Rada Miasta Poznania przyjęła budżet na 2023 rok
Rada Miasta Poznania przyjęła w czwartek budżet na 2023 rok. Władze miasta podkreśliły, że stworzenie budżetu było wyzwaniem - wpływ na jego kształt miały: galopująca inflacja, wojna na Ukrainie i rządowe zmiany w rozliczaniu podatków.
W 2023 roku na wydatki zaplanowano 5,83 mld zł; budżet zakłada deficyt w wysokości 1,16 mld zł. Za przyjęciem budżetu zagłosowało 24 radnych, przeciw, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zagłosował klub radnych PiS.
"To nie jest łatwy budżet. Wszyscy z niepokojem patrzymy na rosnące ceny, na wzrastające koszty energii. Przed nami jeszcze wiele trudnych decyzji, nieporównywalnych jednak z dylematami i wyzwaniami, z jakimi muszą mierzyć się radni miejscy z Charkowa, Kijowa czy innych ukraińskich miast" – powiedział w czwartek prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Szef opozycyjnego w poznańskiej radzie miasta klubu PiS Michał Grześ podkreślił, że zaproponowany budżet jest "zamknięty na mieszkańców, na dialog i na współpracę". Ubolewał, że proponowane przez opozycję poprawki są odrzucane często bez merytorycznego uzasadnienia.
W budżecie na 2023 r. dochody miasta zostały zaplanowane na 4,67 mld zł - to o 5,1 proc. mniej niż w planie budżetu na 2022. Na wydatki zaplanowano 5,83 mld zł, czyli o 0,3 proc. mniej w stosunku do planu na 2022 rok. W tej kwocie mieści się 1,47 mld zł na inwestycje.
Z puli wydatków majątkowych najwięcej pieniędzy, ponad 916 mln zł, miasto przeznaczy na drogi oraz komunikację zbiorową. W tej kwocie mieści się m.in. ok. 150 mln zł na realizację "Programu Centrum I" - inwestycji rewitalizacyjnej prowadzonej w centrum Poznania. 181,2 mln zł trafi na przebudowę i budowę dróg.
Na inwestycje w ochronę środowiska oraz gospodarkę komunalną zaplanowano niemal 97,6 mln zł. Blisko 106 mln zł Poznań wyda na inwestycje w oświatę. Pieniądze te zostaną przeznaczone m.in. na budowę szkoły na Strzeszynie czy przebudowę Szkoły Podstawowej nr 68. Na inwestycje w sport i turystykę trafi 54,8 mln zł, inwestycje związane z polityką zdrowotną, społeczną i rodzinną pochłoną 27,7 mln zł. Ponad 39 mln zł wyniosą wydatki majątkowe w dziedzinie kultury.
Magistrat poinformował, że obecnie koszty funkcjonowania miasta rosną znacznie szybciej niż dochody. W efekcie po raz pierwszy w historii nadwyżka operacyjna Poznania spadła do poziomu poniżej zera: do kwoty -60 mln zł.
Władze miasta podały, że wśród czynników, jakie wpłynęły na budżet, jest m.in. najwyższa od 25 lat inflacja. Najwyższe od 20 lat stopy procentowe banku centralnego sprawiają, że wyraźnie rośnie też koszt obsługi zadłużenia. Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała znacznie przewyższający inflację wzrost cen energii elektrycznej, gazu oraz paliw.
"Finansom Poznania nie pomogły również zmiany w przepisach podatkowych, jakie przyjął Sejm. Przez korekty Polskiego Ładu, tylko w przyszłym roku miasto straci 642 mln zł - za te pieniądze można by wybudować kolejną trasę tramwajową, nawet dłuższą niż ta, która powstała na Naramowicach. Tymczasem przyznana miastu rekompensata wyniesie w przyszłym roku tylko 163 mln zł. To mniej niż jedna czwarta poniesionych strat" – podało miasto.
Jak podkreślono, mimo tak trudnej sytuacji wszystkie działania miasta nakierowane będą na dokończenie już zaplanowanych inwestycji oraz pełne wykorzystanie pieniędzy z UE.
