Bovska: zmienił się sposób, w jaki myślę o piosenkach [WYWIAD]
Czuję się dość mocno osadzona na rynku, z drugiej strony wiem, że jeszcze dużo mogę zrobić, mam siłę i potrzebę, by działać, tworzyć, grać koncerty – mówi PAP Life Bovska. Pisze teksty, komponuje, współtworzy teledyski, projektuje okładki. We wrześniu ukaże się jej szósty album „Jestem wierszem”.
PAP Life: Rozmawiamy krótko przed twoimi 40. urodzinami. Wiesz już, jak je będziesz świętować?
Bovska: Tak się złożyło, że w dniu urodzin gram plenerowy koncert w Łodzi. Nie planuję jakichś wielkich obchodów, pewnie spędzę je w gronie bliskich osób, które akurat w tym czasie nie będą na wakacjach. Lubię spontaniczne imprezy, często zapraszam ludzi dzień przed i może właśnie też tak zrobię w tym roku.
PAP Life: Te urodziny są dla ciebie ważne?
B.: Myślę, że akurat wbrew temu, co się powszechnie uważa, czterdzieste urodziny niekoniecznie muszą wiązać się z jakiegoś rodzaju kryzysem. Aczkolwiek jest to na pewno półmetek życia i trudno uciec od refleksji na ten temat. Chociaż u mnie te refleksje trwają nieustannie, raz z większą, raz z mniejszą intensywnością, więc nie czuję specjalnej potrzeby, żeby z tej okazji robić podsumowania. Oczywiście kiedy jesteśmy starsi, dociera do nas, że pewne rzeczy już się w naszym życiu nie wydarzą. Też mam to poczucie, ale czuję także, że wciąż możliwości jest bardzo wiele.
PAP Life: Jesteś dumna z tego, co udało ci się osiągnąć?
B.: Czuję się spełniona. Od dziewięciu lat jestem na scenie, wydałam pięć płyt, szósta w drodze. Jest we mnie rodzaj wdzięczności i wzruszenia, że jestem w miejscu, w jakim jestem, bo doszłam tutaj sama swoją pracą i byciem bardzo konsekwentną na drodze twórczej. Czuję się dość mocno osadzona na rynku, z drugiej strony wiem, że jeszcze dużo mogę zrobić, mam siłę i potrzebę, by działać, tworzyć, grać koncerty. A życiowo - jestem na etapie dojrzałości. Ale zarówno zawodowo, jak i prywatnie nie jestem w takim miejscu, że mogę się zatrzymać i powiedzieć: „o, teraz doszłam do tego punktu i już tak sobie będę trwać”. Cały czas się zmieniam, rozwijam. Mam nadzieję, że z każdym rokiem jestem coraz bardziej sobą.
PAP Life: We wrześniu ukaże się twój szósty album „Jestem wierszem”. Wysłuchałam kilka piosenek i myślę, że jest to najbardziej kobieca ze wszystkich twoich płyt, niezwykle sensualna, zmysłowa.
B.: Dopiero zaczynam wywiady w związku z nowym albumem i to jest dla mnie niezwykle ciekawe, kiedy ktoś posłucha tych piosenek i ma swoje konstatacje. Myślę, że jest to bardzo trafne, co mówisz. Kiedy pisałam poprzednią płytę „Dzika”, wydawało mi się, że opowiada o kobiecości, ale myślę, że „Jestem wierszem” to trochę dopełnienie „Dzikiej”. Tak jakby tam była pierwsza faza, a to jest druga. W pewnym sensie może w takiej muzyczno-słownej wypowiedzi zamyka się jakiś cykl. Myślę, że w mojej najnowszej płycie jest dużo świadomości siebie i stawiania pytań: czego chcę, czego pragnę?
PAP Life: Wydaje mi się, że wiele odpowiedzi już znalazłaś. W tekstach, ale też warstwie wizualnej, bo nagrałaś kilka teledysków jest dużo luzu, swobody, na którą można sobie pozwolić, kiedy czujemy się pewnie.
B.: Myślę, że to nie jest tak, że można to mieć raz na zawsze, bo to jest też ciągła praca, ale jestem w takim momencie, kiedy ciało z głową bardzo dobrze ze sobą pracuje na poziomie świadomości. Użyję takiego porównania - mam wrażenie, że im wyżej wchodzę po schodach, tym szerszą łapię perspektywę, widzę, jak wiele jeszcze można zmienić, żeby czuć się lepiej ze sobą, ze swoim ciałem. Ta droga nie ma końca. A jeśli chodzi o sensualność, to na pewno w tym albumie wybrzmiało to dużo mocniej niż w poprzednich. Wcześniej chyba próbowałam schować się za metaforą, a w „Jestem wierszem” jest dużo bardziej wprost.
