10 lat prezydentury Andrzeja Dudy. Jakie zmiany zaszły w obszarze wymiaru sprawiedliwości?
Dwie kadencje prezydenta Andrzeja Dudy przyniosły najgłębsze od 1989 roku zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości. Wspierał on większość realizowanych w tym czasie przez PiS reform. Obecnie rządząca koalicja i międzynarodowe trybunały większą część tych zmian uznały za naruszające zasady praworządności.
Opublikowany w lipcu sondaż CBOS pokazuje, że polska opinia publiczna podzielona jest w temacie działalności prezydenta Andrzeja Dudy w zakresie wymiaru sprawiedliwości oraz stanowionego prawa. Z badania wynika, że zbliżony odsetek badanych ocenia jego działania na tym polu pozytywnie (45 proc.), co jest zdania, że Andrzej Duda nie sprawdził się jako strażnik Konstytucji (43 proc.). 12 proc. nie miało zdania na ten temat.
Już od początku pierwszej kadencji (2015-20) Duda podkreślał potrzebę „naprawy wymiaru sprawiedliwości”, przekonując, że naprawa Polski i „dobra zmiana” muszą prowadzić do tego, by obywatele byli równi, mogli liczyć na wsparcie państwa, a prawo było skutecznie egzekwowane. Prezydent przekonywał do konieczności reform polskiego sądownictwa, zapowiadając zmiany m.in. w zakresie odpowiedzialności środowiska sędziowskiego. Zarzucał mu brak skuteczności i zaufania społecznego, jako przykład podając brak wyroków wobec zorganizowanej przestępczości.
– Chcemy, żeby to była taka Rzeczpospolita, gdzie wymiar sprawiedliwości potrafi ukarać gangsterów, ale nie karze ludzi, którzy walczyli o silne państwo, nie skazuje ich na drakońskie kary, bo to zwyczajnie niesprawiedliwe. To niszczy tkankę społeczną i podważa wiarę w praworządność – mówił 11 listopada 2015 r.
Pierwsza kadencja Andrzeja Dudy
Początek pierwszej kadencji Dudy to odmowa odebrania ślubowania od pięciu osób wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, w tym od trzech, których wybór został uznany za zgodny z Konstytucją przez sam TK. W tym czasie Sejm VIII kadencji uchwałą uznał wybór całej piątki za „pozbawiony mocy prawnej” – i wskazał inne osoby do TK, a prezydent odebrał od nich ślubowanie. To wywołało trwający przez lata kryzys konstytucyjny i kontrowersje w środowisku prawniczym, których skutki obserwujemy do dziś.
W tym samym roku – 28 grudnia – Duda podpisał nowelizację ustawy o TK, której zapisy, według ówczesnej opozycji, a także Krajowej Rady Sądownictwa, Rzecznika Praw Obywatelskich i wielu prawników, naruszały konstytucyjne reguły działania TK. Ustawa zmieniała zasady orzekania, nakładając wymóg, by TK orzekał w pełnym składzie co najmniej 13 na 15 sędziów, a orzeczenia zapadały większością 2/3 głosów zamiast zwykłą większością. Krytycy uznali, że to sparaliżuje prace Trybunału i utrudni szybkie orzekanie, natomiast Duda przekonywał, że nowela wzmocni pozycję TK i powagę jego orzecznictwa.
Do największych protestów społecznych dotyczących zmian w sądownictwie doszło w lipcu 2017 r. – głównie w związku z nowelizacjami ustaw: o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym. Ustawy przewidywały m.in. wygaszenie kadencji dotychczasowych członków KRS i umożliwiały ówczesnemu szefowi MS Zbigniewowi Ziobrze decydowanie o funkcjonowaniu sędziów SN.
W ocenie protestujących naruszało to zasady trójpodziału władzy i niezależności sądów i motywowało do obrony demokratycznych standardów. W związku z tym domagano się od prezydenta Dudy, by zawetował ustawy – co uczynił 24 lipca 2017 r. Weto było bezprecedensowym ruchem w relacjach między prezydentem a rządzącym obozem PiS (choć jednocześnie prezydent podpisał inną i „reformującą” nowelę ustawy o ustroju sądów powszechnych). Sprawa wywołała też silny rezonans społeczny oraz polityczny.
