Fenix Group: ws. Poznańskiej 14 niektórzy widzą szansę na realizację swoich celów
Prace komisji weryfikacyjnej uaktywniły osoby, które widzą w niej szansę na realizację swoich celów, nie zawsze tak czystych jak to by się mogło wydawać po wysłuchaniu emocjonalnych wypowiedzi - tak zarząd Fenix Group skomentuje środowe obrady komisji ws. Poznańskiej 14.
Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w środę wysłuchała lokatorów Poznańskiej 14, którzy mówili o znacznym pogorszeniu swojej sytuacji po reprywatyzacji kamienicy. W 2013 r. odzyskał ją spadkobierca właścicieli, po czym spadek sprzedał mec. Robertowi N. i Januszowi Piecykowi. W 2014 r. odsprzedali oni nieruchomość spółce Jowisz związanej z Grupą Fenix.
Jak podkreślono w czwartkowym oświadczeniu firmy - która w 2014 r. "w dobrej wierze, zgodnie z prawem" nabyła 63 proc. udziałów w kamienicy - wypowiedzi te "zawierają wiele nieprawdziwych czy oszczerczych wręcz informacji". "Rewitalizację określa się mianem niszczenia, neguje legalną działalność, zawyża kwoty należnych świadczeń, podaje informacje o zdarzeniach, które nie miały miejsca" - czytamy.
W oświadczeniu podkreślono, że Fenix Group "nigdy nie był podmiotem zaangażowanym w proces reprywatyzacyjny, dziś jednak może stać się jedną z jego ofiar".
"Komisja ds. skutków reprywatyzacji nieruchomości warszawskich, szukając przypadków urzędniczych zaniedbań i wątpliwych prawnie działań kancelarii specjalizujących się w reprywatyzowaniu powojennych nieruchomości, powinna wyznaczyć wyraźną granicę pomiędzy ofiarami działań przestępczych, a tymi, którzy rzeczywiście dopuścili się łamania prawa" - głosi oświadczenie. Jak zaznaczono "tej granicy nikt, dla jakiegokolwiek celu nie powinien przekraczać".
Według oświadczenia "każdej inwestycji realizowanej przez Fenix Group towarzyszy myślenie o ludziach – lokatorach zamieszkujących kamienice".
"Rozmawiamy z nimi, informujemy o planach wobec obiektu, pomagamy w uzyskaniu należnych im lokali komunalnych" - zaznaczono. Według oświadczenia, skutkiem było otrzymanie mieszkań komunalnych przez wszystkich, którym taki lokal przysługiwał. Jak podkreślono lokali socjalnych miasto Warszawa nie przyznało tym, którzy w momencie ubiegania się o nie byli już właścicielami innych mieszkań, bądź też mieli zbyt wysokie dochody by je otrzymać.
"Fenix zawsze działał w granicach prawa i zasad współżycia społecznego. Na drodze mediacji starano się rozwiązać z lokatorami wszystkie sytuacje konfliktowe" - zapewnia firma. Jak podkreśla, wynikały one z faktu, iż "kończył się pewien stan, polegający na możliwości niemal bezpłatnego przebywania w zrujnowanej kamienicy w centrum Warszawy, co - niestety - dla wielu nadal jest wygodniejsze, aniżeli poniesienie jakichkolwiek nakładów związanych z remontami".
Według oświadczenia, przykładem może być sytuacja z panią Anną Thomas, która w 2011 r. podpisała umowę najmu, a którą rok później miasto wypowiedziało z uwagi na niedokonywanie wymaganych płatności. W momencie przejęcia przez Fenix własności lokalu, mieszkanie to miało bardzo wysokie zadłużenie; zaproponowano wówczas porozumienie, ale z uwagi na niemożność pogodzenia interesów stron konieczne okazało się wystąpienie do sądu o eksmisję.
Jak podkreślono umożliwiono pani Thomas polubowne zakończenie sporu; podpisano dwukrotnie porozumienie, w którym został jej umorzony dług, zawieszono też toczące się postępowanie sądowe. "Pomimo to Anna Thomas nadal zajmuje lokal, nie wywiązując się z podpisanych porozumień" - głosi oświadczenie.
Według Fenix Group, są też lokatorzy, którzy mimo posiadania innego mieszkania w Warszawie, zamieszkiwania w nim, nadal zajmują lokal przy Poznańskiej 14 i nie uiszczają czynszu w pełnej wysokości. Zaznaczono, że ze względu na prace odrestaurowujące budynek wszystkim lokatorom zaproponowano na ten czas tymczasowy lokal zastępczy.
"Zapewniamy, że każdy z dotychczasowych mieszkańców kamienicy, kto zechce nadal użytkować zajmowany lokal ma taką możliwość przy uwzględnieniu opłat odpowiadających standardowi budynku, który dzięki czynionym inwestycjom ulega gruntownej poprawie. Obecnie jest to kwota 25 zł za m kw." - poinformowano. Jak zaznaczono opłaty są o połowę niższe niż koszt wynajmu lokalu o takim standardzie w tym miejscu.
"Niestety prace komisji reprywatyzacyjnej spowodowały uaktywnienie się osób, które widzą w niej szansę na realizację swoich celów, nie zawsze tak czystych jak to by się mogło wydawać po wysłuchaniu emocjonalnych wypowiedzi. Zawierają one wiele nieprawdziwych czy oszczerczych wręcz informacji" - głosi oświadczenie.
"Rewitalizację określa się mianem niszczenia, neguje legalną działalność, zawyża kwoty należnych świadczeń, podaje informacje o zdarzeniach, które nie miały miejsca. Zapomina się przy tym o niewywiązywaniu z umów i porozumień, o posiadaniu innych nieruchomości, o doprowadzaniu mieszkań do ruiny" - czytamy.
"Wierzymy, że członkowie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w swojej pracy skupią się na ustaleniu faktycznych przypadków łamania prawa, nie zaś na napiętnowaniu każdego, kto zgodnie z prawem kupił lokal w zabytkowej kamienicy" - podkreślono w oświadczeniu. Według niego, obecni właściciele nieruchomości "nie mogą ponosić konsekwencji zaniedbań, czy wręcz działań niezgodnych z prawem tych, którzy decydowali o przyznaniu tytułu reprywatyzacyjnego bądź tych, którzy ten tytuł uzyskali". (PAP)
sta/ par/