Obrażali nauczycielkę i transmitowali to w internecie. Psycholodzy ostrzegają przed cyberbaitingiem
Mamy do czynienia cyberbaitingiem. Uczniowie chcieli sprowokować nauczyciela, żeby doprowadzić go do sytuacji, w której on przestaje nad sobą panować - mówił PAP dr Marcin Szulc z UG. Specjalista ocenił zachowanie czworga uczniów, którzy w trakcie lekcji przeklinali i obrażali nauczycielkę transmitując zajście w internecie.
"To nie jest nowe zjawisko" - tak zachowanie uczniów ze szkoły w Lisewie Malborskim (woj. pomorskie) ocenił dr Marcin Szulc prof. z Zakładu Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Przypomniał nagranie z 2003 roku, na którym uczniowie szkoły w Toruniu założyli nauczycielowi języka angielskiego kosz na śmieci na głowę i wytarli mu twarz gąbką do ścierania tablicy. Całe zajście - podobnie jak miało to miejsce w ubiegłym tygodniu w Lisewie Malborskim - nagrali i udostępnili w internecie.
"Należy pamiętać, że za wychowanie dziecka odpowiadają rodzice" - stwierdził Szulc i dodał, że łatwo jest wskazać na winnego - w tym przypadku dziecko, ale to rodzice - zdaniem psychologa - ukształtowali system wartości dzieci.
"Najwyraźniej, w mniemaniu tych uczniów, nie było niczego złego, żeby obrażać nauczyciela, żeby przeszkadzać na lekcji, bo być może - taką perspektywę - także wytwarzali rodzice" - dodał psycholog.
Na początku tygodnia czworo uczniów w wieku 14 i 15 lat ze szkoły w Lisewie Malborskim w trakcie lekcji obrażało nauczycielkę. Swoje zachowanie transmitowali na żywo w internecie w aplikacji TikTok. Na filmiku słychać przekleństwa uczniów i obraźliwe słowa skierowane do nauczycielki prowadzącej lekcję.
Pod nagraniem umieszczane były komentarze innych uczniów, którzy śledzili transmisję.
Dr Szulc uważa, że w tym przypadku mamy do czynienia ze zjawiskiem cyberbaitingu, polegającym na prowokowaniu nauczyciela do tego stopnia, aby wyprowadzić go z równowagi i zmusić do zachowań nieprofesjonalnych jak krzyk, czy rękoczyny a następnie zarejestrować całe wydarzenie i umieścić je w sieci, lub tak jak w tym przypadku transmitować na żywo.
"Media społecznościowe dają afordancje. To inaczej wskazówki i możliwości działania, na jakie pozwala w środowisku dane narzędzie czy urządzenie - tak jak klamka zachęca, żeby ją nacisnąć, kontakt zachęca, żeby go wdusić, tak media społecznościowe zachęcają, żeby coś w nich napisać lub udostępnić zwłaszcza wtedy, gdy uzyskuje się od uczestników tej przestrzeni słowa zachęty. Tak eskaluje hejt i trudno zatrzymać ten pędzący pociąg nienawistnych słów" - tłumaczył psycholog.
Podkreślił jednocześnie, że telefon komórkowy z kamerą, jeśli jest w posiadaniu dziecka czy nastolatka, może być przez niego wykorzystany do nagrywania "w ich mniemaniu zabawnych historii z osobą, która nie jest w stanie się obronić, co więcej sprawca wie, że czyni źle, ale nie jest w stanie ocenić rozmiarów szkody, którą wyrządza" - podkreślił.
Cyberbaiting jest jedną z form cyberbullyingu, czyli stosowania przemocy poprzez: prześladowanie, zastraszanie, nękanie, wyśmiewanie innych osób z wykorzystaniem internetu i narzędzi typu elektronicznego takich jak: SMS, e-mail, witryny internetowe, fora dyskusyjne w internecie, portale społecznościowe.
