O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Edvard Munch i jego "dziennik duszy" - jak "Krzyk" wszedł do popkultury

Edvard Munch nazywał swoje malarstwo "dziennikiem duszy". Pokazywał nim swoje przeżycia oraz oddawał cały wachlarz uczuć: pożądanie, miłość, zazdrość, smutek, samotność, strach - powiedziała PAP Marta Motyl, autorka książki "Munch. Nie tylko Krzyk". Jego najsłynniejszy obraz wszedł do popkultury.

Obraz "Krzyk Edvarda Muncha. Fot. PAP/ EPA/Hans Klaus Techt
Obraz "Krzyk Edvarda Muncha. Fot. PAP/ EPA/Hans Klaus Techt

Norweski malarz i grafik Edvard Munch (1863-1944) to jeden z czołowych nowatorów w sztuce przełomu XIX i XX wieku. Zasłynął jako twórca dzieł najpełniej wyrażających lęki i obsesje przełomu wieków, a jego twórczość inspirowała niemieckich ekspresjonistów. Najbardziej rozpoznawalnym dziełem Muncha jest "Krzyk" z 1893 r. Munch - oraz jego obraz - stał się bohaterem najnowszej książki historyczki sztuki Marty Motyl, która pokazuje, że nie tylko strach, ale także inne emocje można znaleźć na obrazach tego artysty.

W rozmowie z PAP autorka książki zaznaczyła, że Munch nazywał swoje malarstwo "dziennikiem duszy". "W obrazach pokazywał swoje przeżycia, od młodości po starość. Zobaczymy w nich m.in. śmierć jego matki i siostry, jego romanse, konflikty, jego samotność, choroby, wreszcie – jego starzenie się i myśli o ostatniej godzinie" - wyjaśniła. "Tylko że dopiero znając koleje losu Muncha, odbierzemy dane dzieła jako pamiętnik artysty" - dodała. Dlatego w książce historyczka sztuki równolegle pisze o jego życiu i malarstwie.

Więcej

Fot. PAP/EPA/SARAH MEYSSONNIER/POOL
Fot. PAP/EPA/SARAH MEYSSONNIER/POOL

Ta opera jest symbolem francuskiej kultury. Jej sufit namalował Marc Chagall [WIDEO]

A styl Muncha – jak podkreśliła Motyl – był rewolucyjny, o czym świadczy chociażby wystawa jego malarstwa w Berlinie w 1892 r. "Tamtejsza publiczność była przyzwyczajona do obrazów malowanych w stylu realistycznym, z uwzględnieniem szczegółów, w palecie o wiele bardziej stonowanej i o patriotycznej tematyce. Doświadczyła szoku, widząc obrazy Muncha z syntetycznymi formami, utrzymane w intensywnej kolorystyce i oddające nastroje, jak chociażby 'Rozpacz'" – powiedziała. "Widzowie komentowali, że dzieła te są namalowane po partacku. To właśnie wtedy pierwszy raz pojawiło się pojęcie 'sztuki zdegenerowane'" - dodała. Wystawę zamknięto niespełna po tygodniu.

Autorka książki przypomniała także, że "syntetyczne, szkicowe formy stosowali również impresjoniści, tyle że sięgali po znacznie mniej wyraziste barwy niż Munch i nie obwodzili plamy barwnej mocnym konturem tak jak on". Obrazy impresjonistów różniły się od obrazów Muncha również treścią. "Były to pejzaże oraz portrety czytających mężczyzn i szyjących kobiet, jak ironicznie określał tego typu wizerunki sam Munch. Był więc rewolucjonistą też w tym, że przedstawiał postaci targane silnymi emocjami" – podkreśliła.

W swoim malarstwie Munch oddawał cały wachlarz uczuć: zakochanie, pożądanie, miłość, zazdrość, refleksję, smutek, samotność, niepokój, prześladowanie, strach... "Każde z nich starałam się uwzględnić, pisząc o jego malarstwie. Zaletą obrazów Muncha jest bezwzględna szczerość w przedstawianiu emocji, ujmowanych w mocno uproszczone formy. Dlatego nie wydają się muzealne i oddziałują również na współczesnych odbiorców" – powiedziała Marta Motyl.

Poza emocjami obrazy Muncha obfitują także w symbole, które mają kierować do pewnych motywów czy nastrojów. "Symbole te bywają niejednoznaczne, więc trudno mówić o jednolitym przekazie. Jednak można ten przekaz uogólnić do tego, że Munch, często symbolicznie nawiązując do miłości i do śmierci, uwidacznia w dziełach walkę Erosa z Tanatosem. Wskazuje na znaczenie nieświadomości w życiu człowieka, na rolę instynktów i impulsów" - wyjaśniła. "Można powiedzieć, że artysta ukrył w obrazach psychoanalityczne treści, tyle że to nie jest rodzaj szyfru. To raczej głębsze znaczenia, jak najbardziej możliwe do odkrycia. Poświęcam im sporo miejsca w swojej książce" – powiedziała.