PAP Life: Czy płyty zamykają czy może otwierają kolejne etapy w twoim życiu?
B.: To jest bardzo dobre i jednocześnie trudne pytanie, bo właściwie nie ma reguły i z każdą płytą było trochę inaczej. Natomiast uświadomiłam sobie, że zmienił się sposób, w jaki myślę o piosenkach. Podstawową rzeczą jest to, o czym one mają być. Oprócz tego, że sama piszę piosenki, to piszę je też z producentami. I zderzenie różnych wrażliwości ma znaczenie. Lubię ten moment, kiedy przed nami jest czysta kartka i po prostu daję się ponieść procesowi twórczemu. On jest bardzo intensywny, bo piosenki biorą się z wnętrza, trzeba coś przeżyć, coś się musi wydarzyć. Myślę także, że życia można doznawać bardzo intensywnie, nawet prowadząc dość spokojne życie. Świetnym przykładem jest Emily Dickinson, która praktycznie nigdy nie wyjechała ze swojej miejscowości i napisała niesamowite wiersze, więc nie ma żadnych reguł twórczych. Ale z tego wnętrza wychodzą słowa, a potem ten proces rozszerza na warstwę muzyczną i wizualną. Dla mnie piosenka to są trochę drzwi do domu i, gdy tam wejdziesz to możesz pootwierać kolejne pokoje. Często piosenki przekładają się u mnie na obrazy i rysunki. Kiedy patrzę wstecz, to widzę, że krążę wokół podobnych tematów, które zmieniają swoje konteksty i zmieniają się wraz z tym, jak dojrzewam.
PAP Life: Każdy twój album jest osobnym projektem konceptualnym. W „Jesteś wierszem” pojawia się motyw syreny, która jest archetypem kobiecości, ale też mocno kojarzy się z Warszawą. Skąd ten pomysł?
B.: Syrena jest symbolem zmysłowej, trochę niebezpiecznej kobiecości. Uwodzącej, która zarazem jest tajemnicza i bardzo silna. Z drugiej strony, ta syrenka w klipie bardzo pragnie miłości i chce kogoś pokochać, ale mężczyźni, których uwodzi, zamieniają się rybki. Do czasu, gdy w końcu ktoś ją łowi. Razem z reżyserką Magdaleną Zielińską zabawiłyśmy się historią syreny. W tekście jest nawiązanie do „Nadwiślańskiego świtu”, to jest takie mrugnięcie okiem do słuchacza. Zresztą wzmianka o Warszawie znajduje się na każdej z moich płyt i to nie jest przypadek.
PAP Life: Jesteś rodowitą warszawianką. Tutaj mieszkasz, tworzysz. Czujesz się związana z tym miastem?
B.: Bardzo. Tu jest mój dom, moja rodzina, moja pracownia, moje pianino i moi przyjaciele. Mimo tego, że czasem frustruje mnie mieszkanie w dużym mieście. Na szczęście mogę sobie pozwolić, by uciec do lasu albo nad jezioro, czy nad ocean.
PAP Life: W Warszawie skończyłaś Uniwersytet Muzyczny i Akademię Sztuk Pięknych. Dlaczego studiowałaś na dwóch uczelniach?
B.: Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie, co właściwie bym chciała robić. Moi rodzice są architektami, w domu mieliśmy pokój - pracownię, w której stała deska kreślarska, były różne przybory do rysowania. Na ścianach w naszym domu wisiały rysunki, także moich rodziców i dziadka. Z jednej strony marzyłam o grafice, a z drugiej muzyka była obecna w moim życiu od zawsze, chodziłam do szkół muzycznych. Kończenie Uniwersytetu Muzycznego wiąże się z klasycznym wykształceniem muzycznym, moim głównym instrumentem był fortepian, potem studiowałam rytmikę. Przez to, że te studia były interdyscyplinarne, a ja byłam trochę taką buntowniczką, szukałam sobie miejsca i tego, co mnie w muzyce najbardziej interesowało. Podobnie w grafice. Udało mi się dostać na Akademię, na początku to są takie studia, na których robi się mnóstwo różnych rzeczy, a potem można wybierać, specjalizować się. Interesowało mnie coś na styku, ale nie potrafiłam tego nazwać. Szukałam w historii artystów, którzy tworzyli dzieła totalne. Intrygował mnie świat opery i baletu. Na studiach próbowałam różnych rzeczy i nagle to wszystko połączyło się w najprostszej formie słowno-muzycznej, jaką jest piosenka. To jest taki maleńki świat, w którym zawiera się wszystko. Jest też formą wizualną, jest formą słowno-muzyczną, która ma wzbudzić emocje, jest formą performatywną. To daje mi ogromną wolność i spełnienie.
