Konin. Policjant, który zastrzelił 21-latka, ma stawić się w prokuraturze w charakterze podejrzanego
Policjant, który zastrzelił 21-latka, ma stawić się w prokuraturze w charakterze podejrzanego – napisał w poniedziałek na swoim profilu FB ojciec zamordowanego Artur Czerniejewski. PAP nieoficjalnie potwierdziła tę informację u źródła zbliżonego do śledztwa.
"Właśnie dostałem wiadomość, że policyjny morderca Adasia (pada imię i nazwisko policjanta – PAP) zostanie ukarany; na dniach zostaną mu postawione zarzuty. Policyjny morderca będzie siedzieć. Bogu niech będą dzięki" – napisał Czerniejewski.
Rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi Krzysztof Bukowiecki powiedział w poniedziałek PAP, że prokuratura "nie będzie odnosić się i komentować tego, co zamieszcza na stronach społecznościowych p. Czerniejewski i odmawia informacji w te sprawie".
PAP nieoficjalnie potwierdziła u źródła zbliżonego do śledztwa, że termin przesłuchania w łódzkiej prokuraturze wyznaczono na 2 czerwca, a policjant został na nie wezwany w charakterze podejrzanego.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 14 listopada 2019 r., kiedy na jednym z konińskich osiedli funkcjonariusz policji postrzelił 21-latka, który zmarł na miejscu. Do zdarzenia doszło podczas ucieczki przed policjantem, który – jak informowała konińska prokuratura – chciał wylegitymować mężczyznę.
Sprawę nieumyślnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza i nieumyślnego spowodowania śmierci prowadzi Prokuratura Regionalna w Łodzi.
Postępowanie trwa już 19 miesięcy. Ojciec zamordowanego zarzucił prokuraturze brak zdecydowanych działań, które miałyby polegać na postawieniu zarzutów policjantowi.
Prokuratura: na nagraniu z monitoringu nie zarejestrował się moment oddania strzału
Według prokuratury powodem mozolnej pracy jest nagranie z monitoringu, na którym, jak się okazało, nie zarejestrował się moment oddania strzału. Dlatego łódzka prokuratura zleciła wykonanie licznych ekspertyz. Mowa m.in. o badaniach daktyloskopijnych, biologicznych, fizykochemicznych, mechanoskopijnych oraz badaniach śladów prochu.
Celem jest – jak mówił PAP rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi Krzysztof Bukowiecki - ustalenie, czy strzał został oddany, kiedy 21-latek stał, czy kiedy leżał na ziemi; czy został postrzelony w pierś, czy w plecy. W związku z tą ostatnią kwestią - dwie opinie twierdzą, że strzał padł w pierś, według trzeciej, że w plecy.
"Pomimo tego, że prokurator przesłuchał uzupełniająco biegłych, to nadal nie ustalił, jaki był rzeczywisty przebieg zdarzenia. Dlatego powołał niezależny zespół biegłych różnych specjalności, żeby opinia była jednolita" - powiedział Krzysztof Bukowiecki.
Do końca marca br. opinia miała być gotowa, ale tak się nie stało. "Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie ze względu na chorobę głównego biegłego poprosił o przesunięcie terminu w sprawie wydania opinii o miesiąc, czyli do końca kwietnia, a później do końca maja" – powiedział prokurator Bukowiecki.
Prokurator wyjaśnił, że policjant zostanie przesłuchany po zweryfikowaniu stanowiska biegłych i określeniu jego roli procesowej. Wyjaśnił, że "wtedy, w zależności od ustaleń, będzie wiadomo, czy było to przestępstwo umyślne, czy nieumyślne".
Czerniejewski: nie mogę pogodzić się z taką śmiercią dziecka
Czerniejewski nazywa policjanta mordercą. Na Facebooku opublikował jego zdjęcie i dane osobowe. W rozmowie z PAP ojciec zabitego przyznał, że wiele jego wpisów ma charakter emocjonalny, ale nie może pogodzić się "z taką śmiercią dziecka".
Po wpisach Czerniejewskiego na temat funkcjonariusza, wielkopolska policja zawiadomiła prokuraturę o nawoływaniu do zbrodni zabójstwa policjanta. Sprawę prowadziła Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Wyrok w postępowaniu nakazowym wydał Sąd Rejonowy w Koninie, który skazał Czerniejewskiego na karę grzywny w wysokości 2400 zł.
To nie jest jedyna sprawa przeciwko Czerniejewskiemu. Adwokat policjanta Michał Wójcik zawiadomił prokuraturę w sprawie udostępniania przez Czerniejewskiego danych z postępowania dotyczącego zabójstwa syna. "Sprawę umorzono. Zaskarżyliśmy postanowienie, ale jeszcze nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi w sprawie" - powiedział PAP Wójcik.(PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
est/