Ekspert: Polska będzie musiała polegać na własnym potencjale, aby utrzymać tempo wzrostu w 2026 r.
Polska musi w większym stopniu polegać na własnym potencjale, aby utrzymać solidne tempo PKB. Kluczowe wydaje się tutaj oparcie wzrostu na popycie krajowym, co obecnie się dzieje – napisał główny ekonomista PZU Dawid Pachucki w czwartkowym komentarzu.
Główny ekonomista PZU Dawid Pachucki w opublikowanym w czwartek komentarzu przypomniał, że na początku jesieni publikowanych jest wiele aktualizacji prognoz, opracowywanych przez organizacje międzynarodowego. Zwrócił uwagę, że według ostatnich szacunków, tegoroczny wzrost PKB na świecie będzie szybszy niż ten w przyszłym roku. Przypomniał, że wg najnowszej prognozy OECD wzrost globalny w tym roku wyniesie 3,2 proc. a w przyszłym – 2,9 proc. Także według skorygowanej prognozy MFW realne tempo wzrostu światowego PKB w latach 2025-2026 wyniesie odpowiednio 3,2 i 3,1 proc. Ekonomista ocenił, że „rośnie prawdopodobieństwo scenariusza, w którym to bieżący rok pod względem tempa wzrostu PKB będzie lepszy w gospodarce światowej i europejskiej niż rok 2026”.
„Dla Polski korzystne jest, że scenariuszem bazowym dla Niemiec, największej gospodarki UE i naszego największego partnera handlowego, jest oczekiwane wyraźne przyspieszenie tempa wzrostu PKB w przyszłym roku. W przypadku prognoz OECD, do 1,1 proc. z 0,3 proc. w 2025 r. (w czerwcu było to odpowiednio 1,2 proc. z 0,2 proc.). Zdaniem MFW, Niemcy w 2026 r. mają rosnąć w tempie 0,9 proc. po 0,2 proc. w br. (poprzednie prognozy to odpowiednio 0,9 proc. i 0,1 proc.)” – napisał Pachucki.
Towary z Chin
Zastrzegł, że ostatnio w gospodarce niemieckiej znacznie silniej od oczekiwań przyhamował przemysł. Wskazał też, że największe gospodarki strefy euro muszą jednak mierzyć się z wyzwaniami związanymi z przyspieszającym napływem towarów z Chin.
„W obliczu rosnącej niepewności co do siły odbicia wzrostu gospodarczego u naszych partnerów handlowych w kolejnych kwartałach, Polska, by utrzymać solidne tempo PKB, musi bardziej polegać na własnym potencjale. Kluczowe wydaje się tutaj oparcie wzrostu na popycie krajowym, co obecnie się dzieje” – stwierdził główny ekonomista PZU.
Pachucki przypomniał, że dane GUS o strukturze wzrostu gospodarczego w latach 2024-2025 potwierdziły, że spożycie gospodarstw domowych wyraźnie odbiło w II kwartale tego roku. Kolejne miesiące dla tej kategorii makroekonomicznej również zapowiadają się dobrze.
„Choć tempo wzrostu płac w ostatnich miesiącach nieco wyhamowało, niższy wzrost cen (inflacja poniżej 3 proc.) pozwala na zauważalny wzrost siły nabywczej naszych wynagrodzeń. Indeksy koniunktury konsumenckiej w Polsce w ostatnich miesiącach oscylują w okolicy poziomów najwyższych od pandemii. W październiku bieżący i wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej były o ok. 5 pkt. wyższe niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku, a gospodarstwa domowe od lipca systematycznie poprawiają m/m swoje oceny w zakresie obecnego dokonywania ważnych zakupów” – czytamy w komentarzu eksperta PZU.
Przypomniał, że wrześniowe dane przyniosły „dużą pozytywną niespodziankę” w wynikach krótkookresowych indykatorów sytuacji gospodarczej.
„Mediana prognoz ekonomistów sugerowała, że produkcja sprzedana przemysłu wzrośnie we wrześniu o 4,6 proc., tymczasem GUS pokazał wzrost o 7,4 proc., m.in. w związku z wyraźnym przyspieszeniem produkcji dóbr inwestycyjnych i konsumpcyjnych trwałych. Na plus zaskoczyła też produkcja budowlano-montażowa. Miała spaść o 2,3 proc. r/r (konsensus prognoz ekonomistów), a wzrosła o 0,2 proc. r/r. Nieco wolniejszy niż sugerowały prognozy okazał się wprawdzie wrześniowy wzrost sprzedaży detalicznej (+6,4 proc. r/r przy oczekiwaniach na poziomie +6,8 proc.), ale względem wyniku z sierpnia roczne tempo zmian tej kategorii ekonomicznej przyspieszyło aż o 3,3 p.p.” – napisał Dawid Pachucki. (PAP)
ms/ malk/gn/