Historyczka sztuki przypomniała, że Munch przystał do norweskiej bohemy nastawionej antyakademicko, antymieszczańsko i nawet ilustrował książkę jej guru, czyli "Cyganerię Kristianii" Hansa Jægera. "Miał znajomości także wśród bohemy paryskiej i przede wszystkim berlińskiej. W Berlinie poznał Stanisława Przybyszewskiego i prawdopodobnie wprowadził do jego kręgu słynną Dagny. Munch należał do dekadentów (pokazał siebie jako dekadenta chociażby w 'Autoportrecie z papierosem' z 1895 roku) i do malarzy symbolistów" – powiedziała historyczka sztuki.

Wskazała, że filozofia jego obrazów z przełomu wieków, z "Madonną" jako femme fatale, z "Krzykiem" jako przedstawieniem lęku egzystencjalnego, czerpała właśnie z pesymistycznej filozofii dekadencji. "Stąd twórczość Muncha najpierw pojęła i przyjęła wspomniana bohema. Z kolei prasa norweska, reprezentująca mieszczaństwo, upatrzyła sobie go na istną ofiarę, ponieważ nie rozumiała ani jego stylu, ani przekazu. Zmieniła front dopiero wraz ze wzrostem popularności malarza" – wyjaśniła.

Marta Motyl przypomniała także, że ze względu na silny wyraz wizualny obrazów, przekazujący równie silny wyraz emocjonalny, Munch jest uznawany za jednego z prekursorów XX-wiecznego ekspresjonizmu. "Z drugiej strony ekspresjonizm to nurt, który przewija się w sztuce różnych epok, na przykład w gotyku czy w manieryzmie. Tym samym Muncha można nazywać także ekspresjonistą w sensie ścisłym. A z jego dorobku pełnymi garściami czerpali później ekspresjoniści niemieccy" – powiedziała.

Z czasem twórczość Muncha została lepiej zrozumiana i jeszcze przed I wojną światową cieszyła się powodzeniem i uznaniem. "Zwłaszcza że nadciągały nowe prądy artystyczne, jak kubizm czy konstruktywizm, i w obliczu kolejnych nowinek Munch stawał się wręcz klasykiem nowoczesności" – podkreśliła Motyl.

Duży wpływ na popularność Edvarda Muncha, a zwłaszcza jego "Krzyku", wywarła popkultura. "Tak jak o wejściu 'Mona Lisy' do popkultury zdecydowała kradzież obrazu z Luwru w 1911 r., tak stało się z 'Krzykiem'. On doczekał się nawet dwóch kradzieży, dwóch różnych swoich wersji, a pierwsza nastąpiła w 1994 r." – przypomniała. Zwróciła uwagę, że nie bez przyczyny właśnie w 1996 r. nakręcono horror "Krzyk", w którym morderca nosi maskę wzorowaną na obliczu postaci z najsłynniejszego dzieła Muncha. "Obraz stał się szeroko rozpoznawalny także dzięki filmom animowanym i reklamom" – wskazała autorka książki.

Reprodukcja z czasem pojawiła się na różnego rodzaju przedmiotach. "Jest to obraz charakterystyczny przez plakatową wręcz prostotę głównej postaci. Dlatego w dobie mediów społecznościowych jeden z emotikonów - wyrażający przerażenie - to właśnie charakterystyczna twarz, a raczej twarzoczaszka z 'Krzyku'" - podkreśliła Marta Motyl. M.in. dzięki temu Munch jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych malarzy. "Jednak takie rozsławienie niesie za sobą ryzyko uproszczenia, co także poruszam, pisząc o 'Krzyku'. Dążę do tego, żeby czytelnik zyskał szerszy obraz sytuacji" - podkreśliła.

Historyczka sztuki wyznała, że "Krzyk" mocno na nią działa, ale nie przypadkiem jej najnowsza książka nosi tytuł "Munch. Nie tylko Krzyk". "Do moich ulubionych dzieł Muncha zaliczam jeszcze "Madonnę", równie wyrazistą i wieloznaczną. Skłania do zastanowienia się nad tym, co ta kobieta właśnie przeżywa w takim uniesieniu. Cóż, twórczość Muncha przyciąga i pociąga także tymi zagadkami" – podkreśliła.

Książka "Munch. Nie tylko Krzyk" ukazała się w wydawnictwie Lira. (PAP)

Anna Kruszyńska

akr/ miś/kgr/ ał/

Zobacz także

  •  Fot. PAP/EPA/Hans Klaus Techt
    Fot. PAP/EPA/Hans Klaus Techt

    „Krzyk” Edvarda Muncha – przypominamy historię kradzieży obrazu [WIDEO]

  • Neve Campbell w filmie "Krzyk" Fot. PAP/Avalon
    Neve Campbell w filmie "Krzyk" Fot. PAP/Avalon

    Neve Campbell wraca do serii „Krzyk”

Serwisy ogólnodostępne PAP