Dobre perspektywy dla rynku akcji, szczególnie małych i średnich firm
Perspektywy dla akcji są dobre. Inwestorzy powoli przestają reagować na przedwyborcze zapowiedzi, które w ostatnim czasie destabilizowały rynek. Najlepiej wyglądają perspektywy małych i średnich firm, ale również duże spółki, np. z sektora finansowego, są na tyle przecenione, że ich kursy mogą się odbić.
"Dla mnie dużym tegorocznym zaskoczeniem była polityka. Myślałem, że nasze podwórko polityczne jest już dojrzałe, ale ostatnie miesiące pokazały, że jesteśmy rynkiem niedorozwiniętym, jeśli chodzi o polityków. Ich decyzje są nieodpowiedzialne. (...) Nasz rynek doganiał już rynki rozwinięte, ale dzięki polityce cofnęliśmy się znów i zaczęliśmy poruszać się bardziej jak Brazylia czy Rosja" - poinformował Jarosław Lis, dyrektor biura aktywów akcyjnych BPH TFI podczas debaty PAP Biznes: "Strategie rynkowe TFI na 2015 rok".
Mimo to, oczekuje on dodatniej stopy wzrostu na rynku akcji, choć nie o 15 proc., jak zakładano wcześniej, a o kilka procent na szerokim indeksie.
"Lepsze perspektywy są przed małymi i średnimi spółkami. Powinny one wypracować ok. 10-proc. stopy zwrotu" - poinformował.
Również Tomasz Matras, zastępca dyrektora inwestycyjnego ds. akcji Union Investment TFI, uważa, że należy pochylić się nad akcjami, choć plebiscyt przedwyborczy wprowadza na rynek sporo zamieszania.
Jego zdaniem, dużo atrakcyjniej wyglądają perspektywy małych i średnich firm, choć trzeba powoli zacząć się zastanawiać również nad inwestycją w większe podmioty.
"Może nadszedł czas, by przychylniejszym okiem spojrzeć na duże spółki z WIG-u 20. Np. na przeceniony sektor bankowy, który zdyskontował już jeden z najgorszych scenariuszy. Wydaje się jednak, że realizowane przez polityków scenariusze będą inne od przedwyborczych obietnic. Nie sądzę, by wprowadzono najgorsze rozwiązania" - powiedział Matras.
Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI, zauważył, że giełda - w ostatnim czasie mocno rozchwiana zapowiedziami polityków - zaczyna się uodparniać na kolejne sygnały płynące z ich strony.
"Rynek doszedł do wniosku, że nie ma sensu już reagować. (...) Amunicja została wystrzelana i biorąc pod uwagę fakt, że z obietnic trzeba się będzie rozliczać, nie warto chyba eskalować zapowiedzi" - poinformował.
Również on uważa, że naszedł dobry moment dla spółek z sektora finansowego.
"Pewna stabilizacja i możliwe odbicie na rynku miedzi to czynnik pozytywny dla indeksu WIG 20" - powiedział Antonik.
Wskazuje na sprzyjające otoczenie małych i średnich spółek, które pokazują przyzwoitą dynamikę zysków, a których wyceny obecnie są dość niskie.
Zarządzający podkreślają zmianę modelu biznesowego małych i średnich firm krajowych.
"Są one coraz lepszymi graczami na rynku europejskim. Coraz skuteczniej konkurują, są coraz lepiej zarządzane" - zwraca uwagę Antonik.
Jego zdaniem, na rynku mogą pojawić się korekty, ale raczej nie należy spodziewać się odwrócenia trendu.
Również Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI, uważa, że uzasadnione jest zainteresowanie rynkami akcji.
"Ostatnia korekta nie wynikała z przyczyn fundamentalnych. Zaimportowaliśmy ją z Chin. Gdy tam nastąpi stabilizacja, powinniśmy zobaczyć poprawę i w polskich spółkach" - powiedział.
Jarosław Lis, zapytany o sentyment do sektora energetycznego, powiedział, że w tym przypadku warto poczekać na decyzje polityczne.
"Energetyka i górnictwo mają realny problem. Mimo, że spółki są mocno przecenione, poczekałbym na moment do inwestycji, gdy górnictwo zostanie wrzucone do energetyki. Nie spodziewam się innego rozwiązania. Energetyka jest na tyle duża, że to wchłonie" - powiedział.
Ostrożniej do inwestycji w akcje na rynkach wschodzących podchodzi Wojciech Mazurkiewicz, zarządzający funduszami surowcowymi TFI PZU.
"Wzrost na rynkach wschodzących jest słabnący. Mamy rosnące zadłużenie i coraz droższy pieniądz, coraz trudniejsze finansowanie sektora rynków wschodzących" - poinformował Mazurkiewicz.
"Trudno być optymistą, jeśli chodzi o ceny aktywów ryzykownych na rynkach wschodzących, szczególnie gdy ceny surowców pozostaną tu, gdzie są" - dodał.
Spodziewa się on dużej zmienności na giełdach.
Lepiej przedstawia się, jego zdaniem, sytuacja na rynkach rozwiniętych.
Zatryb wskazuje na przesunięcia czasowe, jeśli chodzi o sytuację gospodarczą w poszczególnych krajach. Ocenia, że Stany Zjednoczone szybko pozbierały się po kryzysie, gdy w Europie "rozsypywały się instytucje finansowe".
"Teraz to opóźnienie będzie grało na korzyść Europy. W USA już nie ma takich dynamik zysków spółek, cykl jest coraz wyżej. W Europie widzimy początki poprawy. Najlepsze dopiero przed europejskimi spółkami" - uważa.
To powinno przełożyć się również na warszawski parkiet. Jego zdaniem wyceny małych i średnich spółek są "bardzo sensowne".
"Mam nadzieję, że do końca roku zrealizują one wzrosty o 10-15 proc." - powiedział.
Zarządzający zaznaczają jednocześnie, że nie ma powodów do obaw, jeśli chodzi o sytuację na rynku amerykańskim, gdzie od 2009 roku trwa hossa.
"Nie ma fundamentalnych przesłanek, by mówić, że w USA pojawi się zawirowanie. Dane makro są cały czas pozytywne, na krzywej wznoszącej" - poinformował Matras.
"To nie koniec wzrostów za Oceanem. Pewnie trochę się spłaszczą, ale za wcześnie mówić, że tamtejszy rynek schodzi na krzywą spadającą" - dodał.
Uważa on, że przed rynkiem amerykańskim jest jeszcze kilka pozytywnych kwartałów.
"Teraz jest czas do gry na akcje. Gdyby nie to, że to rok wyborczy, ten rok mógłby być dobry dla akcji. (...) Wydaje się, że teraz może pojawi się jeszcze lepsza okazja inwestycyjna, bo rynek się przecenił" - podsumowuje Matras. (PAP)
pr/ morb/ asa/
Uczestnicy Partner merytoryczny Partner technologiczny