"W przypadku cyberbaitingu ofiarami najczęściej są nauczyciele, bo nie mają się jak obronić, zwłaszcza wtedy, gdy w szkole nie ma kultury korzystania z mediów elektronicznych. Zasady korzystania w szkole z telefonów określa statut szkoły, dobrze, jeśli w tworzeniu tych reguł uczestniczą wszyscy: nauczyciele, uczniowie i rodzice" - ocenił dr Szulc.
Jego zdaniem uczniowie robią to "dla zgrywy, wygłupów ale i lajków i komentarzy".
"Tego typu aplikacje jak chiński TikTok (dawniej musically) 'pozwala' stać się przez chwilę sławnym, sławną" - dodaje Szulc i wskazuje, że jest to chwilowa "sława", nie zawsze pożądana przez autora treści a nagranie, które trafiło do internetu może być dowodem w sądzie.
Zdaniem eksperta przekraczanie norm w wieku dorastania jest często normatywne.
"Nie chcę usprawiedliwiać tego czynu, bo on ewidentnie przekroczył granicę i skrzywdził człowieka, ale musimy popatrzeć na mózg nastolatka inaczej niż na mózg dorosłego człowieka, to są jednak inne mózgi i jest to norma" - ocenił.
Zaznaczył, że cechą dorastania jest desynchronizacja obwodów neuronalnych.
"U nastolatków obwody odpowiedzialne za racjonalne myślenie i ważenie wniosków rozwijają się później niż te odpowiedzialne za poszukiwanie przyjemności. Co więcej w pełni dojrzałe są dopiero około 25 roku życia. Dlatego młodzieży zdarza się robić głupie rzeczy, a potem tego żałować" - stwierdził dr Szulc.
Uczniowie szkoły z Lisewa Malborskiego zostali ukarani przez dyrekcję szkoły. Sprawa został również skierowana do Sądu Rodzinnego.
Nauczycielka złożyła na policję zawiadomienie o znieważeniu funkcjonariusza publicznego.
Dr Szulc zauważył, że w pracy pedagoga wpisane są "trudne sytuacje". Jego zdaniem najskuteczniejszym czynnikiem chroniącym przed "ryzykownymi zachowaniami uczniów" są dobre relacji oparte na szacunku.
"Jeśli zbudujemy z dzieckiem relacje oparte na szacunku, staniemy się pozytywnymi dorosłymi, którym dzieci ufają, to będziemy mieli szansę na zaszczepienie przynajmniej części świata wartości, w który wierzymy" - stwierdził psycholog.
Wskazał również, że najważniejsza jest profilaktyka, poprzez warsztaty kompetencji społecznych i niekończąca się praca wychowawcza nauczycieli z uczniami poprzez rozmowy na temat świata wartości i traktowania innych ludzi, zwłaszcza tych którzy mają odmienne od naszych poglądy. Natomiast prewencja - zdaniem Szulca - powinna dotyczyć wszystkich członków społeczności szkolnej - rodziców, nauczycieli i uczniów.
"Bezwzględnie konieczne jest wprowadzenie reguł korzystania z urządzeń cyfrowych w szkole i w domu. To co kluczowe, to budowanie i kultywowanie w szkole poczucia solidarności i przynależności, kształtowanie pozytywnego klimatu rówieśniczego, kultury godności, tak aby wszyscy czuli się ważni i potrzebni. Pamiętajmy również, że dzieci uczą się obserwując zachowania dorosłych, także te w sieci" - podkreślił dr Szulc.
Zaznaczył, że jeśli rodzic wypowiada się w intenrecie bez szacunku pod adresem kogoś z kim się nie zgadza, to daje przyzwolenie dziecku.
"Uczy, że granice między przyzwoitością a chamstwem są płynne i można je dowolnie przesuwać" - tłumaczył ekspert.
Wicedyrektorka szkoły Katarzyna Lewińska w czwartek zapewniła PAP, że szkoła podjęła działania profilaktyczno-wychowawcze, którymi została objęta klasa. Podkreśliła, że będą prowadzone zajęcia z pedagogiem i psychologiem oraz z policją, która przeprowadzi z uczniami zajęcia. (PAP)
autor: Piotr Mirowicz
kw/