Radni PiS i klubu radnych Wspólny Poznań złożyli około 120 poprawek do projektu budżetu. Takich poprawek nie składał klub radnych Koalicji Obywatelskiej. Szef tego klubu Marek Sternalski powiedział podczas sesji, że "ze względu na sytuację, z jaką mamy do czynienia w skali kraju, kwestię budżetu, finansów, klub uznał, że składanie poprawek do budżetu byłoby teatrem". Podkreślił, że przyszłoroczny budżet jest wyjątkowo trudny, zaś każda zmiana "mogłaby zniszczyć jego konstrukcję".
"Uznaliśmy, że partnerska rozmowa z naszym prezydentem (pozwoli - PAP) przedstawić budżet odpowiedzialny, w którym są także postulaty rad osiedli, organizacji pozarządowych, instytucji z którymi rozmawialiśmy" – powiedział radny Sternalski.
Klub PiS złożył do budżetu ponad 50 poprawek na kwotę ponad 80 mln zł.
"Sesje budżetowe to święto samorządu. Największe święto mają ci, których poprawki zostaną uwzględnione, czują jakiś wpływ na cząstkę rozwoju miasta. Są jednak również ci, którzy składają poprawki, są do nich przekonani, wiadomo, że są one ważne dla Poznania, ale są często bez merytorycznego uzasadnienia odrzucane – tylko dlatego, że nie złożyła ich osoba bliska politycznie panu prezydentowi. Można powiedzieć, że w trakcie głosowań nad poprawkami mamy do czynienia z dyskryminacją radnych ze względu na ich poglądy polityczne" - powiedział szef klubu PiS Michał Grześ.
Dorota Bonk-Hammermeister z klubu radnych Wspólny Poznań powiedziała, że budżet na 2023 r. "jest budżetem trudnych wyborów, które z pewnością byłyby łatwiejsze, gdyby procedura uchwalania budżetu była bardziej partycypacyjna". "W sprawach wielkich wydatków mogliśmy zapytać o opinię mieszkańców Poznania, wykorzystując dobrze znane narzędzie - referendum miejskie" – powiedziała.
Kończąca rok sesja budżetowa była też okazją do recenzowania dotychczasowych osiągnięć władz miasta i prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Radna PiS Klaudia Strzelecka oceniła, że "to nie był dobry rok rządów Jacka Jaśkowiaka i PO w Poznaniu, niewiele lepszego można się spodziewać w nadchodzącym roku".
"Prezydent Jaśkowiak popełnił wiele błędów, jednym z jego głównych przewinień jest brak wiarygodności, lekceważenie mieszkańców, chaos w podległych jednostkach, nad którymi nie potrafi lub nie chce zapanować" - powiedziała. Dodała, że miasto jest źle zarządzane; Poznaniowi uciekają z kasy miliony złotych, kolejne miliony są wydawane na źle przygotowane czy realizowane inwestycje.
Jak wskazała, dowodem na złe zarządzanie miastem jest m.in. sposób prowadzenia w Poznaniu remontów, które "trwają wszędzie, przedłużają się, są prowadzone w sposób chaotyczny, nieskoordynowany, mocno odbijają się na komforcie życia mieszkańców oraz na możliwości prowadzenia przez nich firm, sklepów, restauracji".
"Odkąd prezydent upiększa centrum miasta, w tym rejonie zamknęło się kilkadziesiąt przedsiębiorstw różnego typu – sklepy, restauracje, miejsca kultowe, które mocno wpisały się w poznańską tkankę, które cieszyły się popularnością, ale które dzięki fachowcom biznesmena Jacka Jaśkowiaka musiały zakończyć swoją historię" - powiedziała.
Jak zauważyła, centrum Poznania pustoszeje, jest coraz więcej pustostanów, tabliczek "do wynajęcia" lub "na sprzedaż", zaś promowane przez prezydenta Jaśkowiaka hasło "wolne miasto Poznań" coraz częściej oznacza miasto wolne od przedsiębiorców. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
gn/