Von der Leyen: nie możemy wydawać pieniędzy tylko na uzbrojenie z krajów trzecich
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że UE nie może wydawać większości pieniędzy na broń z krajów trzecich. Uznała, że dziś nie ma wprawdzie innego wyjścia, ale celem dozbrajania Europy powinny być inwestycje we własny przemysł, a co się z tym wiąże - w miejsca pracy.
Von der Leyen, pytana, o to, czy w przyszłości zaproponuje wspólny unijny dług na rzecz zwiększenia inwestycji w obronę, odparła, że Europa znajduje się w takim momencie, że nic nie jest wykluczone. Przewodnicząca KE nazwała zaprezentowany w zeszłym tygodniu plan dozbrajania Europy "historycznym", ponieważ w jej ocenie stanie się on fundamentem unii obronnej. Do tej pory - jak dodała - inwestowanie w przemysł obronny było stricte domeną NATO.
"Widzimy, że suwerenność, ale także żelazne zobowiązania są kwestionowane. Wszystko stało się transakcyjne. Tak więc tempo zmian przyspieszyło, a działania, które są potrzebne, muszą być odważne i zdecydowane" - mówiła von der Leyen. Podsumowując pierwsze 100 dni swojej nowej KE podkreśliła, że to, co w tym czasie się zmieniło, to świadomość tego, że podjęcie pewnych działań jest pilne, ponieważ "coś fundamentalnego uległo zmianie". "Nasze europejskie wartości, demokracja, wolność, rządy prawa są zagrożone" - mówiła.
Według przewodniczącej KE plan, któremu na szczycie w czwartek w Brukseli zielone światło dali liderzy "27", może zmobilizować do 800 mld euro na obronność. 150 mld euro mają stanowić pożyczki gwarantowane budżetem UE, z którego korzystać będą państwa członkowskie. Znacząca część pieniędzy ma jednak pochodzić z budżetów krajowych - państwa członkowskie będą mogły bowiem za sprawą planu von der Leyen zwiększyć wydatki na obronność korzystając z łagodniejszych reguł budżetowych UE.
Przewodnicząca KE skomentowała także toczące się dyskusje na temat tego, czy wspólne unijne pieniądze powinny być wydawane na broń importowaną spoza Unii, czy - jak chce tego Francja - wyłącznie na technologie europejskie. Von der Leyen powiedziała, że gdyby większość środków z 800 mld euro została wydana za granicą, to nie byłoby to korzystne dla Europy. "Jestem świadoma tego, że mówimy o stopniowym zwiększaniu 'buy European'" - zaznaczyła.
Podkreśliła, że trzeba przemyśleć kwestię tego, co "europejskie zakupy" mają w praktyce oznaczać. Zwróciła uwagę, że Norwegia, która nie jest w UE, ma "znakomite" okręty podwodne. Wskazała także na Wielką Brytanię. "Musimy zastanowić się na tym, jak to zrobić, ale generalnie nasz plan musi przełożyć się też na badania, rozwój i nowe miejsca pracy tu w Europie" - mówiła von der Leyen.
"Mówię, że nastąpi to stopniowo, ponieważ powodem, dla którego dzisiaj wydajemy 80 proc. na obronność (kupując broń) poza UE, jest to, że potrzebujemy tego pilnie już teraz i tych zdolności tu nie ma" - powiedziała. Przejście na europejskie technologie wymagać będzie zmian w przemyśle obronnym, konsolidacji i pogłębienie możliwości współpracy europejskich firm.
W jej ocenie najlepszym przykładem tego szybkiego rozwoju przemysłu obronnego jest Ukraina. "Prawie nic tam nie było, gdy zaczęła się wojna, a dzisiaj jest ogromna mnogość przedsiębiorstw produkujących np. drony - taniej, szybciej" - podkreśliła.
"Musimy uwolnić cały potencjał w obliczu konkretnych zagrożeń. A jeśli możemy połączyć siły z innymi podobnie myślącymi krajami, takimi jak Wielka Brytania, Norwegia czy Kanada, potencjał jest jeszcze większy" - mówiła von der Leyen.
Szefowa KE mówiła, że USA pozostają sojusznikiem i - pomimo różnicy zdań - Europę i Stany Zjednoczone więcej łączy niż dzieli. Jak jednak dodała, nie może być mowy o utrzymaniu modelu z ostatnich 30 lat, który doprowadził do olbrzymiej nierównowagi w wydatkach na zbrojenia, a znacząca większość odpowiedzialności za obronę spoczywa na USA. "Musimy odrobić tę pracę domową" - podkreśliła.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ fit/ grg/