Cła Donalda Trumpa zjednoczyły Kanadę, choć nie całą
W Kanadzie, która zjednoczyła się przeciw prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi i jego cłom, jest wyjątek. To prowincja Alberta, która nie chce działań odwetowych i grozi separacją w razie wygranej Partii Liberalnej w wyborach federalnych 28 kwietnia.
Nawet 30 proc. mieszkańców Alberty, ankietowanych przez firmę Angus Reid, sprzyjałoby secesji w razie wygranej Liberałów. Alberta z 5 mln mieszkańców jest czwartą prowincją co do liczby mieszkańców, a premier Alberty Danielle Smith znana jest z dobrych kontaktów z trumpowskim MAGA (Make America Great Again). Według sondaży z pierwszej połowy kwietnia, Liberałowie mogą liczyć na utworzenie rządu większościowego.
Smith w wywiadzie z połowy marca br. dla skrajnie konserwatywnego portalu Breitbart News mówiła, że Trump powinien wstrzymać się z cłami wobec Kanady, by Liberałowie nie zyskiwali poparcia i zapewniała, że lider Partii Konserwatywnej Pierre Poilievre „jest zsynchronizowany” z Trumpem. Broniła swoich wypowiedzi przed zarzutami, że prosi obcy rząd o wpłynięcie na wybory w Kanadzie.
Po spotkaniu z premierem Kanady Markiem Carneyem 20 marca br., Smith poinformowała o swojej liście żądań, które jej zdaniem powinny być spełnione w ciągu pół roku po wyborach, by „uniknąć bezprecedensowego kryzysu jedności narodowej”. Wśród żądań jest wykluczenie ropy eksportowanej z Alberty z potencjalnych ceł odwetowych.
Tymczasem w kwietniowym badaniu firmy Leger dla Associaton for Canadian Studies tylko 5 proc. respondentów uważało, że Kanada nie powinna prowadzić działań odwetowych wobec USA.
Po tych wypowiedziach sondaż Angus Reid zarejestrował, że 53 proc. Kanadyjczyków uznało kontakty Smith z Amerykanami za zdradę.
Na początku kwietnia br. w dzienniku „Globe and Mail” ukazał się tekst konserwatywnego polityka Prestona Manninga. W latach 80-ych utworzył on Reform Party, która po połączeniu się z Progresywnymi Konserwatystami stworzyła obecną Partię Konserwatywną. Reform Party odwoływała się do wyborców w zachodniej Kanadzie, jest uznawana za partię populistyczną. Manning napisał, że „wyborcy muszą uznać, że głosowanie na Carneya jest głosem za secesją zachodniej Kanady”. Uzasadniał to niezadowoleniem Alberty i Saskatchewan z podejścia Partii Liberalnej do wydobywania surowców naturalnych i twierdził, że ta niechęć może rozszerzyć się na Kolumbię Brytyjską, Manitobę i kanadyjską północ.
W Kolumbii Brytyjskiej i Manitobie rządzi lewicowa Nowa Partia Demokratyczna. Premier Kolumbii Brytyjskiej David Eby powiedział w czwartek, że opowieści o zachodniej separacji muszą się zakończyć i nazwał je „nonsensem”. Zwrócił uwagę, że podsycają je niesprawiedliwe, zdaniem zachodnich prowincji, zasady dystrybucji środków federalnych i zaapelował do rządu o zmiany – relacjonowała agencja Canadian Press.
Wielu pracowników sektora naftowego w Albercie uważa, że działania na rzecz powstrzymania zmian klimatu oznaczają krytykę ich pracy – pisał w kwietniu publiczny nadawca CBC.
Sam Carney mówił o tekście Manninga, że „takie dramatyczne komentarze nie są pomocne w czasach, gdy Kanadyjczycy się jednoczą” i przypomniał, że on sam urodził się na Terytoriach Północno-Zachodnich, a potem z rodzicami przeniósł się do Edmonton w Albercie.
Lider Partii Konserwatywnej Pierre Poilievre, który pracował dla Reform Party kiedy Manning był jej szefem, nie zgodził się z jego opinią.
W 2019 r. w Albercie mówiono o „Wexicie”, obecnie pojawił się nowy ruch, w którym działa prawnik Jeff Rath, który np. w telewizji Fox News popierał aneksję Kanady przez USA. Albertańskie stowarzyszenie prawników, Alberta Law Society, informuje na swojej stronie internetowej, że Rathowi stawiane są zarzuty kryminalne, proces rozpocznie się w styczniu 2026 r. Działa też popierany przez premier prowincji Alberta Prosperity Project (APP). Faktcheckingowy portal Desmog.com przypomina, że w 2022 r. Smith mówiła na spotkaniu APP, że chce spróbować doprowadzić do autonomii Alberty.
Organizatorzy ruchów separatystycznych mają jednak problem konstytucyjny. Kanada powstała na terenach powierzonych przez Indian w zarząd Koronie brytyjskiej, a później państwu kanadyjskiemu. Konstytucja w art. 25 Karty Praw i Wolności stanowi, że prawa wynikające z Karty nie mogą być interpretowane tak, by „uchylały inne prawa i wolności rdzennych narodów, traktatów”. W efekcie bez zgody Indian nie ma secesji prowincji. Karta Praw i Wolności stała się częścią konstytucji Kanady 17 kwietnia 1982 r.
z Toronto Anna Lach(PAP)
lach/ mal/kgr/