Charków nie poddaje się po atakach Rosji. Ludzie sprzątają zniszczenia i cieszą się życiem [NASZE WIDEO]
W Charkowie na północnym wschodzie Ukrainy, który w ostatnich dniach przeżył jedną z najcięższych fal rosyjskich ataków, wciąż unosi się odór spalenizny, a ściany bloków są czarne od sadzy. Mieszkańcy jednak nie poddają się - sprzątają zniszczenia i cieszą się życiem.
"Ludzie! Ja żyję!" – wykrzyknął rosły młodzieniec, wychodzący z klatki schodowej bloku przy ulicy Poznańskiej w północno-wschodniej dzielnicy Charkowa, Sałtiwka, przy którym w czwartek nad ranem spadł ciężki rosyjski dron Shahed.
Maszyna uderzyła tuż przy wejściu do klatki schodowej. Wybuchł pożar, który spalił zaparkowane obok samochody, a fala uderzeniowa zniszczyła zabudowane balkony i powybijała szyby, także w sąsiednich budynkach.
"To była jakaś trzecia nad ranem. Obudziła mnie głośna eksplozja, która wstrząsnęła całym domem. Było mnóstwo rozbitego szkła, na dole szalał ogień. My, szczęśliwie, nie ucierpieliśmy, ale kilka osób zostało rannych, w tym malutkie dziecko. Słyszałam, że jest z nim źle" – powiedziała PAP mieszanka bloku, Ołena.
Przy zniszczonym wejściu do 24-kondygnacyjnego bloku pracują strażacy. Gdy rozcinają powyginane blachy, na ziemię sypią się iskry. W powietrzu unosi się pył z usuwanego gruzu i śmierdzi spalonym paliwem. Dwóch mężczyzn ogląda wrak volkswagena. "Nic już nie da się z niego wyciągnąć, nawet silnika" – mówi jeden z nich, zamykając spaloną maskę.
W nocy ze środy na czwartek Rosjanie wysłali na Charków 17 dronów. Zginęły trzy osoby, a 60, w tym dzieci w wieku od dwóch do 18 lat, zostały ranne. Wcześniej, w nocy z 6 na 7 czerwca, miasto atakowało prawie 50 dronów, rakiety i kierowane bomby lotnicze. Zginęły wówczas co najmniej trzy, a rannych zostało 21 osób.
"Teraz jednak żyje się tutaj o wiele lepiej, niż na początku dużej wojny. W 2022 r. od lutego do czerwca byliśmy bez światła i wody. Nasz blok ma 24 piętra. Nie działały windy, przez kilka dni musieliśmy dostawać się do mieszkań pieszo. No i te ciągłe przyloty (wybuchy pocisków)… Dzisiaj jest jednak dużo spokojniej" – cieszy się mieszkanka bloku przy charkowskiej ulicy Poznańskiej, Oksana.
Charków, liczący ponad 1 mln mieszkańców ośrodek naukowo-przemysłowy, leży niedaleko od granicy z Rosją. Jest to jedno z najczęściej atakowanych miast Ukrainy w trakcie toczącej się od ponad trzech lat wojny.
Z Charkowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mal/ jpn/ mhr/ ał/