PAP Life: Nie tylko piszesz teksty, komponujesz, ale też współtworzysz teledyski, projektujesz okładki. Sporo tego.
B.: Cały czas uczę się oddawać innym jak najwięcej rzeczy. Projektowania okładek płyt jeszcze nikomu nie oddałam, natomiast projektowanie pomniejszych rzeczy, czy też tworzenie klipów już tak, nie wszystkie są z moim udziałem koncepcyjnym. Jeśli spotykam twórców, widzę, że mają świetne pomysły, to wiem, że dając im wolność, tylko zyskam. Dlatego, że wtedy oni włożą całe serce, żeby realizować swoją wizję. Ja tylko naprowadzam ich na to kim i gdzie teraz jestem. I jeśli ta wizja spotyka się z moją wrażliwością, to jest cudowne. Dla mnie ludzie to jest największa wartość, jaka się zdarza w moim życiu. Dużo się uczę od innych twórców.
PAP Life: Sama też uczysz innych, bo na swoich social mediach poinformowałaś, że wkrótce będziesz prowadzić warsztaty wokalne.
B.: Będzie to mój debiut w tej roli. Te warsztaty na pewno nie będą ograniczone do śpiewania, chciałabym, jak najwięcej przekazać ze swoich doświadczeń, umiejętności. Przed laty miałam epizod pracy pedagogicznej na Uniwersytecie Muzycznym, prowadziłam zajęcia z kompozycji ruchu dla studentek rytmiki. Prowadziłam też autorskie zajęcia muzyczne w Muzeum Chopina w Warszawie, na które rodzice przychodzili razem z dziećmi. Uczenie innych jest pewną umiejętnością i zobaczymy, jak teraz mi to wyjdzie. Myślę o tym z ekscytacją.
PAP Life: Pierwszą płytę wydałaś, kiedy miałaś trzydzieści lat. Czy był jakiś impuls, który cię do tego skłonił?
B.: Po studiach pracowałam jako graficzka, ale szczerze mówiąc czułam, że projektowanie trochę mnie frustruje. Cały czas pisałam piosenki, szukałam drogi, jak znaleźć swój język w muzyce. Zrozumiałam, że to jest coś, co mnie kręci, ale nie robiłam tego na siłę, nie myślałam o tym, żeby być gwiazdą. Zdałam sobie sprawę, że moją mocną stroną jest pisanie melodii i słów, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że potrzebuję producenta, który nadałby temu brzmienie. Szukałam kogoś, kto miałby na to pomysł i spotkałam ludzi, z którymi zaczęłam grać. Tak powoli zaczęło coś się dziać, aż w końcu spotkałam Jaśka Smoczyńskiego, który pomógł mi zrobić demo, a potem stwierdził, że chciałby ze mną zrobić całą płytę.
Nagle weszłam w świat muzyki rozrywkowej, nagrań, pracy z mikrofonem, zupełnie innych pojęć muzycznych. Nie byłam profesjonalną wokalistką, co prawda wcześniej uczyłam się śpiewu klasycznego w szkołach muzycznych, śpiewałam na różnych zajęciach, w chórze, więc śpiewanie przychodziło mi dość łatwo. Zaczęłam chodzić na lekcje, szkolić się, nagrywać, uczyłam się na własnych błędach. A potem przyszły pierwsze koncerty i to była prawdziwa próba wokalna.
PAP Life: Wchodząc na scenę musisz być najlepszą wersją siebie, dać słuchaczom, wszystko co najlepsze. Czy na scenie jest jedna Bovska, a w życiu na co dzień druga?
B.: Myślę, że im więcej wody w Wiśle upływa, tym bardziej Bovska ze sceny jest tą z życia codziennego. Na pewno scena jest taką pigułką rzeczywistości, ale myślę, że najważniejsze jest nie to, żeby być najlepszą wersją siebie, tylko żeby być najprawdziwszą wersją siebie. Taką, która jak się pomyli, to po prostu się pomyli, bo jest tylko człowiekiem. Na scenie nie chodzi o mnie, tylko o piosenkę, o muzykę i o to, by ta muzyka trafiła do serca słuchacza. Żeby ktoś ją poczuł i w związku z tym coś przeżył. Tak o tym myślę. Często słyszę: „masz w sobie niesamowitą, pozytywną energię”, „wzruszyłem się i twoja piosenka ze mną została na wiele miesięcy, bo nagle coś poczułem”, „ta piosenka pomogła mi coś przeżyć”. Takie słowa to są największe nagrody, które dostaję po koncertach.
