Media o debacie Scholz-Merz: anachroniczna i trochę nudna
Pierwszy telewizyjny pojedynek między Olafem Scholzem (SPD) i Friedrichem Merzem (CDU) wydawał się reliktem przeszłości; debata była długa i nieco nudna - napisały w poniedziałek niemieckie media. W ankietach przeprowadzonych tuż po jej zakończeniu Scholz był nieznacznie górą.
"Scholz i Merz powiedzieli niepokojąco mało o przyszłości kraju" - podkreślił portal tygodnika "Spiegel". Zaniedbano ważne kwestie, z którymi Niemcy będą musieli zmierzyć się w nadchodzących latach i które będą od nich wiele wymagać. Scholz i Merz "zajmują się obroną tego, co osiągnęli. Prowadzą kampanię tak, jakby nie było jutra".
W opinii komentatora portalu w debacie zabrakło pasji. "To, za czym wielu ludzi tęskni w tak trudnych, rewolucyjnych czasach, to ciepło, empatia, poczucie, że politycy rozumieją ich oraz ich codzienne potrzeby. Scholz i Merz pozostawiają jednak emocjonalną pustkę" - napisał publicysta "Spiegla", zdaniem którego debata "wydawała się reliktem przeszłości. Anachronizm pod względem formy, treści i obsady".
W innym tekście na ten temat "Spiegel" zwrócił uwagę, że "to był wieczór milionów, miliardów i bilionów. Chodziło o gigantyczne sumy, które czasami dodawano, czasami odejmowano, a czasami nawet mnożono lub dzielono. Bez kalkulatora niemożliwe było śledzenie olimpiady matematycznej, w którą Olaf Scholz i Friedrich Merz zamienili swój pierwszy pojedynek telewizyjny".
"Można było odnieść wrażenie, że dwaj przeciwnicy mogą szybko dojść do porozumienia w sprawie wielkiej koalicji (CDU/CSU z SPD) z wyłączeniem innych partii (...). Choćby dlatego, że Merza i Scholza łączy fetysz liczb" - napisał "Spiegel".
W komentarzu portalu programu informacyjnego tagesschau zwrócono uwagę, że "poza kilkoma wyjątkami debata telewizyjna była rzeczowa i spokojna w tonie".
"Miejscami było dość nudno. I to jest coś, czego brakowało w tej kampanii wyborczej od samego początku: wizji. Obrazów przyszłości. Jak będzie wyglądało życie za cztery lata, kiedy odbędą się kolejne wybory? Przepaść między bogatymi a biednymi, czynsze, klimat, emerytury: o tym prawie nie wspomniano. Zamiast tego mnóstwo drobnych szczegółów, obliczeń procentowych i terminów technicznych" - napisał komentator tagesschau.
Dobrą wiadomością płynącą z debaty jest to, że rozmowa między chadekami a socjaldemokratami jest możliwa. "Sytuacja między CDU i SPD nie jest tak skomplikowana, jak się wydawało przed debatą telewizyjną" - zauważył portal tagesschau.
Według dziennika "Sueddeutsche Zeitung" (SZ) Olaf Scholz w najlepszy możliwy sposób wykorzystał swoją złą sytuację. "Być może, kto wie, w głębi duszy sam urzędujący kanclerz nie wierzył już, że usłyszy jeszcze raz to zdanie: Scholz wygrał. Jest to jednak zdumiewający wynik 90 minut (...)" - podkreślono w komentarzu SZ.
To, że Scholzowi udało się wyjść z telewizyjnego pojedynku minimalnie zwycięsko wynika "przede wszystkim z mało pochlebnego faktu, że ludzie nie spodziewali się po nim zbyt wiele". Jako kanclerz kolosalnie niepopularnej i ostatecznie nieudanej koalicji, Scholz jest słabszym kandydatem w tej kampanii - napisał komentator SZ.
"Jak na ironię, Scholz stał się beneficjentem swojej nadszarpniętej reputacji (...). W większości przypadków kanclerz wypowiadał się jaśniej niż ludzie w Niemczech są przyzwyczajeni słyszeć od niego - i okazał się stosunkowo sympatyczny, pomimo kilku jadowitych ciosów w kierunku Merza. Z drugiej strony Merz pozostał zbyt przejrzysty w swoich staraniach, aby utwierdzić ludzi w ich większościowej opinii na temat Scholza" - podkreślono w komentarzu SZ.
Zdaniem widzów kanclerz Niemiec Olaf Scholz (kandydat na kanclerza z ramienia socjaldemokratycznej SPD) nieznacznie wygrał pojedynek telewizyjny z kandydatem chadecji CDU/CSU na kanclerza Friedrichem Merzem (CDU). W sondażu przeprowadzonym po debacie dla stacji ZDF 37 proc. ankietowanych stwierdziło, że Scholz wypadł lepiej niż Merz; 34 proc. wskazało na lidera CDU, a 29 proc. nie zauważyło różnicy.
Scholz okazał się również bardziej wiarygodny (42 proc.) i sympatyczny (46 proc.) dla ankietowanych widzów. Merz w tych kategoriach był w stanie przekonać odpowiednio 31 proc. i 27 proc. respondentów. Wybory do Bundestagu odbędą się 23 lutego.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ piu/ sma