Wybory prezydenckie w Rumunii. Analityk: Danowi trudno będzie walczyć z Simionem w II turze
Biorąc pod uwagę wysoki wynik z pierwszej tury radykalnie prawicowego George Simiona, rywalizacja z nim w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii będzie dla proeuropejskiego burmistrza Bukaresztu bardzo trudnym zadaniem – powiedział PAP rumuński politolog Costin Ciobanu.
Decydujące starcie o prezydenturę zaplanowano na 18 maja.
„Po raz drugi kandydat wspierany przez koalicję rządzącą nie przeszedł do drugiej tury. To jest kolejny szok po tym, jak kandydat koalicji nie dostał się do drugiej tury w listopadowych wyborach, a potem, gdy same wybory zostały unieważnione przez Sąd Konstytucyjny” – zwrócił uwagę Ciobanu.
Koalicja socjaldemokratycznej PSD, Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) i mniejszości węgierskiej wystawiła w wyborach wspólnego kandydata Crina Antonescu, co miało zwiększyć szanse tych sił, reprezentujących mainstreamowe elity na pokonanie kandydata antysystemowego.
Do drugiej tury – według wstępnych wyników wyborów opublikowanych przez Stały Urząd Wyborczy po zliczeniu niemal wszystkich głosów - zakwalifikowali się George Simion, lider radykalnie prawicowej partii AUR oraz Nicusor Dan, burmistrz Bukaresztu, podkreślający prozachodnią orientację swojej polityki, który startował jako kandydat niezależny.
„Będzie to rywalizacja pomiędzy antymainstreamowym kandydatem radykalnym i antymainstreamowym kandydatem centrowym” .
Analityk zaznacza, że wynik wyborów, będący kolejną przegraną partii, które rządziły Rumunią w różnych konfiguracjach przez ostatnie trzy dekady, rodzi pytania o legitymację koalicji rządowej i może wpłynąć na jej przyszłość i trwałość.
Niedzielne głosowanie, podobnie jak unieważnione wybory w listopadzie było głosowaniem protestu przeciwko partiom mainstreamu i wyrazem głębokiego rozczarowania systemowymi problemami dotychczasowych władz – nieefektywnym rządzeniem, korupcją i układami. Po raz drugi Rumuni swoim wyborem pokazali, że oczekują zmian w polityce.
„Dan już ustawił priorytety swojej kampanii, mówiąc, że będzie to starcie kandydata prozachodniego z antyzachodnim izolacjonistą, ale to nie będzie łatwe zadanie” – powiedział Ciobanu.
Nicusor Dan podkreśla, że chce odnowić państwo, utrzymując dotychczasowe sojusze, bliską współpracę z UE i obecność NATO. Granie kartą „prozachodniości vs. antyzachodniości” nie będzie jednak takie oczywiste. Simionowi nie można bowiem w tej kampanii zarzucić, że występuje przeciwko Zachodowi, jak było w przypadku Calina Georgescu, otwarcie krytykującego NATO i UE.
W trakcie kampanii i już po zakończeniu pierwszej tury Simion podkreślał, że jest zwolennikiem utrzymania Rumunii w silnym NATO z fizyczną obecnością amerykańskich wojsk na terytorium kraju, jak i w Unii Europejskiej. Chce również silnej współpracy i odbudowy zaufania pomiędzy USA i UE.
„Chęć reformy UE nie oznacza, że chcemy ją opuścić. Wierzymy w UE, która rozkwita jako gniazdo dla zróżnicowanych i suwerennych narodów, a nie sztywny system, który narzuca wszystkim politykę one size” – mówił Simion. W Europie jako swoich ideowych sojuszników wskazuje PiS i Braci Włochów premier Giorgii Meloni.
Według Ciobanu, Nicusor Dan, jako człowiek spoza tradycyjnych elit i nierzadko z nimi skonfliktowany, na pewno napotka szereg wyzwań. Nawet jeśli siły te udzielą mu oficjalnego poparcia, to nie jest pewne, jak zachowa się ich elektorat, zwłaszcza zwolennicy postkomunistycznej PSD.
„Mamy powtórkę z listopadowych wyborów, gdy w pierwszej turze zdecydowanie wygrywa kandydat radykalnej prawicy. Ale nie wiemy, co może wydarzyć się w drugiej turze”.
Rzeczywiście, po raz drugi w ciągu pół roku kandydat radykalnej prawicy wygrywa w pierwszej turze, ale po raz pierwszy dojdzie do drugiej tury, ponieważ poprzednie wybory zostały unieważnione.
Wyniki wyborów w Rumunii
Policzono już wszystkie głosy w kraju i głosy z 99,9 proc. komisji za granicą – wynika ze strony Stałego Urzędu Wyborczego, który na bieżąco publikuje dane o wynikach.
Simion zdecydowanie zwycięża z wynikiem 40,96 proc, a Dan uzyskał 20,99 proc. Na trzecim miejscu znalazł się kandydat popierany przez koalicję rządzącą Crin Antonescu – 20,07 proc.
Niedzielne wybory były powtórzonym głosowaniem. Przeprowadzono je, ponieważ w grudniu ubiegłego roku Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów prezydenckich z 24 listopada 2024 r. Przyczyną tej decyzji były zarzuty wobec jednego z kandydatów – Calina Georgescu, który zdobył wówczas pierwsze miejsce – o nadużycia w kampanii i złamanie zasad uczciwej konkurencji wyborczej, a także wsparcie ze strony „aktora zewnętrznego” - Rosji.
Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)
just/ ap/ js/ grg/