Kto zapłaci za niską cenę gazu?

2022-11-28 11:48 aktualizacja: 2022-11-28, 11:51
Tłocznia gazu Goleniów, przed uroczystym otwarciem gazociągu Baltic Pipe na terenie tłoczni gazu w okolicach Budna koło Goleniowa, fot. PAP/Marcin Bielecki
Tłocznia gazu Goleniów, przed uroczystym otwarciem gazociągu Baltic Pipe na terenie tłoczni gazu w okolicach Budna koło Goleniowa, fot. PAP/Marcin Bielecki
Rząd liczy, że większość kosztów systemu osłon gazowych wezmą na siebie firmy, a nie budżet państwa - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Dziennik przypomina, że projekt ustawy o ochronie odbiorców gazu zakłada, iż firmy dostarczające paliwo dostaną rekompensatę. "Będzie ona uzależniona od tego, o ile zatwierdzona taryfa będzie wyższa niż ustalona cena maksymalna. Ta – netto – ma zostać zamrożona na tegorocznym poziomie – 200,17 zł za MWh. Ale jednocześnie przedsiębiorstwa oferujące gaz będą wpłacały na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny rodzaj opłaty od ponadnormatywnych zysków nazywanej odpisem. W efekcie rekompensaty dla firm za cenę maksymalną w dużej mierze pokrywają one same" - dodaje gazeta.

"DGP" podkreśla, że rząd wylicza koszt osłon na ponad 29 mld zł. "Wstępne szacunki pokazują, że około dwóch trzecich wezmą na siebie przedsiębiorstwa – słyszymy od rozmówcy z rządu. To znaczy, że wsad budżetowy byłby poniżej 10 mld zł" - czytamy.

Dziennik zwraca uwagę, iż rząd liczy, że ostateczne koszty pomocy będą jeszcze niższe. "Z jednej strony wpływ na to może mieć spadek cen gazu na rynku europejskim, z drugiej – cap cenowy (limit), nad którym pracuje Komisja Europejska. W tej sprawie na razie trwa jednak impas. Zaproponowany przez Komisję cenowy sufit obowiązywałby dopiero w momencie, w którym stawki w kontraktach miesięcznych utrzymywałyby się powyżej 275 euro za MWh przez minimum dwa tygodnie" - czytamy.

Gazeta wskazuje, że "zdaniem oponentów pomysłu KE – wśród których jest m.in. Polska – taki mechanizm byłby w zasadzie bezzębny". "W ciągu ostatniego roku pułap 275 euro za MWh został sforsowany tylko raz, w sierpniu. Ceny utrzymały się wówczas powyżej zaproponowanego poziomu przez tydzień" - dodaje "DGP".

Zaznacza, że oprócz dyskusji o błękitnym paliwie trwa spór dotyczący limitów cen na rosyjską ropę. "Od przyszłego poniedziałku w UE mają obowiązywać sankcje na ten surowiec. Wciąż nie wiadomo, jakie warunki handlu rosyjskimi paliwami zaproponuje ostatecznie światowym rynkom Zachód. G7 i KE chciałyby, by limit wyniósł 65–70 dol. za baryłkę; Polska i kraje bałtyckie domagają się 30 dol., a nawet 20 dol." - podkreśla dziennik.

"Jak nieoficjalnie słyszymy, przy okazji obecnej dyskusji Warszawa, wraz z Berlinem, stara się o uszczelnienie wcześniejszych sankcji. Chodzi o ułatwienie sytuacji firmom, które jak Orlen pozostają związane długoterminowymi umowami na dostawy rurociągowe z Rosji, i o pozbawienie konkurencyjnej premii tych spółek, które jak węgierski MOL zamierzają korzystać z wyłączeń od unijnych restrykcji" - czytamy w gazecie.

"DGP" podkreśla też, że w poniedziałek w Brukseli "kolejna próba przełamania impasu – ambasadorowie wznowią zakończone bez efektu w zeszłym tygodniu rozmowy w sprawie pułapu cenowego na ropę". (PAP)

js/

TEMATY: