
Jeszcze w piątek po południu poinformowano o śmierci 12-letniego chłopca, który zginął na miejscu po eksplozji fajerwerków w miejscowości Haaksbergen we wschodniej Holandii. Drugi z poszkodowanych, 11-latek, trafił w stanie ciężkim do szpitala.
Mimo obowiązującego w Niderlandach zakazu sprzedaży i odpalania fajerwerków, w całym kraju Nowy Rok świętowany był przy użyciu tych materiałów. „Przewidywaliśmy, że zakaz będzie masowo ignorowany” – powiedział portalowi NOS rzecznik policji Robert Salome.
W konsekwencji doszło do wielu wypadków i do szpitali trafiło, według ustaleń „De Telegraaf”, co najmniej 80 osób, często z bardzo poważnymi obrażeniami, takimi jak urwane ręce, rozszarpane nogi, a także całkowita utrata wzroku.
Większość poszkodowanych, którzy trafili do szpitala w Leiden w centralnej Holandii, do nastoletni chłopcy. „Podobnie jest zapewne w innych placówkach” – powiedział gazecie lekarz z Leiden University Medical Center (LUMC).
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
kgr/