Ethan Hawke wyznał, że na planie „Stowarzyszenia umarłych poetów” Robin Williams zmagał się z problemami emocjonalnymi
W najnowszym wywiadzie Ethan Hawke wrócił wspomnieniami do pracy nad „Stowarzyszeniem umarłych poetów”. Główną rolę w kultowym obrazie zagrał Robin Williams. Ethan Hawke ujawnił, że już wtedy wybitny aktor zdradzał objawy zmagań ze zdrowiem psychicznym. „W mojej rodzinie było wiele przypadków depresji, więc było to dla mnie oczywiste” – zaznaczył.
Robin Williams zaliczany był do grona najwybitniejszych hollywoodzkich aktorów i komików. Gwiazdor takich kinowych hitów, jak „Pani Doubtfire”, „Buntownik z wyboru” czy „Patch Adams”, 11 sierpnia 2014 roku popełnił samobójstwo. Miliony fanów zdobywcy Oscara pogrążyło się w żałobie – podobnie jak jego znani przyjaciele i współpracownicy. A ci wielokrotnie podkreślali w rozmowach z prasą, że poza talentem wyróżniał się on rzadko spotykaną w branży rozrywkowej życzliwością i empatią. W życiu prywatnym walczył z wieloma demonami – przez lata był uzależniony od kokainy i alkoholu, cierpiał też na depresję.
Refleksją na temat zmagań nieżyjącego kolegi po fachu podzielił się tymczasem Ethan Hawke, który w 1989 roku zagrał z nim w kultowym dramacie „Stowarzyszenie umarłych poetów”. Choć aktor miał wówczas zaledwie 18 lat, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Williams boryka się z problemami natury emocjonalnej. „W mojej rodzinie było wiele przypadków depresji, więc było to dla mnie oczywiste, że cała jego siła i charyzma miały swoją cenę. Był osobą niezwykle wrażliwą i bardzo wyczuloną na energię otoczenia” – zaznaczył Hawke, goszcząc w programie "CBS Sunday Morning".
55-letni gwiazdor „Dnia próby” wrócił wspomnieniami do momentu, który szczególnie utkwił mu w pamięci. „Tego dnia, jak zawsze, wymyślał na poczekaniu kwestie, a wszyscy wokół śmiali się i go wychwalali. Chwilę później poszedłem po coś do kuchni i zobaczyłem go chowającego się w ciemnym kącie. Wszystko nagle nabrało sensu. To było dla niego niesamowicie wyczerpujące” – podkreślił Hawke. I dodał, że występ u boku Williamsa okazał się dlań źródłem inspiracji. „On nie trzymał się kurczowo scenariusza. Gdy miał pomysł, po prostu go realizował. To otworzyło mój umysł – nie wiedziałem, że można tak grać” – wyznał aktor.
Williams pod koniec życia zmagał się z wyniszczającą chorobą neurodegeneracyjną zwaną otępieniem z ciałami Lewy’ego. Schorzenie, które pod względem symptomów przypomina choroby Parkinsona i Alzheimera, objawia się m.in. zaburzeniami zachowania, problemami z pamięcią i występowaniem urojeń. Z czasem pacjent przestaje rozpoznawać bliskich, doświadcza halucynacji słuchowych i nagłych wahań nastroju. Williams został błędnie zdiagnozowany, przez co choroba stale postępowała. Prawdopodobnie to właśnie wynikające z niej dolegliwości skłoniły legendarnego aktora do targnięcia się na swoje życie. (PAP Life)
iwo/ag/ep/