Opozycja o oświadczeniu Mejzy. "To szantaż pod adresem PiS", "Próba przeczekania afery"
To szantaż pod adresem PiS, pokazanie, że "na najbliższym Sejmie mnie nie będzie, zobaczymy, czy będziecie mieli większość" - skomentował oświadczenie Łukasza Mejzy Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Do decyzji wiceministra sportu odniósł się również poseł KO Robert Kropiwnicki. "To próba przeczekania afery i nadużycie instytucji urlopu poselskiego" - powiedział.
Wiceminister sportu Łukasz Mejza poinformował w piątek, że "zawiesza swój udział w pracach" resortu oraz, że wystąpił do marszałek Sejmu "o urlop od wykonywania obowiązków poselskich". Oświadczenie wiceszefa MSiT to pokłosie licznych niekorzystnych dla niego publikacji medialnych dotyczących działalności spółek, których był w przeszłości właścicielem.
Wicemarszałek Zgorzelski przyznał, że teoretycznie poseł może otrzymać urlop w Sejmie. "Najczęściej jest on na wniosek posła z załączoną opinią klubu. Przypomnę, że ten pan nie należy do żadnego klubu, więc nie wiem skąd będzie miał opinię" - powiedział polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jak dodał, marszałek Sejmu czasami udzielała już takich urlopów. "Są one do 14 dni, potem jeżeli poseł chce taki urlop, to może liczyć z tym, że nie będzie miał za ten urlop płacone, ale w tej sytuacji chyba nie ma żądnych wątpliwości o co tutaj chodzi - chodzi o zaszantażowanie, pokazanie, że 'uwaga, panowie i panie z PiS, idę na urlop z ministerstwa, ale także z Sejmu. Na najbliższym Sejmie mnie nie będzie, zobaczymy, czy będziecie mieli większość'" - stwierdził Zgorzelski.
W czwartek szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił dziennikarzom, iż Prawo i Sprawiedliwość oczekuje, że Mejza "zawiesi swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki do czasu wyjaśnienia sprawy" doniesień prasowych, które pojawiają się od kilku tygodni na jego temat.
Wirtualna Polska opublikowała niedawno szereg artykułów, w których opisała działalność dawnej firmy obecnego wiceministra sportu oferującej wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, Alzheimera czy Parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
W piątek z kolei wp.pl podała, że inna firma Mejzy, która zarobiła niemal milion złotych na organizacji szkoleń ze środków unijnych będzie musiała zwrócić ponad 664 tys. zł. "To nie koniec kontroli tej działalności Łukasza Mejzy. Urzędnicy sprawdzili tylko środki wydane w ramach współpracy z Agencją Rozwoju Regionalnego. Wciąż sprawdzają współpracę z Zachodnią Izbą Przemysłowo-Handlową" - napisał portal.
"To próba przeczekania afery, a także próba nadużycia instytucji urlopu poselskiego"
"To próba przeczekania afery, a także próba nadużycia instytucji urlopu poselskiego" - komentował w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie poseł Kropiwnicki. Urlop, jak wyjaśnił, służy w nadzwyczajnych sytuacjach, takich jak problemy zdrowotne lub problemy rodzinne.
"To w takich sytuacjach marszałek udziela takiego urlopu, a nie w sytuacjach, gdy poseł chce się schować przed opinią publiczną" - powiedział Kropiwnicki.
Jego zdaniem, Mejza "powinien złożyć mandat i odejść z życia publicznego, a nie chować się na urlopie poselskim".
"Dzisiaj to Mejza kręci rządem, a nie rząd Mejzą. Powołali go i mają kłopot, bo dali mu dużo, a teraz on ich szantażuje, że nie będą mieli bez niego większości. Morawiecki z Kaczyńskim dzisiaj mają twarz Mejzy. Jeżeli mają trochę odwagi i przyzwoitości, powinni go zdymisjonować, a jak nie mają większości, niech idą na wybory" - mówił poseł KO i członek zarządu PO.
Zdaniem Kropiwnickiego utrzymywanie Mejzy w rządzie "po tych wszystkich ohydztwach, które wyszły na jaw" jest też "obelgą dla zwykłych posłów PiS, często przyzwoitych ludzi". "Większość sejmowa nie jest warta tego, żeby sprzedawać Polskę takim ludziom" - dodał.
Kidawa-Błońska o oświadczeniu Mejzy: nie ma czegoś takiego jak urlop od obowiązków poselskich
Nie ma czegoś takiego jak urlop od obowiązków poselskich - powiedziała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), komentując piątkowe oświadczenie wiceszefa MSiT, posła Łukasza Mejzy. Jej zdaniem Mejza powinien złożyć mandat, albo pracować w Sejmie, ale "uczciwie i przyzwoicie".
"Po pierwsze pan Łukasz Mejza nie powinien się zawieszać, tylko powinien zostać wyrzucony z tego rządu przez premiera Morawieckiego. Po drugie nie ma czegoś takiego jak urlop od obowiązków poselskich" - powiedziała Kidawa-Błońska dziennikarzom w Sejmie.
Przyznała, że poseł ma prawo do urlopu i marszałek Sejmu może udzielić takiego urlopu. "Ale posłem jest się cały czas - od momentu wyboru aż do momentu zakończenia kadencji. Trzeba stać na straży prawa, działać w trudnych sytuacjach i nie można powiedzieć nagle: +nie jestem posłem+. Albo trzeba złożyć mandat, albo pracować i to uczciwie, przyzwoicie" - podkreśliła wicemarszałek Sejmu.
"Dla mnie to jest szok, że premier Morawiecki nie odważył się na dymisję i czekał, aż pan Mejza sam złoży dymisję" - dodała posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Autorzy: Marta Rawicz, Piotr Śmiłowicz
dsk/ mar/