Przyjaciel Beksińskiego: nie bał się niczego poza śmiercią [NASZE WIDEO]
- Beksiński był przede wszystkim artystą dla mnie może najważniejszym w tym, że się niczego nie bał oprócz śmierci. Śmierć to było to, co go przerażało i po to malował, żeby ją oswoić - powiedział PAP Tadeusz Nyczek, kierownik literacki Teatru Ateneum i przyjaciel malarza.
- Uważał, że wszystko się kończy śmiercią i to, po co żyjemy, co robimy, jest wobec tego bez sensu. Nawet swoje malarstwo, swoją sztukę uważał za działalność bez sensu. Kiedy go pytałem, to po co w takim razie maluje, mówił: "Bo coś trzeba w życiu robić, a to umiem. To umiem i skoro mogę to robić i umiem, to będę to robił" - zdradził w rozmowie z PAP Tadeusz Nyczek.
Zdzisław Beksiński (1929-2005) był wybitnym artystą współczesnym – fotografem, grafikiem i malarzem. Ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej. Jako młody artysta zajmował się fotografią, a tworzyć obrazy zaczął dopiero na początku lat 60. Zorganizowana przez znanego krytyka Janusza Boguckiego wystawa w Starej Pomarańczarni w Warszawie w 1964 r. spowodowała, że stał się popularny. Od końca lat 90. tworzył także grafiki cyfrowe, sięgając w nich po swoje zdjęcia. Beksiński został zamordowany w swoim mieszkaniu w Warszawie w nocy z 21 na 22 lutego 2005 r. Swoją spuściznę zapisał Muzeum Historycznemu w Sanoku.
kgr/