Irak - Rzecznik szyickich PMU: zniszczyliśmy IS militarnie, ale jest zagrożenie
Rzecznik irackich Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMU) Mohanad al-Akabi powiedział w rozmowie z PAP, że po zniszczeniu militarnym Państwa Islamskiego (IS) w Iraku, organizacja ta wciąż zagraża tamtejszemu bezpieczeństwu.
Al-Akabi mówił w czwartek PAP, że choć PMU powstała na bazie szyickich milicji, to obecnie nastąpiła unifikacja struktury tej formacji. "W listopadzie 2016 roku PMU zostało włączone do irackich sił zbrojnych i obecnie dawne podziały na poszczególne grupy, np. Badr, Kataib Hezbollah czy Saraja al-Salam, zostały zlikwidowane. Dzielimy się wyłącznie na dywizje i brygady" - wyjaśnił rzecznik PMU.
Akabi dodał, że w PMU wprowadzono zakaz wywieszania flag dawnych milicji. Rzecznik kategorycznie odrzucił również oskarżenia o szyicki sektarianizm PMU, podkreślając, że w tej formacji służą nie tylko szyici, lecz także sunnici, chrześcijanie i jezydzi. Dodał, że PMU podlega premierowi za pośrednictwem szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa Faliha al-Fajada.
Rzecznik podkreślił również, że PMU jest całkowicie apolityczna. "To prawda, że wielu dawnych dowódców, w tym Hadi al-Ameri i Kalis al-Chazali, zaangażowało się w politykę, tworząc blok al-Fatah, ale jednocześnie zrezygnowali oni ze swoich stanowisk w PMU" - podkreślił rzecznik formacji, dodając jednak, że osoby te "wciąż cieszą się autorytetem wśród żołnierzy PMU".
Blok al-Fatah, który uważany jest za stronnictwo proirańskie w Iraku, zajął w majowych wyborach parlamentarnych drugie miejsce. Jego lider Hadi al-Ameri stał na czele Organizacji Badr, będącej największą milicją szyicką wchodzącą w skład PMU. Powstała ona w czasie wojny iracko-irańskiej w latach 80. i walczyła wówczas po stronie Iranu. Z al-Fatah związany jest również Falih al-Fajad, który jest kandydatem tego bloku na ministra spraw wewnętrznych.
"Wykonujemy rozkazy i będziemy walczyć za Irak tam, gdzie nakaże nam premier" - podkreślił rzecznik PMU. Dodał, że "różne organizacje" próbowały negocjować z PMU za plecami władz irackich, ale dowództwo tej formacji odrzuciło taką możliwość.
Akabi przyznał, że jedną z takich organizacji była Partia Pracujących Kurdystanu (PKK), czyli kurdyjska partyzantka walcząca przeciwko Turcji i mająca swoją bazę polową w górach Kandil na terenie Regionu Kurdystanu w Iraku. "Próbowali z nami negocjować, ale odmówiliśmy" - podkreślił Akabi.
Pytany o to, czy PMU gotowe jest do zbrojnej reakcji w związku z obecnością z jednej strony PKK, a z drugiej strony wojsk tureckich w północnym Iraku, a także nalotów tureckich w tym regionie, Akabi stwierdził, że "PMU podejmie działania tylko wtedy, jeśli otrzyma stosowny rozkaz".
Rzecznik przyznał natomiast, że w zamieszkanym głównie przez jezydów regionie Sindżaru działają niezależne oddziały jezydzkie, z których część ma powiązania z PKK. "Po tym, co jezydzi tam przeszli, po tych mordach, które ich dotknęły ze strony IS, ich obawy i chęć tworzenia samoobrony jest zrozumiała" - podkreślił Akabi.
Przypomniał również, że w sierpniu 2014 roku kurdyjska Peszmerga wycofała się z Sindżaru, zostawiając mieszkańców na pastwę IS i to PKK pospieszyła im wówczas z pomocą.
Akabi poinformował PAP, że PMU liczą obecnie 150 tys. żołnierzy, z czego 110 tys. jest na żołdzie państwa. "Naszym głównym zadaniem jest polowanie na ukryte komórki IS" - wyjaśnił rzecznik PMU, dodając, że choć IS zostało zniszczone militarnie, to wciąż sytuacja nie jest stabilna. Dodał, że po ogłoszeniu przez Irak zwycięstwa nad IS w grudniu 2017 r. liczba żołnierzy PMU nie zmniejszyła się.
"Nie było żadnej demobilizacji, bo wciąż mamy ogromną liczbę zadań" - podkreślił Akabi, dodając, że PMU zajmuje się również udzielaniem pomocy cywilom poszkodowanym przez wojnę. "Pomagamy też w takich sytuacjach jak powódź, która niedawno nawiedziła niektóre prowincje Iraku i przemieściła miny przeciwpiechotne pozostałe po wojnach z Iranem i Kuwejtem" - wyjaśniał.
Akabi powiedział również, że choć po kurdyjskim referendum niepodległościowym w 2017 roku doszło do starć między PMU a kurdyjską Peszmergą, to generalnie stosunki PMU z Kurdami są dobre. "To są bardzo stare relacje, bo razem walczyliśmy przeciwko Saddamowi (Husajnowi), a nasz główny dowódca Abu Mahdi al-Muhandis w 1991 roku szkolił kurdyjskie oddziały w górach" - podkreślił Akabi.
Zdaniem rzecznika PMU gdy IS zaatakowało Irak w czerwcu 2014 roku kurdyjski lider Masud Barzani nie spodziewał się, że dwa miesiące później dojdzie do ataku IS na Kurdystan. "USA zapewniały go, że IS to nie problem Kurdów, ale jak terroryści ich zaatakowali, to PMU pierwsze pospieszyło z pomocą" - powiedział Akabi.
Zdaniem rzecznika PMU do starć między PMU i kurdyjską Peszmergą w październiku 2017 roku doszło, gdyż "Barzani chciał podzielić Irak". Akabi dodał, że natarcie przeciwko Kurdom zostało wówczas wstrzymane, bo PMU "dostało takie rozkazy". Rzecznik nie wykluczył również wspólnych operacji PMU i Peszmergi w przyszłości.
Akabi ocenił ponadto, że "choć Kurdowie są sunnitami, to bliżej im do szyitów, bo nienawidzą Arabów, a dla irackich szyitów tożsamość arabska jest bez znaczenia". Rzecznik PMU dodał, że "religijność Kurdów nie ma charakteru ekstremistycznego", nawiązując w ten sposób do ideologii sunnickich radykałów, według której szyici są "niewiernymi".
Akabi stwierdził również, że stworzone w czasie wojny z IS oddziały plemienne tzw. Haszed Aszari powinny zostać rozwiązane. "One nie wchodzą w skład PMU" - podkreślił, nie wykluczając, że wstąpiła do nich część byłych terrorystów IS.
Z Bagdadu Witold Repetowicz (PAP)
wr/ ulb/ kar/