O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Police: Aleksander Doba po przepłynięciu Atlantyku dotarł do domu

Rodzina, władze miasta i tłumy mieszkańców powitały we wtorek w Policach (Zachodniopomorskie) Aleksandra Dobę, który niedawno przepłynął kajakiem trzeci raz Ocean Atlantycki. Jak mówił, to już ostatnia jego tak duża wyprawa.

Police, 05.09.2017. Powitanie podróżnika Aleksandra Doby po powrocie z wyprawy atlantyckiej, 5 bm. w Policach. 70-letni Aleksander Doba w niedzielę (3 września 2017 r.) oficjalnie zakończył samotny rejs kajakiem przez Ocean Atlantycki. W swojej trzeciej wyprawie, Aleksander Doba  w ciągu 111 dni pokonał 3000 mil morskich w linii prostej, ale faktycznie przewiosłował ponad 4150 mil, czyli prawie 7,7 tys. km. (jkm) PAP/Marcin Bielecki PAP © 2017 / Marcin Bielecki
PAP © 2017 / Marcin Bielecki / Police, 05.09.2017. Powitanie podróżnika Aleksandra Doby po powrocie z wyprawy atlantyckiej, 5 bm. w Policach. 70-letni Aleksander Doba w niedzielę (3 września 2017 r.) oficjalnie zakończył samotny rejs kajakiem przez Ocean Atlantycki. W swojej trzeciej wyprawie, Aleksander Doba w ciągu 111 dni pokonał 3000 mil morskich w linii prostej, ale faktycznie przewiosłował ponad 4150 mil, czyli prawie 7,7 tys. km. (jkm) PAP/Marcin Bielecki PAP © 2017 / Marcin Bielecki

"Jestem bardzo szczęśliwy, że przepłynąłem Atlantyk. To była moja trzecia wyprawa, ale najtrudniejsza" – powiedział dziennikarzom chwilę po przybyciu do rodzinnych Polic Doba.

Kajakarz wystartował ze Stanów Zjednoczonych 16 maja br. o godz. 14.47. Do francuskiej Bretanii dotarł po 110 dobach "bez dwóch minut". Jak relacjonował, przepłynął 4,15 tys. mil morskich, czyli 8,109 tys. km. "Jest mnie mniej o kilkanaście kilogramów, ale nie wiem dokładnie o ile" – żartował Doba. Podróżnik zanim udało mu się szczęśliwie wyruszyć miał dwie nieudane próby; pierwszy raz rejs przerwał wypadek, a za przerwanie drugiego startu odpowiadał sztorm.

"Miałem kilka sztormów" – powiedział Doba pytany o najtrudniejsze chwile podczas rejsu. "Najsilniejszy miał od 8 do 10 stopni w skali Beauforta. Jeszcze nikt w takiej małej jednostce nie przeżył takiego sztormu. Ja jak widać jestem cały, ale kajak jest trochę pokiereszowany" – dodał.

"Miałem też wielki kryzys, bo przy wcześniejszym sztormie ster uległ poważnej awarii, a bez użycia steru tym kajakiem trudno gdzieś dopłynąć" – wyjaśnił Doba. "Zagrożenie było, czy w ogóle dam radę dopłynąć, ale udało mi się zrobić zastępczy układ kierowniczy, a potem dopłynął statek, wciągnął kajak na pokład, ster został pospawany i mogłem skutecznie dopłynąć" – relacjonował.

Aleksander Doba - który w sobotę skończy 71 lat - zarzekał się, że to była jego ostatnia taka wyprawa. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego rejsu przez Atlantyk założył sobie, że trzy razy przepłynie ten ocean i zamierza zakończyć takie wyprawy. "Skończyłem plan; mam na razie dosyć" – dodał.

To była trzecia wyprawa kajakarza przez Atlantyk. Pierwsza - jak stwierdził - najłatwiejsza, bo w najwęższym miejscu Atlantyku trwała 99 dób i wiodła z Senegalu do Brazylii. Druga zajęła kajakarzowi 167 dób, a jej droga prowadziła z Lizbony na Florydę.

Doba pod policki dom kultury, gdzie witali go: rodzina, władze Polic i mieszkańcy przyjechał, siedząc w kajaku, transportowanym na przyczepie. Kiedy wjeżdżał na parking przed budynkiem około stu osób powitało go oklaskami i głośnymi wiwatami.

Autor: Kacper Reszczyński

Edytor: Paweł Tomczyk(PAP)

res/ pat/

Serwisy ogólnodostępne PAP