Netanjahu odrzucił zarzuty ws. stosunków Izrael-USA. "Śmieszne doniesienia"
Premier Izraela Benjamin Netanjahu odrzucił zarzuty, jakoby polityka bezpieczeństwa jego kraju była zależna od USA. Podkreślił, że to Izrael decyduje o tym, czy atakować cele w Strefie Gazy w reakcji na zagrożenia oraz jaki będzie skład przyszłych sił pokojowych na tym terytorium.
W sobotę Izrael przeprowadził nalot na Strefę Gazy. Armia podała, że celem był bojownik Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, który planował rychły atak na izraelskich żołnierzy.
Sytuacja w Strefie Gazy. To najpoważniejsze starcie od zawarcia rozejmu
To kolejne uderzenie przeprowadzone przez Izrael mimo trwającego od 10 października rozejmu. Według lokalnych władz palestyńskich od tego czasu w izraelskich atakach zginęły 93 osoby.
W ubiegłym tygodniu Izrael odwiedzili najwyżsi urzędnicy USA, w tym wiceprezydent J.D. Vance i sekretarz stanu Marco Rubio, by zabiegać o utrzymanie kruchego porozumienia. Według serwisu Ynet sobotnie uderzenie nastąpiło dopiero po tym, gdy Izrael uzyskał zgodę USA.
W niedzielę 19 października Izrael przeprowadził serię nalotów na Strefę Gazy po ataku, który uznał za napaść Hamasu. Zginęło wówczas 45 Palestyńczyków i dwóch Izraelczyków. Były to najpoważniejsze starcia od zawarcia rozejmu.
Netanjahu o stosunkach na linii Izrael-USA. „Śmieszne doniesienia”
Netanjahu w niedzielę skrytykował „śmieszne doniesienia o relacjach między USA i Izraelem”, podkreślił, że oba państwa łączy partnerstwo i żadna strona nie narzuca swojej polityki drugiej.
— Nasza polityka bezpieczeństwa jest w naszych rękach (...) reagujemy na ataki według własnego uznania (...) oczywiście zapobiegamy też zagrożeniom, zanim do nich dojdzie — zaznaczył premier, odnosząc się do sobotniego ataku.
Rubio powiedział w poniedziałek, że USA nie uznają tego uderzenia za naruszenie rozejmu.
Netanjahu powiedział też w niedzielę, że to Izrael ostatecznie zdecyduje o składzie tworzonych międzynarodowych sił stabilizacyjnych, które mają przejąć odpowiedzialność nad Strefą Gazy i zająć miejsce izraelskich żołnierzy.
Media informowały wcześniej, że Izrael nie pozwoli, by do międzynarodowej grupy należeli żołnierze z Turcji.
W czasie dwóch lat wojny w Strefie Gazy relacje między Turcją a Izraelem znacznie się pogorszyły. Ankara deklarowała jednak, że chce odgrywać rolę w procesie pokojowym w Strefie Gazy i jest jednym z gwarantów rozejmu, wraz z USA, Egiptem i Katarem.
Vance i Rubio w czasie wizyt w Izraelu podkreślili, że to władze w Jerozolimie ostatecznie zdecydują o składzie sił stabilizacyjnych. Mówili jednak, że Turcja może odegrać konstruktywną rolę w procesie pokojowym bez uczestnictwa w tworzonym komponencie militarnym.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ akl/ ppa/