze i kto powinien kontrolować kreowanie agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że tu bezpieczeństwo ontologiczne odgrywa rolę pierwszoplanową. W tym kontekście dogadanie się będzie bardzo trudne" – wyjaśnia Mierzejewski.

Jak dodaje, kwestie geopolityki przysłaniają inny kluczowy, choć często pomijany wątek w relacjach Pekinu z Waszyngtonem: kwestie społeczne i "degradację amerykańskiego społeczeństwa". "Fentanyl 'made in China' zabija Amerykę" – podkreśla ekspert.

Według amerykańskich oficjeli Chiny pełnią kluczową rolę w epidemii uzależnień od fentanylu w USA. Są one głównym producentem i dostawcą półproduktów do syntetycznego narkotyku produkowanego przez meksykańskie kartele.

"Presja polityczna, żeby to skończyć, jest spora. Realnie patrząc, jest to poważne wyzwanie dla Białego Domu, bo prawdziwe zagrożenie dla Ameryki leży wewnątrz – podobnie jak w przypadku Chin" – ocenia wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego.

Kwestie polityki wewnętrznej również odgrywają istotną rolę w relacjach między mocarstwami.

Rozmówca PAP przypomina, że nagłe zniknięcia z życia publicznego i dymisje "polityków z topowych miejsc, czyli byłego już ministra spraw zagranicznych Qin Ganga czy ministra obrony narodowej Li Shangfu, sprawiają, że w dyskusjach chińskich pojawia się problem kogo ma to wszystko legitymizować: czy partię, czy jej lidera Xi Jinpinga?".

Kwestia układów wewnątrz Komunistycznej Patii Chin ma istotne znaczenie w kontekście globalnym, bowiem jak mówi prof. Mierzejewskiego, w przeszłości odgrywały one "krytyczne" znaczenie dla stosunków Pekinu z Waszyngtonem.

"To z pewnością wpływa na agendę w rozmowach z USA i nie jest wykluczone, że będzie miało wpływ na złagodzenie napięć" – przewiduje profesor Dominik Mierzejewski z Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego. (PAP)

sma/