Po 14 latach policjanci oskarżeni ws. Magdalenki prawomocnie uniewinnieni

2017-01-27 15:00 aktualizacja: 2018-10-05, 18:19
Warszawa, 27.01.2017. W drugim rzędzie, od lewej: b. naczelnik wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński i b. zastępca komendanta stołecznego policji Jan Pol na sali rozpraw, 27 bm. Warszawski sąd apelacyjny ma wydać wyrok w sprawie apelacji od uniewinnienia trojga byłych policjantów, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy akcji zatrzymania groźnych bandytów w Magdalence w 2003 r. Zginęło wówczas dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. (mr) Fot. PAP/Radek Pietruszka
Warszawa, 27.01.2017. W drugim rzędzie, od lewej: b. naczelnik wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński i b. zastępca komendanta stołecznego policji Jan Pol na sali rozpraw, 27 bm. Warszawski sąd apelacyjny ma wydać wyrok w sprawie apelacji od uniewinnienia trojga byłych policjantów, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy akcji zatrzymania groźnych bandytów w Magdalence w 2003 r. Zginęło wówczas dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. (mr) Fot. PAP/Radek Pietruszka
Troje byłych policjantów, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków podczas akcji zatrzymania groźnych bandytów w Magdalence w 2003 r., zostało prawomocnie uniewinnionych. W piątek warszawski sąd apelacyjny utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.

Podczas akcji w Magdalence zginęło dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. W tej sprawie przed sądami pierwszej instancji zapadły już trzy wyroki uniewinniające; za każdym razem sądy apelacyjne zwracały jednak sprawę do powtórnego rozpatrzenia. Po trzecim uniewinnieniu policyjnych dowódców Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała, że nie będzie składać apelacji; odstąpiła od niej też jedna z oskarżycielek posiłkowych (matka jednego z policjantów, który polegli w akcji - Dariusza Marciniaka), matka drugiego, Mariana Szczuckiego, zdecydowała się na apelację.

SA: doszukiwanie się odpowiedzialności karnej oskarżonych - bezzasadne

W piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie ostatecznie uniewinnił byłych policjantów. Sędzia SA Anna Zdziarska, powiedziała w ustnym uzasadnieniu, że sąd pierwszej instancji wnikliwie rozpatrzył wyrok. "Doszukiwanie się odpowiedzialności prawnokarnej oskarżonych w realiach dowodowych jest bezzasadne. Ewentualnie można byłoby rozważać ich odpowiedzialność służbową" - powiedziała Zdziarska.

Sąd uznał, że apelacja oskarżycielki posiłkowej ma charakter wyłącznie polemiczny i jest bezzasadna. "Oskarżycielka przedstawiła jedynie swój punkt widzenia i sposób interpretacji pewnych faktów, natomiast nie wskazała, naruszeń jakich przepisów dopuścił się sąd pierwszej instancji" - powiedziała sędzia.

Jeden z uniewinnionych, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński, powiedział po rozprawie dziennikarzom, że nie odczuwa ulgi. "Zrobiono ze mnie bandytę. Jestem ciekawy, jak się czują ci, którzy nam to zgotowali i posadzili nas na ławie oskarżonych. Zmusili do tego, że musieliśmy zrezygnować z pracy, która była naszą pasją, że cierpieliśmy my i nasze rodziny" - powiedział były policjant.

Komentując piątkowy wyrok b. naczelniczka wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska powiedziała, że jej wieloletnia praca zasługuje na to, żeby uznać, że pracowała z narażeniem życia. "Minęło 14 lat. Po tylu latach trudno powiedzieć, że czuję ulgę. Jestem zadowolona" - powiedziała.

Od wyroku złożono jedno zdanie odrębne. Stronom przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego.

Procesy w tej sprawie trwały od kilkunastu lat. Na ławie oskarżonych znaleźli się dowódcy - b. naczelnik wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński i b. zastępca komendanta stołecznego policji Jan Pol.

Do pamiętnej akcji doszło w marcu 2003 r. Policja podjęła próbę zatrzymania Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, zamieszanych w zabójstwo policjanta w 2002 r. w podwarszawskich Parolach. Na terenie posesji w Magdalence, gdzie ukrywali się bandyci, rozmieścili oni miny-pułapki, które wybuchły w pobliżu policjantów. Jeden z nich zginął, inny zmarł wskutek obrażeń. 16 funkcjonariuszy zostało rannych. Po wymianie ognia budynek częściowo spłonął; przestępcy zatruli się czadem. Akcja policji wywołała krytykę; opozycja żądała dymisji ówczesnego szefa MSWiA Krzysztofa Janika. Specjalna komisja MSWiA uznała, że doszło do uchybień, bo m.in. nie przygotowano wariantów akcji i właściwego zabezpieczenia medycznego; nie zdobyto też informacji operacyjnych o rozmieszczeniu min.

Grzegorz Dyjak (PAP)

gdyj/ malk/