Wysłannik Trumpa ds. zakładników: Izrael stoi przed dylematem, porozumienie z Hamasem lub eskalacja
Adam Boehler, specjalny wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa, powiedział we wtorek w Tel Awiwie, że widzi nadzieję w sprawie uwolnienia wszystkich zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy. Podkreślił, że teraz to "od Izraela zależy", czy wybierze porozumienie z Hamasem czy eskalację.
Uwolnienie Edana Alexandra pokazuje, że USA są oddane sprawie wszystkich Amerykanów i Izraelczyków więzionych przez Hamas - zaznaczył Boehler podczas spotkania z rodzinami porwanych na jednym z placów w Tel Awiwie.
Dodał, że Trump mówił o tym, iż będzie dążył do uwolnienia wszystkich zakładników, a "jeżeli jest jedna rzecz, którą możemy powiedzieć o prezydencie to to, że dotrzymuje swoich obietnic".
Boehler zajmuje stanowisko prezydenckiego doradcy ds. zakładników i przyleciał do Izraela wraz z rodziną Alexandra, który został w poniedziałek wypuszczony przez Hamas po 584 dniach niewoli. Jego uwolnienie to gest dobrej woli w stronę Trumpa - ogłosił Hamas. Alexander był ostatnim żyjącym zakładnikiem z amerykańskim paszportem.
Według mediów do uwolnienia Amerykanina przyczyniły się prowadzone przez pośredników negocjacje między USA a Hamasem, które w dużej mierze omijały Izrael.
Premier Benjamin Netanjahu oświadczył, że Alexander odzyskał wolność dzięki wywarciu większej presji militarnej na Hamas, a kontynuowanie tej polityki wymusi zwolnienie kolejnych zakładników i zniszczenie palestyńskiej organizacji terrorystycznej.
Jak pokazują sondaże większość Izraelczyków opowiada się jednak za uwolnieniem wszystkich zakładników w zamian za zakończenie wojny, co wielokrotnie oferował Hamas. Izraelski rząd nie chce zgodzić się na taką propozycję, ponieważ nie gwarantowałaby rozbrojenia tej grupy i odsunięcia jej od władzy w Strefie Gazy. Gabinet Netanjahu podkreśla, że celami wojny jest zarówno uwolnienie porwanych, jak i zniszczenie Hamasu.
W ostatnich dniach pojawiało się coraz więcej doniesień o rosnącym napięciu miedzy Trumpem a Netanjahu. USA mają dążyć do jak najszybszego zakończenia wojny w Strefie Gazy, rząd Izraela przyjął plan nowej ofensywy, która ma rozpocząć się po trwającej już wizycie Trumpa na Bliskim Wschodzie.
Dziennik "Haarec" napisał za źródłami, że amerykańska dyplomacja miała naciskać na władze Izraela w sprawie zawarcia rozejmu przed wizytą Trumpa, grożąc, że jeśli tak się nie stanie, "Izrael będzie pozostawiony samemu sobie".
Wysłannik Trumpa ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff, który wraz z Boehlerem odwiedził we wtorek rodziny zakładników, powiedział, że "wszyscy skupiają się na prowadzeniu rozmów, dyplomacji i sprowadzeniu (wszystkich porwanych - PAP) do domów".
Media informowały jednak, że na zamkniętym spotkaniu z rodzinami kilka dni temu Witkoff mówił, że nie zgadza się z obecnym izraelskim podejściem, które jest "przedłużaniem wojny", bez perspektywy jakichkolwiek postępów.
Witkoff spotkał się we wtorek również z uwolnionym dzień wcześniej Alexandrem i wraz z nim rozmawiał telefonicznie z Trumpem.
Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., gdy Hamas zaatakował południe Izraela, zabijając około 1200 osób i uprowadzając 251. Izraelska armia uważa, że w niewoli pozostaje 23 zakładników i przetrzymywane są ciała 35 porwanych. Według kontrolowanych przez Hamas władz lokalnych, w wojnie zginęło ponad 52,9 tys. Palestyńczyków.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/ sma/
