Wybuch w KGP. Strona ukraińska wydała oświadczenie

2022-12-19 21:17 aktualizacja: 2022-12-20, 10:01
Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Fot. PAP/Wojtek Jargiło
"Komendant Główny Polskiej Policji Jarosław Szymczyk podczas wizyty na Ukrainie otrzymał symboliczny prezent, związany z oporem narodu ukraińskiego wobec Rosji i nie było intencji, aby mu zaszkodzić" - oświadczyła w poniedziałek ukraińska Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS), którą przytoczył portal Ukrinform.

"W dobrej intencji i z głębokiej wdzięczności Jarosław Szymczyk otrzymał symboliczny prezent, związany z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora. Jesteśmy przekonani, że nie było i nie mogło być mowy o zamiarze zaszkodzenia Komendantowi Głównemu Policji RP" - czytamy w komunikacie DSNS.

Wyraziła ona przekonanie, że po zbadaniu okoliczności i przyczyn tego wypadku, z tej sytuacji zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski dotyczące bezpieczeństwa. DSNS wyraziła też szczere ubolewanie z powodu tego zdarzenia i złożyła Komendantowi Głównemu Polskiej Policji życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.

"Wysoko oceniamy konsekwentne wsparcie i pomoc udzielaną przez polską policję Ukrainie i obywatelom Ukrainy, którzy znaleźli w Polsce tymczasowe schronienie przed rosyjskim agresorem. Pod umiejętnym kierownictwem komendanta głównego Jarosława Szymczyka polska policja wykazuje się wysokim profesjonalizmem i humanitaryzmem" - zaznaczyła DSNS.

Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wyraziła nadzieję, że ten incydent nie będzie miał negatywnego wpływu na wysoki poziom współpracy między organami ścigania Ukrainy i Polski, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej wzmocni współpracę w celu przybliżenia wspólnego zwycięstwa nad Rosją i ustanowienia pokoju w Ukrainie zgodnie z prawem międzynarodowym.

Wybuch w gabinecie gen. Szymczyka

Podczas wizyty w Ukrainie generałowi Szymczykowi zostały wręczone dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90) - poinformował Ukrinform.

Portal podał, że pierwszy prezent był od szefa ukraińskiej policji Ihora Kłymenki - był to granatnik przeciwpancerny, z którego strzelano do rosyjskich czołgów; z wyglądu przypomina długą tubę, uszczelnioną z obu stron styropianem. Został on przerobiony na głośnik, a Kłymenko, według jednego z członków polskiej delegacji, włączył nawet muzykę, aby zademonstrować jego działanie i zapewnić, że w środku nie ma materiałów wybuchowych.

Po spotkaniu z szefem Państwowej Służby Nadzwyczajnej Serhijem Krukiem, Szymczyk otrzymał w prezencie identyczną tubę granatnika i został zapewniony, że granatnik jest zużyty i bezpieczny. Generałowi powiedziano też, że tubę "można przewozić bez żadnych dokumentów i że wart jest tyle, co złom" - poinformował Ukrinform.

Po powrocie do Warszawy Szymczyk zostawił prezenty na zapleczu swojego gabinetu. Następnego dnia chciał przenieść prezenty, a gdy postawił jeden z granatników pionowo na podłodze, chwilę później nastąpił wybuch - napisał ukraiński portal. 

Szymczyk po eksplozji w gabinecie: dziękuję ministrowi za wsparcie

"W moim gabinecie doszło do zdarzenia, które należy dokładnie wyjaśnić, gdyż eksplodował prezent, który otrzymałem podczas spotkania z szefami jednej z najważniejszych służb odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo Ukrainy" - powiedział w poniedziałek na antenie TVP Info gen. insp. Jarosław Szymczyk.

Opowiedział ze szczegółami o tym, jak spotkał się z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenko i szefami Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Sierghiejem Krukiem i gen. Dmytro Bondarem.

"Na pierwszym spotkaniu otrzymałem tubę po granatniku, która – jak mi powiedziano – jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego nawet puszczano muzykę" - tłumaczył szef KGP.

Dlatego granatnik, który eksplodował, gen. Szymczyk prawdopodobnie otrzymał od szefów Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Podkreślił, że również zapewniano go, iż jest to element zużytej broni.

Komendant Główny Policji szczegółowo zrelacjonował wydarzenia czwartkowego poranka, podkreślając, że on tubę granatnika, która znajdowała się na zapleczu jego gabinetu, tylko podniósł, nie może więc być mowy o wystrzale, a jedynie o eksplozji.

Dodał, ze zdaje sobie sprawę ze strat, do jakich doszło, także tych wizerunkowych, ale jak powiedział "lepsze memy niż nekrologi".

Komendant Szymczyk, który w telewizyjnym studiu pojawił się z opatrunkiem na uchu, przyznał, że jego narząd słuchu poważnie ucierpiał i czeka go długie leczenie. Mimo to, chce nadal pełnić służbę.

Podał, że po eksplozji w swoim gabinecie nie zamierza składać wniosku o dymisję, choć zawsze podporządkuje się decyzjom premiera i szefa MSWIA. Jednocześnie podziękował ministrowi Mariuszowi Kamińskiego za wsparcie. (PAP)

mmi/