Marcin Mastalerek o misji formowania rządu: Władysław Kosiniak-Kamysz nie podjął rękawicy

2023-11-26 14:58 aktualizacja: 2023-11-27, 09:51
Marcin Mastelerek, fot. PAP/Radek Pietruszka
Marcin Mastelerek, fot. PAP/Radek Pietruszka
Jest tylko jeden człowiek, który nie podjął rękawicy - to jest szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz; bardzo dobrze, że podjął ją premier Morawiecki - powiedział w niedzielę w Polsat News szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek, odnosząc się do kwestii podjęcia przez Mateusza Morawieckiego misji sformowania rządu.

W niedzielę prezydencki minister Wojciech Kolarski poinformował, że w poniedziałek o godz. 16.30 odbędzie się zaprzysiężenie rządu Mateusza Morawieckiego, który będzie miał od tego momentu dwa tygodnie na uzyskanie większości w Sejmie.

Szef Gabinetu Prezydenta - odnosząc się w Polsat News do podjęcia się przez Morawieckiego misji sformowania rządu - ocenił w niedzielę, że to "bardzo dobrze, że premier walczy". Jego zdaniem "gorzej byłoby, gdyby tej walki nie podjął". "Wiem, że wielu polityków dzisiejszej opozycji, a może w przyszłości koalicji, chciałoby zobaczyć premiera Morawieckiego smutnego, który się poddał, w ogóle PiS jako grupę smutnych, załamanych ludzi. Ja uważam, że należy, że trzeba walczyć do końca" - podkreślił Mastalerek.

Szef Gabinetu Prezydenta stwierdził także, że to szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz "nie podjął rękawicy, pomimo tego, że z PSL płynęły właśnie takie głosy". "On tego nie chciał z jakichś powodów, rozumiem. Może w przyszłości ją podejmie, natomiast podjął ją premier Morawiecki i teraz zweryfikuje się w Sejmie" - dodał Mastalerek.

Do tej wypowiedzi Mastalerka odniósł się w programie Polsat News wiceszef PSL Dariusz Klimczak. "To, że dzisiaj pan, żeby skłócić opozycję, próbuje podać na srebrnej tacy funkcję premiera, to nie oznacza, że my łapiemy się na takie numery" - powiedział.

Podkreślił, że razem z KO i Lewicą uzgodniono, że na funkcję premiera desygnowany zostanie lider PO Donald Tusk. Jak mówił, "to, czy prezes Kosiniak-Kamysz będzie w tym roku premierem, w przyszłym czy za 5 lat, to jest jego osobista sprawa". "Udowodnił przez te wiele lat funkcjonowania w polityce, że gra długofalowo, a nie na raz" - zaznaczył Klimczak.

13 listopada prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję Rady Ministrów, która do czasu powołania nowego rządu będzie nadal sprawować obowiązki, a następnie - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera.

Prezydent powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.

Zgodnie z konstytucją, w ciągu 14 dni od powołania premier przedstawia Sejmowi program działania rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Konstytucja stanowi, że jeśli w pierwszym kroku nie uda się wyłonić rządu inicjatywę w tworzeniu rządu przejmuje Sejm. Kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października, PiS zdobyło 194 mandaty, co nie daje większości co najmniej 231 posłów. KO zdobyła 157 mandatów, Trzecia Droga - 65, Nowa Lewica - 26, a Konfederacja - 18.

10 listopada doszło do parafowania umowy koalicyjnej przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, przewodniczącego Polski 2050 Szymona Hołowni, prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz współprzewodniczących Nowej Lewicy: Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Kandydatem koalicji na premiera jest Donald Tusk. (PAP)

Autorka: Delfina Al Shehabi

nl/