W specjalnym orędziu Duda podkreślił, że nie może zaakceptować ustaw o KRS i SN, bo – jak mówił – „wymagają one zmian, zapewniających ich zgodność z Konstytucją”. – Aby utrzymywały niezależność władzy sądowniczej, ale bez poczucia absolutnej nadrzędności i bezkarności oraz stwarzały warunki, by sędziowie czuli się niezależni od różnego rodzaju nacisków – zaznaczył. Duda (za swą doradczynią Zofią Romaszewską) argumentował m.in., że nie ma tradycji, by Prokurator Generalny mógł w jakikolwiek sposób ingerować w pracę Sądu Najwyższego.
Weto przyniosło taki skutek, że kilka miesięcy później prezydent przedstawił własne projekty ustaw o KRS i SN. Te zaś po poprawkach w Sejmie otworzyły drogę – w ocenie ówczesnej opozycji – do obsadzenia z definicji niezależnych organów osobami powiązanymi z obozem rządzącym, co w praktyce pozwoliło politykom PiS wpływać na sędziów i ograniczać ich niezależność.
Trwający do dziś spór polityczno-prawny wywołało to, że w myśl uchwalonej w grudniu 2017 r. nowelizacji ustawy o KRS kompetencję wyboru 15 sędziów-członków KRS dostał Sejm. Przed 2018 r. wybierały ich środowiska sędziowskie. A KRS ma chronić niezależność sądów od wpływów politycznych; rozpatruje też kandydatury na stanowiska sędziów i przedstawia je prezydentowi, który sędziów powołuje.
W związku z tą zmianą ówczesna opozycja (dzisiejsi rządzący) uznaje KRS za instytucję niekonstytucyjną i upolitycznioną. Wskazuje przy tym na potwierdzające tę opinię wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Z kolei prezydent i zwolennicy dokonanych zmian przekonują, że obecna formuła KRS zapobiega tzw. sędziokracji. – Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy – mówił Duda w styczniu 2020 r. w Zwoleniu, odnosząc się do krytyki zmian w sądownictwie ze strony Komisji Weneckiej.
– Wybór KRS przez Sejm gwarantuje wpływ społeczeństwa na wymiar sprawiedliwości. Jego demokratyzacja z pewnością nie zaszkodzi, a wierzę, że pomoże – dodawał w jednym z wywiadów prasowych.
Kwestia "neosędziów"
Oprócz KRS przedmiotem sporu jest także status wyłanianych dzięki Radzie od 2018 r. sędziów, określanych publicystycznie jako neosędziowie. Podnoszone są pytania o ważność wyroków wydawanych z ich udziałem (eksperci uspokajają, że obywatele nie powinni się niepokoić o legalność prawomocnych rozstrzygnięć). Kwestia dotyczy grupy ponad trzech tysięcy sędziów (z ok. 10 tys. wszystkich sędziów w Polsce). Część z nich prezydent powołał do sądów rejonowych – co budzi mniejszy sprzeciw, a część awansował do sądów wyższego rzędu, a nawet do Sądu Najwyższego czy NSA – co wywołuje więcej kontrowersji.
Prezydent wielokrotnie sprzeciwiał się podważaniu statusu „neosędziów”, podejmowanemu od początku kadencji obecnego rządu. Np. w październiku ub.r. podczas spotkania w SN Duda mówił, że w demokratycznym państwie prawa nie ma zgody na kwestionowanie statusu sędziów powołanych przez KRS po 2018 r. – 10 miesięcy mi zostało, ale sędziów, których nominowałem, będę bronił do upadłego – oświadczył. Wielokrotnie powtarzał też, że jakiekolwiek byłyby wątpliwości co do legalności KRS, jego decyzja o powołaniu sędziego jako realizacja prezydenckiej prerogatywy powinna zakończyć ten spór.
