W Brukseli rozpoczął się ostatni szczyt unijny za polskiej prezydencji
Na szczycie, który rozpoczął się w czwartek przed południem w Brukseli, liderzy UE będą rozmawiać o Ukrainie i Bliskim Wschodzie, oczekiwany jest też przełom w sprawie 18. pakietu sankcji wobec Rosji. Jest to ostatni szczyt za polskiej prezydencji w Radzie UE. Premier Donald Tusk podsumuje ją na konferencji prasowej.
Konferencja prasowa Tuska z udziałem gospodarza szczytu, przewodniczącego Rady Europejskiej Antoniego Costy, oraz szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zaplanowana jest na koniec szczytu. Celem jest zakończenie obrad jeszcze w czwartek, co oznacza, że konferencja prasowa odbędzie się wieczorem lub w nocy z czwartku na piątek. Unijni dyplomaci nie wykluczają jednak możliwości, że liderzy będą kontynuować rozmowy w piątek.
Podczas szczytu unijni przywódcy połączą się zdalnie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Rozmowa przewidziana na początek spotkania została przesunięta na popołudnie ze względu na Zełenskiego.
Spodziewany jest przełom w sprawie 18. pakietu sankcji wobec Rosji. Obejmuje on m.in. gazociągi Nord Stream, kolejne rosyjskie banki, statki z tzw. floty cieni, a także zakaz eksportu produktów krytycznie ważnych dla rozwoju rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
O rozszerzenie obostrzeń na kolejne statki transportujące rosyjską ropę, nieubezpieczone i pływające pod banderami biedniejszych krajów, zabiegają m.in. państwa położone nad Morzem Bałtyckim. Premier Estonii Kristen Michal powiedział dziennikarzom przed szczytem, że rosyjska "flota cieni" jest jak dealer narkotyków, który "nie lubi, gdy prosi się go o dokumenty".
Przyjęcie 18. pakietu jeszcze za polskiej prezydencji w Radzie UE, a więc do końca czerwca, będzie możliwe, jeśli na szczycie uda się przełamać opór Węgier i Słowacji. Premier Finlandii Petteri Orpo zaznaczył, że UE musi przekonać te kraje do przyjęcia sankcji przeciw Rosji. Wtórował mu premier Holandii Dick Schoof, który podkreślił, że liczy na przełom, a także kanclerz Austrii Christian Stocker.
Budapeszt i Bratysława wykorzystują swoje prawo weta w tej sprawie, by wpłynąć na zaproponowany przez KE całkowity zakaz importu rosyjskiego gazu od 2028 r. Ustanowienie takiego zakazu jest możliwe mimo sprzeciwu Budapesztu i Bratysławy, ponieważ wymaga zgody jedynie większości kwalifikowanej krajów (czyli co najmniej 15 państw stanowiących 65 proc. ludności UE).
Na szczycie ma zapaść także polityczna decyzja o przedłużeniu sankcji gospodarczych nałożonych dotąd na Rosję. Półroczny okres ich obowiązywania minie z końcem lipca; ich wygaśnięcie oznaczałoby m.in. odmrożenie aktywów rosyjskiego banku centralnego.
Węgry w pojedynkę blokują też postęp w negocjacjach akcesyjnych z Ukrainą, wymagający jednomyślności państw członkowskich. Pozostałe stolice są tym zaniepokojone, dlatego liderzy mają omówić tę sprawę na szczycie. Premier Węgier Viktor Orban, zapytany, dlaczego podtrzymuje weto w sprawie otwarcia pierwszego tzw. klastra negocjacyjnego z Ukrainą, odpowiedział, że "problemem jest wojna". "Gdybyśmy zintegrowali Ukrainę z Unią Europejską, zintegrowalibyśmy wojnę" - dodał.
Z kolei prezydent Litwy Gitanas Nauseda powiedział, że chciałby, aby do końca roku otwarte zostały negocjacje w sprawie wszystkich sześciu klastrów, a także by Ukraina przystąpiła do UE w 2030 r.
Węgry nie chcą też zgodzić się na konkluzje ze szczytu dotyczące Ukrainy. Pozostałe kraje są jednak gotowe przyjąć je bez Węgier - zrobiły tak już na posiedzeniu w marcu.
Z Brukseli Magdalena Cedro, Maria Wiśniewska, Łukasz Osiński (PAP)
mce/ mws/ luo/ akl/ grg/