PAP Life: Piosenką, która poruszyła bardzo wiele osób jest „Wielka cisza”. W tekście, niezwykle osobistym, podzieliłaś się swoim doświadczeniem związanym ze staraniem o zajście w ciążę. Dopełnieniem był teledysk, właściwie mini etiuda filmowa, w której wystąpiłaś ze sztucznym brzuchem. Potem udzieliłaś wielu wywiadów, w którym opowiedziałaś o procedurze in vitro. Dlaczego to zrobiłaś?
B.: Można powiedzieć, że trochę z egoistycznych pobudek. Trzymanie tego w tajemnicy było dla mnie pewnego rodzaju ciężarem. Doszłam do wniosku, że nie rozumiem, dlaczego proces in vitro i to, że ktoś się na niego decyduje, jest tematem tabu. Dodatkowo łączyło się to z ogromną niechęcią ówczesnych władz do in vitro i mówieniem o tym źle i niewspieraniem finansowym ludzi, których to dotyczy. Po prostu pojawiła się we mnie złość, która przeszła w działanie. Ale to nie była moja zero-jedynkowa decyzja, żeby wyjść z tym na zewnątrz. Długo o tym myślałam, rozmawiałam ze swoim mężem, bo to przecież dotyczy nas obojga. Dla mnie kluczowe było, żeby on też czuł się z tym ok.
PAP Life: Nie żałujesz, że nagrałaś tę piosenkę i klip?
B.: Ani trochę. Jestem bardzo dumna z tego klipu. Zdaję sobie sprawę, że nie trafi do każdego. Może niektórzy potrzebują inaczej o tym opowiadać, ale ja potrzebowałam w ten sposób i na pewno są osoby, które w podobny sposób to przeżywają. Nie mam też wrażenia, że przekroczyłam jakieś granice. Myślę, że bardzo dobrze umiem ich przestrzegać i otwieram się przed innymi tyle, ile chcę. Aczkolwiek był taki moment, kiedy intensywność wywiadów, komunikatów i słów od ludzi, którzy chcieli podzielić się swoimi historiami, trochę mnie obciążyła psychicznie.
PAP Life: Śpiewasz tę piosenkę na koncertach?
B.: Śpiewam i nieraz widzę wzruszenie.
PAP Life: Na koniec naszej rozmowy chciałam zapytać się o AI, o którym ostatnio bardzo dużo się dyskutuje. Wszyscy zastanawiamy się, jak sztuczna inteligencja zmieni nasze życie. Jaki twoim zdaniem będzie miała wpływ na rynek muzyczny i artystów?
B.: Z pewnością jesteśmy świadkami wielkiej przemiany. Z jednej strony dużo prościej jest robić muzykę, poza tym sama AI tworzy piosenki w trzydzieści sekund i są coraz lepsze. Być może w jakiejś perspektywie okaże się, że mniej z nas będzie potrzebnych. Ale wydaje mi się, że nie zniknie potrzeba spotykania się z artystami na żywo, czy potrzeba koncertów. Szczerze mówiąc, sama jestem ciekawa, w jakim kierunku to się potoczy. Myślę o sztucznej inteligencji jako o narzędziu. Staram się nie podchodzić do tych zmian w negatywny sposób, tylko raczej adaptować się do nich. Poza tym wydaje mi się, że stawianie oporu jest po prostu bezcelowe. Może zabrzmi to optymistycznie, ale nie boję się o siebie. Chcę wierzyć, że to, co piszę, będzie potrzebne. (PAP Life)
ikl/mdn/ ał/
Rozmawiała Iza Komendołowicz
Bovska, właśc. Magda Grabowska-Wacławek. Wokalistka, autorka tekstów, ilustratorka. Absolwentka Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina oraz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 2016 roku wydała debiutancki album studyjny „Kaktus”, za który została nominowana do Fryderyków za fonograficzny debiut roku. W kolejnych latach wydała albumy: „Pysk”, „Kęsy”, „Sorrento”, „Dzika”. We wrześniu ukaże się jej najnowszy album „Jestem wierszem”. Mieszka w Warszawie.