W 2020 r. prezydent podpisał tzw. ustawę kagańcową, nowelizującą ustawę o ustroju sądów, która spowodowała odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za podważanie skuteczności powołania danego sędziego. Ta zmiana dała wielkie pole do działania sędziowskim rzecznikom dyscyplinarnym, których powołał minister Zbigniew Ziobro: Piotrowi Schabowi, Przemysławowi Radzikowi i Michałowi Lasocie.
– Ani władza wykonawcza, ani ustawodawcza, ale i sędziowie w ramach wykonywania władzy sądowniczej nie powinni podważać ważności i skuteczności powołania innego sędziego czy apriorycznie kwestionować niezawisłości innego sędziego, opierając się jedynie na wątłych argumentach z zupełnie innego porządku, jakim są bieżące spory polityczne – twierdził też Duda. Odpowiadając swym krytykom w czasie niedawnego wywiadu dla kanału „Otwarta Konserwa”, dodał, że jeśli środowisko sędziowskie „nie opamięta się i nie zrobi samo resetu, to skończy się na tym, że trzeba będzie wszystkich tych ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego bez prawa do stanu spoczynku”. „Być może przyjdzie taki dzień, że trzeba będzie po prostu to zrobić po to, by nigdy więcej żadne pokolenia sędziowskie nie ośmieliły się” – dodał.
Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy
Jeszcze w grudniu 2016 r. prezydent Duda powołał na prezesa TK Julię Przyłębską, co spotkało się z krytyką ekspertów, którzy podnosili nieprawidłowości proceduralne przy tym wyborze (kandydatury Przyłębskiej nie wskazało Zgromadzenie Ogólne TK).
Duda wielokrotnie krytykował sędziów SN protestujących przeciw firmowanym przez niego zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Twarzą tego protestu była ówczesna I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf. – Wstyd mnie ogarnia, że ktoś, kto mieni się I prezesem SN, może opowiadać takie rzeczy o Polsce. Wstyd za to, kto w ogóle został na ten urząd wybrany. Na szczęście niedługo zmiana – mówił prezydent w 2019 r. w TVP Info.
Na następczynię prof. Gersdorf w 2020 r. Duda wybrał dr hab. Małgorzatę Manowską, b. wiceminister sprawiedliwości współpracującą ze Zbigniewem Ziobrą (w 2018 r. Duda na wniosek KRS powołał ją do SN). Jej kontrkandydatem, przedstawionym przez ZO SN, był prof. Włodzimierz Wróbel, który od sędziów dostał dwa razy więcej głosów.
Duda przyczynił się też do zmiany ustroju prokuratury. Na mocy ustawy z 2016 r. połączono funkcje Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, odwracając wcześniejszą reformę, która w 2010 r. rozłączyła te urzędy, kończąc z formułą wywodzącą się ze stalinizmu. Podpisując ustawę, prezydent poparł model centralizacji nadzoru nad śledztwami. W nowelizacji Prawa o prokuraturze z 2023 r. wprowadzono przepis, że do odwołania Prokuratora Krajowego potrzebna jest pisemna zgoda prezydenta RP, co ówczesna opozycja określiła „zabetonowaniem” prokuratury w przypadku, gdyby obóz prawicy przegrał wybory parlamentarne.
Nowelizacja ta zmieniła również zakres kompetencji Prokuratora Generalnego i Prokuratora Krajowego. Zgodnie z nią, zakres uprawnień tego drugiego zwiększył się, zaś zawęził się zakres uprawnień PG. Chodzi m.in. o kwestie bezpośredniego wydawania poleceń prokuratorom podległym, a także powoływania i odwoływania szefów prokuratur. I faktycznie po wyborach z 2023 r. nowy minister-prokurator generalny (Adam Bodnar) musiał pogodzić się z tym, że nie może odwołać prokuratora krajowego i jego zastępców.
Po wyborach 15 października 2023 r. relacje między prezydentem a nowym rządem weszły w fazę klinczu. W 2024 r. Sejm i Senat znowelizowały ustawy, które w ich intencji miały naprawić KRS i TK. Prezydent skierował je do TK. Rząd wskazuje, że brak zgody prezydenta na wprowadzenie odpowiednich zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości utrudnia przywrócenie w Polsce praworządności. (PAP)
nno/ wkt/ mhr/ grg/