Szkoły w Ukrainie działają w systemie nauki zdalnej. Nauczycielka z Odessy: kiedy rozlega się alarm przeciwlotniczy, lekcję są przerywane
W Ukrainie ze względu na wojnę lekcje we wszystkich szkołach odbywają się zdalnie. Jeśli jest to alarm bombowy, to przerywamy nasze zajęcia. Nie wiemy jakie będą skutki tej sytuacji dla dzieci - powiedziała fotoreporterowi PAP Antonina, nauczycielka matematyki w jednej ze szkół podstawowych w Odessie.
Na ten moment wszystkie szkoły w Ukrainie działają w systemie nauki zdalnej - przekazał fotoreporter PAP Leszek Szymański przebywający obecnie na Ukrainie.
"Nauka zdalna wydaje się być jednym z lepszych rozwiązań, ponieważ nie wszystkie szkoły mają schrony dla dzieci i nauczycieli. Rodzice też można powiedzieć, że mniej się denerwują, bo czasami odprowadzali dziecko do szkoły, potem rozlegał się alarm i nie wiadomo było co będzie dalej" - powiedział Szymański.
Dodał, że nauczyciele, z którymi rozmawiał byli jednogłośni w tym, że bardzo brakuje im kontaktu z uczniami, a nauczanie zdalne to jednak nie jest to samo, co stacjonarne.
"Nauczyciele podkreślali, że uczniowie, którzy byli pilni i się uczyli, to uczą się też na zdalnym, ale w przypadku uczniów, którzy wymagali wsparcia, sytuacja jest już gorsza. Nauczyciel już bezpośrednio nie może pomóc" - stwierdził Szymański.
Dyrektorka jednej ze szkół podstawowych w Odessie Ludmila Semenyuk zaznaczyła, że cisza w szkole o tej porze jest czymś bardzo nietypowym.
"W szkole brakuje uczniów. Kiedyś o tej porze nasze klasy były wypełnione naszymi uczniami. A teraz jest cisza i to bardzo nietypowa sytuacja" - powiedziała.
"Mamy nadzieję, że przyjdzie czas, a w Odessie mieszkają optymiści, że nasze dzieci wrócą do naszej szkoły i tutaj zdobędą wykształcenie w trybie stacjonarnym. To jest moje marzenie i na pewno się spełni" - dodała.
Kiedy rozlega się alarm przeciwlotniczy zajęcia on-line są przerywane.
"Dzieci muszą się rozłączyć z nauczycielami, bo nie możemy mieć lekcji podczas alarmu. Ale potem pracujemy nad tym, aby nadrobić materiał, który został pominięty, lub jeśli nie był to prosty temat, staramy się do niego potem wrócić" - wyjaśniła Antonina, nauczycielka matematyki.
Ludmila Potapova w szkole podstawowej uczy języka polskiego. Jak zauważyła, nikt nie wie "jak obecna sytuacja wpłynie na dzieci i na ich psychikę".
"Dowiemy się tego już po wojnie. Wiele dzieci wyjechało z kraju, biorą udział w lekcjach będąc z rodzinami w Polsce, Rumunii, Niemczech. Bardzo bym chciała, żeby do nas wróciły, ale nikt nie wie, czy tak się stanie" - podsumowała i zaznaczyła, że ona z Odessy nie zamierza wyjeżdżać. "Ja jestem w swoim domu, w swoim kraju, dlaczego mam uciekać?" - podsumowała Potapova. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
Tłumaczenie: Ihor Usatenko
mmi/