Były prezes Nissana nie zostanie wydany Japonii
Zbiegły z Japonii były prezes Nissana Carlos Ghosn nie zostanie wydany temu krajowi i pozostanie w rękach libańskiego aparatu sprawiedliwości - poinformowano po poniedziałkowych rozmowach japońskiego wiceministra sprawiedliwości z prezydentem Libanu Michelem Aounem.
Wiceminister Hiroyuki Yoshiie przyjechał do Libanu, by przekonywać tamtejsze władze, że Ghosn, oskarżony o przestępstwa finansowe, powinien odpowiadać przed japońskim sądem. Spotkał się z prezydentem oraz ministrami sprawiedliwości i spraw zagranicznych.
Jak informuje agencja Associated Press, prezydent Aoun dał do zrozumienia przedstawicielowi japońskiego wymiaru sprawiedliwości, że Ghosn nie zostanie wydany Japonii i pozostanie w Libanie.
Według oficjalnego oświadczenia prezydent podczas spotkania zaznaczył, że Liban wielokrotnie zwracał się do japońskich władz w czasie, gdy Ghosn przebywał tam w areszcie, nie uzyskując żadnej oficjalnej reakcji. Podkreślił również, że oba kraje nie mają umowy o ekstradycji oraz że Ghosn legalnie znalazł się na terytorium Libanu, przekraczając granicę na lotnisku, gdzie posłużył się francuskim paszportem i libańskim dowodem tożsamości.
Prezydent przypomniał też, że po wydaniu przez Interpol nakazu aresztowania libańscy prokuratorzy wydali wobec Ghosna zakaz opuszczania kraju i odebrali mu francuski paszport.
B. menedżer był wtedy przesłuchiwany przez libańskich śledczych w dwóch sprawach - tzw. czerwonej noty Interpolu wystawionej na wniosek Japonii oraz zarzutów dot. jego wizyty w Izraelu z 2008 r., za co miałby odpowiedzieć w Libanie, o ile sprawa nie uległa przedawnieniu.
Oskarżony w Japonii o przestępstwa finansowe Carlos Ghosn 30 grudnia 2019 roku przybył do Libanu, twierdząc, że uciekł przed "niesprawiedliwością i prześladowaniami politycznymi". Nie jest jasne, w jaki sposób udało mu się opuścić Tokio, gdzie czekał na proces. B. szef Nissana zaprzecza stawianym mu zarzutom i twierdzi, że "uciekł do domu dzieciństwa w Libanie", aby oczyścić swoje imię.
Japońska minister sprawiedliwości Masako Mori zapowiadała, że "nigdy nie podda się" w działaniach mających na celu ściągnięcie Ghosna do Japonii, aby tam stanął przed sądem. W ubiegłym tygodniu także Nissan wyraził nadzieję, że "Ghosn wróci do Japonii, aby wszystkie fakty mogły zostać właściwie wyjasnione w ramach japońskiego systemu sprawiedliwości".
Producent samochodów na poczatku lutego złożył pozew przeciwko Ghosnowi, domagając się odszkodowania w wysokości 10 mld jenów (91 mln USD). We wniosku złożonym w sądzie w Jokohamie podkreślono, że firma chce odzyskać "znaczną część strat”, jakie poniosła w wyniku jego działalności.
Nissan przeprowadził też wewnętrzne śledztwo, która miało wykryć, kto oprócz Ghosna dopuścił się nieprawidłowości w firmie.
Według koncernu Ghosn stworzył wokół siebie "kult jednostki"; zdaniem firmy były prezes wykorzystał co najmniej 3,9 mln euro ze spółki joint venture Nissan-Renault na cele osobiste, w tym przyjęcie we francuskim Wersalu, wycieczkę do Rio de Janeiro i prezenty ze sklepu Cartier w Paryżu.
Ghosn również wystąpił z zarzutami przeciwko Nissanowi. Uważa, że został bezprawnie zwolniony z mającej siedzibę w Niderlandach spółki joint venture Nissan-Mitsubishi BV, co miało narazić go nas straty rzędu 16,4 mln dolarów. Prawnicy Ghosna skrytykowali stanowisko koncernu jako "pełne uprzedzeń, niespójne i zależne oraz stworzone jedynie w celu oskarżenia Carlosa Ghosna". (PAP)
malk/