Mieszkańcy stolicy całymi rodzinami poszli po południu oddać głos
W niedzielę po południu przed komisjami wyborczymi w Warszawie można było spotkać mieszkańców, którzy z całymi rodzinami wybrali się na wybory. Wszyscy mieli na twarzach maseczki, niektórzy także rękawiczki.
Przed przedszkolem nr 267 przy ul. Małcużyńskiego, gdzie mieści się jedna z ursynowskich komisji wyborczych, po południu była mała kolejka. Ludzie starali się utrzymać między sobą niezbędny dystans, wszyscy mieli na twarzach maski ochronne. Przed wejściem stało dwóch pracowników komisji, którzy pytali o adres i kierowali do odpowiedniej sali. Przy wejściu należało zdezynfekować dokładnie ręce. Niektórzy z wchodzących zakładali gumowe rękawiczki.
W salach, w których odbywało się głosowanie, ludzie ustawiali się w kolejkach do rejestracji. W jednej z klas rozdzielono czekających na otrzymanie karty wyborczej na trzy kolejki - zgodnie z ich adresem zamieszkania. Następnie podawało się przed komisją swój adres zamieszkania i okazywało dowód. Większość oczekujących miała przygotowane własne długopisy ze względów bezpieczeństwa. Następnie wyborcy podchodzili do stanowisk, gdzie za osłoną gwarantującą tajność, oddawali swój głos.
W przypadku jednej z osób okazało się, że zaszła pomyłka w adresie, na który została ona zapisana - sytuację jednak szybko rozwiązano i odnotowano w uwagach obok nazwiska wyborcy.
Wielu z głosujących przyszło w odświętnych ubraniach w towarzystwie rodzin. Jak wyjaśniła pani Ania, która pojawiła się z dwójką małych dzieci, chce w ten sposób kształtować w najmłodszych poczucie społecznej odpowiedzialności. "Odkąd moje dzieci były na tyle duże, że potrafiły chodzić samodzielnie, zawsze zabierałam je ze sobą na wybory. Chciałabym, żeby wyrosły na odpowiedzialnych obywateli, którzy chcą zmieniać ten kraj na lepsze. Dzieciaki lubią te wyjścia, bo zawsze potem chodzimy na lody" - powiedziała w rozmowie PAP.
Pan Marek, emeryt, wytłumaczył PAP, że poszedł późnym popołudniem na wybory, ponieważ obawiał się tłumów w porze obiadowej. "Nie oszukujmy się, ta pandemia jeszcze się nie skończyła. Tutaj zawsze ludzie przychodzą tłumnie zagłosować między godz. 10 rano a 14. Teraz czuję, że ryzyko zarażenia się jest mniejsze" - zaznaczył.
W niedzielę o godz. 7 rano rozpoczęło się głosowanie w wyborach prezydenckich. O urząd prezydenta kraju ubiega się 11 kandydatów. Do zakończenia głosowania o godz. 21 trwa cisza wyborcza. Najwyższa frekwencja w wyborach prezydenckich na godz. 17, jeśli chodzi o województwa, była w mazowieckim i wyniosła 51,17 proc. (PAP)
Autorka: Alicja Skiba
skib/ aj/