Ucieczka sędziego Szmydta na Białoruś - szok i pytania o potencjalne szkody

2024-05-08 18:29 aktualizacja: 2024-05-09, 09:30
Tomasz Szmydt, fot. X.com/@Szmydt_Tomasz
Tomasz Szmydt, fot. X.com/@Szmydt_Tomasz
Ucieczka na Białoruś sędziego WSA Tomasza Szmydta wywołała szok wśród polityków i prawników. Po występach Szmydta na propagandowych konferencjach i w rosyjskich programach telewizyjnych mnożą się pytania o zdradę i potencjalne szkody związane z informacjami, które mógł przekazać obcym służbom.

"Musimy mieć świadomość, że służby białoruskie pracowały z osobą, która miała dostęp do szefa Ministerstwa Sprawiedliwości i do niejawnych dokumentów" - mówił premier Donald Tusk. W jego ocenie "nie ulega wątpliwości (...), że nie mamy do czynienia z jakimś jednorazowym wyczynem, tylko ze sprawą, która ma swoje źródła długi, długi czas temu".

Także szef BBN Jacek Siewiera mówił, że sprawa Szmydta to bezprecedensowe wydarzenie, potencjalnie o potężnych skutkach. Jego zdaniem brak kontroli i ochrony kontrwywiadowczej w sądownictwie to "luka systemu".

"Zdrajca. Pytanie tylko od kiedy" - napisał z kolei na portalu X szef MSZ Radosław Sikorski.

W środę po posiedzeniu Kolegium ds. Służb Specjalnych premier poinformował, że zlecił przygotowanie raportu na temat wpływu rosyjskich i białoruskich służb w aparacie władzy. Szef rządu zapowiedział również, że Kolegium ds. Służb Specjalnych w piątek spotka się ponownie. "Sprawa jest poważna, dotyczy nie tylko sędziego Schmydta, ale wpływu i akcji wywiadów białoruskiego i rosyjskiego w naszym kraju" - powiedział.

Sprawa stała się publiczna, gdy - formalnie przebywający od 22 kwietnia do 10 maja na urlopie - sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt objawił się w poniedziałek na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Sędzia powiadomił natomiast, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".

"Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - napisano w piśmie, którego treść Szmydt opublikował na platformie X. W środę Szmydt udzieli wywiadu w programie Władymira Sołowiowa, nazywanego główną twarzą kremlowskiej propagandy, który w swoich programach udowadniał m.in., że zbrodnie w Buczy, Kramatorsku czy Mariupolu były przygotowanymi przez Ukrainę "inscenizacjami". Szmydt powiedział w tym wywiadzie m.in: "Wpływy amerykańskie są bardzo silne w Polsce. Aktywnie działają służby amerykańskie i brytyjskie. Kraj jako kraj niepodległy stoi pod wielkim znakiem zapytania. W mojej ocenie realizuje interesy obcych mocarstw — Ameryki i Wielkiej Brytanii, albo interesy lobbingowe".

Jeszcze w poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała, że mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej PK z urzędu prowadzi czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wniosku o azyl polityczny na Białorusi. W środę poinformowano, że PK wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie toczy się w oparciu o przepis kodeksu karnego mówiący o udziale w działalności obcego wywiadu i udzielania temu wywiadowi informacji mogących wyrządzić szkodę RP. Sprawę badają także służby specjalne.

Sądownictwo administracyjne stanowi odrębny pion sądowniczy w RP, a poza Naczelnym Sądem Administracyjnym funkcjonuje 16 wojewódzkich sądów administracyjnych, w tym ten w Warszawie, w którym orzekał Szmydt. Faktyczne znaczenie warszawskiego WSA jest jednak dużo większe, niż innych WSA. W Warszawie bowiem usytuowana jest zdecydowana większość centralnych organów administracyjnych, tam też trafiają odwołania w sprawach prowadzonych z tymi organami.

Jak wynika z wokandy tego sądu, Szmydt - podobnie jak pozostali sędziowie - był wyznaczony do składów sędziowskich w szeregu rozpraw zaplanowanych na najbliższe tygodnie. Trafiały się wśród nich typowe sprawy administracyjne o charakterze lokalnym, np. zasad wykupu wolnych miejsc na cmentarzu komunalnym wobec Rady Miasta Podkowa Leśna.

Ale na wokandzie warszawskiego WSA znaleźć można również sprawy z udziałem Szmydta dotyczące kwestii o charakterze państwowym - w tym posiedzeń niejawnych w sprawach wytoczonych - jako organowi - Prezesowi Rady Ministrów, w związku z odmowami wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzulach: "tajne", "NATO SECRET", "ESA SECRET", "SECRET UE/EU SECRET".

Dodatkowo kariera sędziego Szmydta, w tym jego powiązanie z resortem sprawiedliwości i biurem prawnym Krajowej Rady Sądownictwa (do 2019 r.) - wywołuje kolejne pytania, tym razem o jego dostęp do dokumentów związanych z organizacją sądownictwa i akt personalnych sędziów.

Szmydt ma 54 lata. Jak wynika z pochodzących z 2012 r. dokumentów KRS dotyczących jego nominacji sędziowskiej, w 1996 r. ukończył prawo - z wynikiem dobrym - na fili UW w swoim rodzinnym mieście (obecnie Uniwersytet w Białymstoku).

W 1998 r. złożył egzamin sędziowski z ogólną oceną dobrą. W 2001 r. został powołany na sędziego Sądu Rejonowego w Ciechanowie, w ramach delegacji orzekał też w Sądzie Okręgowym w Płocku, do którego następnie został powołany w kwietniu 2006 roku. Pełnił m.in. funkcję wizytatora do spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych w tamtym sądzie.

