Willem Dafoe o życiu na włoskiej prowincji. „Jestem kimś w rodzaju rolnika-dżentelmena”
W 2005 roku Willem Dafoe poślubił włoską reżyserkę i aktorkę Giadę Colagrande. Para osiedliła się na obrzeżach Rzymu, gdzie ma niewielką farmę. W najnowszym wywiadzie hollywoodzki gwiazdor opowiedział co nieco o urokach wiejskiego życia. „Nigdy nie miałem domowego zwierzaka, a teraz mam mnóstwo zwierząt. W zasadzie jestem wegetarianinem, więc robię to tylko dla przyjemności przebywania w ich towarzystwie” – zdradził laureat Pucharu Volpiego.
Choć Willem Dafoe należy do grona najsłynniejszych i najbardziej cenionych aktorów Fabryki Snów, jego styl życia znacząco odbiega od hollywoodzkich standardów. 68-letni gwiazdor kina zamiast w Los Angeles, Nowym Jorku czy innej amerykańskiej metropolii, mieszka obecnie w słonecznej Italii, skąd pochodzi jego żona, włoska reżyserka i aktorka Giada Colagrande, którą poślubił 19 lat temu. Para mieszka na wsi pod Rzymem, gdzie prowadzi tam niewielkie gospodarstwo rolne.
W rozmowie z „The Guardian” laureat Pucharu Volpiego opowiedział co nieco o urokach wiejskiego życia. Wraz z żoną samodzielnie zbierają jaja kur i indyków, a także pozyskują wełnę owiec i alpak.
„Powiedzmy, że jestem kimś w rodzaju rolnika-dżentelmena. Nigdy nie miałem domowego zwierzaka, a teraz mam mnóstwo zwierząt. W zasadzie jestem wegetarianinem, więc robię to tylko dla przyjemności przebywania w ich towarzystwie i po to, by zapewnić im dobre życie, co jest być może nieco naiwne” – wyznał Dafoe.
Kilka miesięcy temu kolega po fachu aktora, Mark Ruffalo, zamieścił w mediach społecznościowych urocze zdjęcie, na którym obaj panowie pozują w towarzystwie małej alpaki. Dafoe zdradził wtedy, że to zwierzę mieszka na jego farmie.
„Alpaki to cudowne stworzenia, każde z nich ma swoją niepowtarzalną osobowość. W przypadku kóz i owiec sprawa wygląda inaczej. Z niektórymi jesteś w stanie nawiązać więź, inne to po prostu kozy i owce. Jeśli zaś chodzi o alpaki, z każdą masz szczególną relację, bo znasz ich charakter” – wyjawił gwiazdor.
Dafoe podkreślił, że choć żywot „rolnika-dżentelmena” znacząco różni się od stylu życia typowego dla gwiazd Hollywood, nigdy nie narzeka na nudę.
„Zaraz po przebudzeniu idę pobiegać. Mój dzień wypełnia robienie wielu różnych rzeczy. Nic dobrego nie wynika z próżnowania – jak to mówią, bezczynne ręce są narzędziem diabła. Pamiętam, jak grając w jednym z pierwszych filmów wszedłem na plan łudząc się, że ludzie będą rozprawiać o filozofii i sztuce. A tymczasem wszyscy rozmawiali o swoich psach, koniach i ranczach. Cóż, stałem się jednym z nich” – stwierdził aktor. (PAP Life)
kh/
