Janina Iwańska: mamie wydawało się, że w Oświęcimiu widziała moje warkocze
Mama podeszła do mnie i powiedziała: "wiesz, my w Oświęcimiu widzieliśmy twoje warkocze". Tam ich były tony, ale mamie wydawało się, że to moje - wspominała w rozmowie z PAP była więźniarka obozów Auschwitz-Birkenau i Ravensbrueck Janina Iwańska.
Janina Iwańska trafiła do obozu Auschwitz w 1944 r. jako czternastoletnia dziewczynka, przywieziona z Warszawy, w której trwało powstanie. Tam, w dziecięcym obozie opiekowała się młodszymi od siebie, za co - jak wspominała w rozmowie z PAP - dostawała dodatkową porcję jedzenia. "Taki dodatkowy posiłek pomagał zwłaszcza w mroźne zimy, kiedy temperatura sięgała minus dwudziestu stopni" - mówiła.
Zaznaczyła jednak, że strach przed głodem towarzyszył niektórym ocalonym do końca życia. "Wiele lat później odwiedziłam w szpitalu jedną z koleżanek z obozu. Pielęgniarka prosiła mnie, żebym przemówiła jej do rozumu, bo chowała pod poduszkę prawie całą kolację. W obozie chowało się jedzenie, żeby mieć pewność, że coś jeszcze zostało, że się nie umrze" - mówiła.
W obozie doczekała ewakuacji i wraz z innymi więźniami w nocy z 18 na 19 stycznia 1945 r. wyszła poza jego bramy. "Dopiero rano, wciąż idąc zobaczyliśmy ludzi z okolic, którzy rzucali nam kawałki chleba, albo - jeśli była taka możliwość - podawali jakieś napoje. Niektórzy tylko stali i po prostu płakali" - wspominała.
"Był mróz, nogi się ledwo ciągnęło w śniegu. Niektórzy więźniowie mieli je poowijane kocami albo szli w tzw. kierpcach zakopiańskich, które nasiąkały wodą, więc zrzucali je i szli boso. Większość osób, która przeżyła ten marsz miało poodmrażane nogi. Szło się dzień i noc bez przerwy. Niektórzy padali, inni zostali zastrzeleni podczas próby ucieczki. W końcu dotarliśmy do Wodzisławia Śląskiego, gdzie wprowadzono nas do wielkiej stodoły, w której przesiedzieliśmy do rana" - mówiła Iwańska.
Trafiła najpierw do niemieckiego obozu Ravensbrueck ale ponieważ nie było tam już miejsca, wysłano ją do podobozu w Neustadt-Glewe, gdzie doczekała końca wojny. Jak wspominała najpierw weszły tam wojska zachodnie, które wyzwoliły leżący sześć kilometrów dalej obóz męski. "Wyzwolili nas Amerykanie - kiedy otworzyli bramę, popłakali się. Potem weszły już wojska radzieckie" - podkreśliła.
Ostatecznie połączyła się z rodziną, ale - jak przyznała - jej rodzice nie chcieli rozmawiać o wojennych traumach. "Dopiero w latach 50. pojechali do Auschwitz z zakładu pracy. Kiedy wrócili, nie odzywali się do mnie przez trzy dni. Kiedy mama na mnie patrzyła, miała łzy w oczach. Dopiero po tych trzech dniach podeszła do mnie, pogłaskała mnie i powiedziała: +Wiesz, my w Oświęcimiu widzieliśmy twoje warkocze+. Bo ja przed wojną miałam długie włosy, a Niemcy nam wszystko obcinali. Teraz, w muzeum, został kołtun, ale zaraz po wojnie leżały tam zaplecione warkocze, jakby dopiero obcięte. Tam ich były tony, ale mojej mamie wydawało się, że to moje. Strasznie to z ojcem przeżyli. I na tym rozmowa się skończyła" - przyznała.
Iwańskiej udało się też odnowić znajomości z zawarte z innymi dziewczynkami w trudnych czasach. "Spotkałyśmy się dopiero jako ponad pięćdziesięcioletnie kobiety, kiedy opiekująca się nami wówczas nauczycielka, pani Irena, będąc już na emeryturze, odnalazła nas wszystkie. Do końca życia mówiła do nas +dziewczynki+. Taką cenną i wartościową przyjaźń nawiązałyśmy, bardzo o siebie wzajemnie dbałyśmy. Myślę, że warto zwrócić uwagę na to, że w obozach była solidarność" - zaznaczyła.
Jak podkreśliła, udało jej się przełamać barierę i teraz podróżuje do Niemiec, gdzie spotyka się z młodzieżą. "Jeden chłopiec zapytał mnie, czy Polacy - jako katolicy - nie mają żalu do Boga, że pozwolił na istnienie obozów, że nas tak ukarał. Odpowiedziałam mu, że to nie nasz Bóg stworzył obozy koncentracyjne, tylko ich fuehrer. A Bóg tylko pozwolił, żebyśmy przeżyli i mogli im teraz o tym opowiedzieć" - powiedziała.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., by więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, które odbędą się w poniedziałek zgromadzą ok. 200 byłych więźniów i ponad 50 delegacji państwowych.(PAP)
autorka: Nadia Senkowska
nak/ pat/