W październiku 2012 roku został powołany na sędziego WSA w Warszawie. "Dobrze się czuję w zawodzie sędziego sądu administracyjnego i, wydaje mi się, jestem do jego wykonywania predestynowany" – zapewniał w 2013 roku w artykule "Robię to, co lubię", przedstawiającym go jako nowego sędziego WSA, opublikowanym w kwartalniku KRS.

Był też członkiem sędziowskiego stowarzyszenia "Themis". "Od 20 maja 2017 r. pan sędzia nie jest członkiem naszego Stowarzyszenia. Dla takich osób nie było, nie ma i nie będzie miejsca w Themis" - oświadczyło w poniedziałek to stowarzyszenie.

Nazwisko sędziego Szmydta stało się szerzej znane w 2019 roku, kiedy pojawiły się doniesienia o tzw. aferze hejterskiej w resorcie sprawiedliwości. Jak informował Onet.pl, ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia (ówczesną żoną Szmydta). Miała ona prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Wśród osób powiązanych z tą grupą w mediach wymieniany był sędzia Szmydt.

Publikacje na ten temat wywołały skandal; Piebiak podał się do dymisji. Z kolei sędzia Szmydt został odwołany z funkcji dyrektora wydziału prawnego Biura Krajowej Rady Sądownictwa. Przed kilka miesięcy był też odsunięty od orzekania w WSA.

Sam Szmydt prezentował w różnych momentach różne stanowiska co do swojego powiązania z "kastą". "Nie wiedziałem o istnieniu grupy "kasta", nie brałem udziału w działaniu takiej grupy" - mówił we wrześniu 2019 roku w mediach. Przyznał, że ma jednak przyjaciół, z którymi często rozmawia. "Wspieramy się, kiedy ktoś ma problemy rodzinne, ktoś komuś zmarł w rodzinie. To jest takie dobre wsparcie dla tych osób, żeby poczuli, że - mimo tego, że część środowiska od nich się odwróciła - z uwagi na to, że widzą potrzebę reform tego skostniałego systemu, i że w tym momencie oni nie są sami" - mówił.

Sytuacja zmieniła się w 2022 roku, gdy Szmydt zaczął opowiadać o kulisach "afery hejterskiej" - był m.in. gościem na posiedzeniach sejmowego zespołu do spraw reformy wymiaru sprawiedliwości, który został założony przez posłów ówczesnej opozycji z KO, Lewicy i Polski2050. W tych posiedzeniach Szmydt uczestniczył wraz ze swoim znajomym, również łączonym z aferą - sędzią Arkadiuszem Cichockim - choć to Cichocki szerzej mówił na posiedzeniach zespołu o kulisach sprawy.

Szmydt natomiast o aferze wypowiadał się w telewizyjnych reportażach. "Zajęcie stanowiska dyrektora w KRS, to myślę, że to już było związane z tą działalnością Emilii, bo na tej grupie kasta-antykasta ta działalność była oceniana pozytywnie" - mówił we wrześniu 2022 roku w programie "Uwaga" TVN. Pytany o to, "kto stworzył +małą Emi+?" - odparł, że "sama się stworzyła".

Na pytanie: "Kto był czyją ofiarą? Czy pan był ofiarą swojej żony, czy żona padła ofiarą kilku osób, które ją wykorzystały?", Szmydt odpowiedział, że "pewnie wzajemnie". "Wpadliśmy w tryb pewnych zależności, do którego nie byliśmy przygotowani ani psychicznie, ani mentalnie" - zaznaczył.

Obecnie w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu kontynuowane jest śledztwo dotyczące tzw. afery hejterskiej. Został powołany trzyosobowy zespół do prowadzenia tego postępowania. Prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych pełniących funkcje w MS, w szczególności poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych, działając tym na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Do tej pory w ramach postępowania sformułowano postanowienie o przedstawieniu zarzutów wobec Emilii Sz. Zarzuty nie został jeszcze ogłoszone kobiecie, a śledczy na razie nie zdradzają ich treści. Wrocławska prokuratura przekazała PAP, że "Tomasz Szmydt nie jest obecnie stroną postępowania; nie sformułowano wobec niego zarzutów".

W oświadczeniu majątkowym złożonym w 2018 r. sędzia Szmydt wykazał jako posiadany majątek małżeńską współwłasność mieszkania i ułamkową współwłasność domu otrzymanego w spadku. Poza tym wykazał pięć kredytów i pożyczek, z czego łącznie do spłaty pozostawało ponad 300 tys. zł. W oświadczeniu złożonym w 2023 r. wykazał wyłącznie kredyty i pożyczki, z majątku pozostał zaś ośmioletni Seat Ibiza.

Po ucieczce Szmydta na Białoruś rzeczniczka prasowa warszawskiego WSA sędzia Małgorzata Jarecka przekazała, że sędziowie i pracownicy tego sądu są zaskoczeni i zszokowani sytuacją związaną z postępowaniem Szmydta.

Natomiast rzecznik dyscyplinarny Naczelnego Sądu Administracyjnego wszczął wobec Szmydta postępowanie dyscyplinarne. Chodzi o sprzeniewierzenie się ślubowaniu w zakresie wiernego służenia Rzeczypospolitej Polskiej. "NSA informuje, że najsurowszą karą przewidzianą dla sędziego za przewinienie dyscyplinarne jest kara złożenia sędziego z urzędu" - przypomniano.

Każdy sędzia w momencie powołania składa ślubowanie, w którym zobowiązuje się "służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według sumienia, dochować tajemnicy prawnie chronionej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości".(PAP)

autor: Marcin Jabłoński

nl/