Rzeczniczka Praw Dziecka: w Polsce nie ma wojny, a dzieci giną
Osoby o preferencjach pedofilskich mogą przerabiać zdjęcia dzieci, które ludzie wrzucają do internetu, rodzice powinni się trzy razy zastanowić, czy na pewno chcą to zrobić, bo konsekwencje mogą być ogromne - powiedziała "Rzeczpospolitej" Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak.
Horna-Cieślak poinformowała dziennikarzy "Rz", że ruszyła kampania "Więcej szacunku dla młodego wizerunku", aby uwrażliwić społeczeństwo na konsekwencje upubliczniania wizerunku młodych. Dodała, że z badań przeprowadzonych przez RPD wynika, że ponad 70 proc. osób młodych uważa udostępnianie ich wizerunku bez ich wiedzy za nie do zaakceptowania.
"W zakresie pracy dzieci w social mediach zwróciliśmy się do Ministerstwa Rodziny z prośbą o działanie" - przekazała, choć zaznaczyła, że resort nie odpowiedział. "Natomiast uważam, że regulacje w tym zakresie są bardzo potrzebne, bo każda taka działalność rodziców w internecie pozostawia swój trwały, cyfrowy ślad. Podobnie jest np. w szkołach, które w mediach społecznościowych bez zastanowienia umieszczają zdjęcia dzieci np. z wycieczki czy szkolnych uroczystości" - powiedziała "Rz" Horna-Cieślak.
RPD uważa, że dorośli nie są świadomi tego, co może stać się z wizerunkiem dziecka w internecie. "Jako adwokatka prowadziłam sprawy osób o preferencjach pedofilskich, które miały w domu przerobione zdjęcia dzieci ściągnięte z internetu. Ludzie wrzucający zdjęcia dzieci do internetu powinni się trzy razy zastanowić, czy na pewno chcą to zrobić, bo konsekwencje mogą być po prostu ogromne" - podkreśliła.
W rozmowie z "Rz" zaznaczyła, że nie chodzi o to, aby wizerunki dzieci zniknęły z przestrzeni publicznej, ale "by były pokazywane z szacunkiem i z podkreślaniem ich podmiotowości". (PAP)
jls/ mhr/kgr/