PŚ w skokach: Stoch wygrał w Vikersund i zmniejsza straty do Krafta
Kamil Stoch wygrał konkurs Pucharu Świata na mamuciej skoczni w Vikersund. W całym cyklu Raw Air, rozgrywanym na czterech norweskich obiektach, zajął drugie miejsce, ustępując Austriakowi Stefanowi Kraftowi.
Skoczek z Zębu zmniejszył też do 31 punktów stratę do Krafta w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W niedzielę Austriak zajął piątą lokatę.
Stoch oddał w niedzielę dwa dalekie skoki, osiągając 238,5 oraz 237 m. Drugie miejsce zajął weteran Noriaki Kasai, który cieszył się jak nastolatek z rekordu życiowego (241,5 m). 44-letni Japończyk jest najstarszym zawodnikiem w historii Pucharu Świata, który stanął na podium. Trzeci w konkursie był Austriak Michael Hayboeck.
Najgroźniejsi rywale Stocha w drugiej serii zawiedli - Kraft uzyskał tylko 215 m, a prowadzący na półmetku zawodów i w całym cyklu Raw Air Andreas Wellinger wylądował na 166. metrze. Niemiec spadł w konkursie na 18. pozycję, natomiast w Raw Air został zepchnięty na trzecią lokatą.
Maciej Kot był w niedzielę 14., Dawid Kubacki, który w drugiej serii pobił rekord życiowy (232 m), awansował na 17. miejsce, a Piotr Żyła - na 23.
Niedzielne zwycięstwo sprawiło, że wzrosły szanse Stocha na zdobycie drugiej w karierze Kryształowej Kuli. Wszystko rozstrzygnie się w przyszłym tygodniu w Planicy, gdzie sezon zakończą dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy.
"Byłem skoncentrowany wyłącznie na swoich skokach. Nie liczyłem, nie kalkulowałem. Po prostu chciałem oddać jeszcze jeden fajny lot, jak najdłuższy" - powiedział Stoch w krótkim wywiadzie dla TVP. W udzielonej chwilę później wypowiedzi dla Eurosportu polski skoczek wspomniał o największym pechowcu dnia - Wellingerze, przekazując pod jego adresem słowa otuchy. "To jeszcze młody zawodnik i przyszłość należy do niego".
W ostatnim konkursie Raw Air zawodnicy nie szybowali tak daleko jak dzień wcześniej w zawodach drużynowych, gdy Kraft ustanowił rekord świata (253,5 m), a Żyła - rekord Polski (245,5 m). Najdalej skoczył Norweg Johann Andre Forfang - 245,5 m.
W pierwszej serii najdłuższym lotem popisał się... Amerykanin Kevin Bickner, osiągając 244,5 m. W drugiej niezwykle ambitnie walczył o odległość, co zakończyło się dla niego groźnym upadkiem. Służby ratownicze zniosły go z obiektu na noszach. Później jednak na Twitterze żartobliwie napisał: "Boli mnie żołądek, ale to chyba dlatego, że mam za sobą weekend ze skokami i teraz czas na tłustą kolację".
(PAP)
af/ krys/