Ekspert: ukraińskiej armii brakuje kadr. Kolejny amerykański pakiet pomocy ma znaczenie jedynie taktyczne

2023-10-28 07:46 aktualizacja: 2023-10-28, 13:45
Ukraiński żołnierz, Fot. PAP/Yevhen Titov
Ukraiński żołnierz, Fot. PAP/Yevhen Titov
Ukraińskiej armii brakuje kadr i nie jest już tak skuteczna jak na początku wojny. Kolejny amerykański pakiet pomocy ma znaczenie jedynie taktyczne - ocenił w rozmowie z PAP redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma.

Ostatni pakiet pomocy wojskowej, którego przekazanie zapowiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken – podobnie jak i poprzednie - można nazwać taktycznym, podtrzymującym zdolności armii ukraińskiej do prowadzenia wojny. Są to kolejne partie amunicji. Pakiet nie jest jednak ani duży, ani przełomowy pod względem uzbrojenia – podkreślił Cielma.

Jak dodał, nie sposób nie zwrócić uwagi na to, że najważniejszy sojusznik Ukrainy, jakim są Stany Zjednoczone, musi obecnie wspierać wojskowo także Izrael. Ukraińcom najbardziej potrzebne są pociski artyleryjskie kalibru 155 mm, ale jednocześnie Amerykanie dostarczają Izraelowi całe palety takiej amunicji. Stało się więc jasne, że w sposób pośredni konflikt palestyńsko-izraelski ma wpływ na przebieg wojny na Ukrainie.

Zapytany o stan ukraińskiej armii – w kontekście ostatnich medialnych doniesień, świadczących o tym, że nie jest ona w najlepszym położeniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o zasoby kadrowe - Cielma odpowiedział:

"Ochotnicy, pragnący walczyć o Ukrainę, zgłaszali się do armii w pierwszych miesiącach wojny. Dzisiaj mamy do czynienia z typowym poborem, bo ochotników już brakuje. Państwo ukraińskie nie ma dzisiaj innego wyjścia, niż przymusowe wcielanie obywateli w szeregi armii. Są to często osoby niekoniecznie dobrze nastawione do służby, wręcz niechętne jej. Takich przypadków jest dużo".

Rozmówca PAP zauważył, że będzie to wpływać na jakość ukraińskiej armii, dotychczas chwalonej za bitność i wolę walki.

"Z pewnością kolejny rzut rezerwistów wpłynie na to, że ta armia nie będzie już miała takich możliwości i przebojowości jak na początku wojny. Jest to dla Ukrainy na pewno problem" –przyznał ekspert.

"Armia rosyjska również straciła dużo ze swojego przedwojennego wizerunku skuteczności. Dziś także ma swoje kadrowe problemy, ale obecnie nadal jest w stanie lokalnie uzyskać przewagę. Przykładem tego są walki wokół Awdijiwki, gdzie aktualnie to Rosjanie mają przewagę i inicjatywę" – zauważył analityk.

"Mimo że teraz po stronie rosyjskiej też walczą głównie rezerwiści czy tzw. ochotnicy, a straty są ogromne, to jeśli jednak spojrzymy na to z perspektywy zasobów państwa, czyli ludzi zdolnych do walki, to Rosja ma zdecydowanie większe możliwości" – zauważył Cielma.

Jak zaznaczył, najbliższe miesiące walk będą dla Ukrainy coraz trudniejsze pod względem kadrowym, a dla Federacji Rosyjskiej - niekoniecznie.

Ekspert wypowiedział się również na temat prawdopodobnego rozwoju sytuacji w najbliższych tygodniach.

"Pokażą one, zwłaszcza w okolicach Awdijiwki, czy Ukraińcom uda się zatrzymać wojska rosyjskie, czy też Rosjanie przełamią ich opór. Ukraińcy są obecnie w bardzo ciężkiej sytuacji. Kleszcze wokół Awdijiwki coraz bardziej się zaciskają, co powoduje duże trudności z zaopatrzeniem dla oddziałów ukraińskich broniących miasta, ewakuacji rannych, czy przerzucaniem świeżych sił. Ukraińcy obecnie są tam w głębokiej defensywie" - ocenił Cielma.

Analityk OSW podkreślił też, że należy powoli zapomnieć o tym, że Ukraińcy prowadzą ofensywę w obwodzie zaporoskim.

"Z tego niedużego wyłomu, 10 na 10 kilometrów, raczej nic już nie będzie. Są już sygnały, że niektóre oddziały z obwodu zaporoskiego przerzucono właśnie pod Awdijiwkę" - poinformował.

Rosjanie notują też niewielkie postępy na innych obszarach, np. na granicy obwodów charkowskiego i ługańskiego. Natomiast pod Bachmutem, zwłaszcza na południe od niego, to Ukraińcy są bardziej aktywni i mozolnie odzyskują niewielkie obszary – twierdzi Cielma.

"Wydaje się, że to właśnie Awdijiwka będzie punktem kulminacyjnym tej jesieni. Z perspektywy wojsk rosyjskich ich położenie w tym rejonie jest korzystne, bo już wcześniej otaczali oni to miasteczko z północy i południa, a ich ramiona sięgały bardzo daleko. Dlatego zadanie, jakiego podjęli się w październiku, mieli już od początku ułatwione. Przerzucają tam też kolejne siły, między innymi z północy, z pogranicza obwodów charkowskiego i ługańskiego. Widać, że chcą zakończyć ten rok sukcesem. Zamierzają pokazać, także światowej opinii publicznej, że są dalej mocni, a ukraińska ofensywa nie udała się. Ich celem jest dowiedzenie, że zdobyli punkt łatwy do wskazania i zidentyfikowania na mapie, choć jest to zaledwie małe miasteczko" – podkreślił rozmówca PAP.

Jak zauważył, podobnie jak w przypadku Bachmutu, zdobycie Awdijiwki nie otworzy jednak Rosjanom drogi do dalszych sukcesów. W ocenie Cielmy dojdzie jedynie do wyrównania linii frontu w tym miejscu.

"Później spektakularnych sukcesów nie będzie. Nastąpi kolejne odbijanie wiosek i osad, tak jak wygląda to teraz na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego. Te sukcesy nie są i nie będą jednak tak spektakularne, jak zajęcie ruin trzydziestotysięcznej Awdijiwki" – podsumował analityk.

Sebastian Markiewicz (PAP)

kw/