Ewa Bem: Stanisław Soyka zawsze szedł swoją drogą, nie bacząc na mody
Zawsze szedł swoją drogą, nie bacząc na mody. Miał własne upodobania. Przepadałam za jego wyrafinowaną nonszalancją w śpiewaniu – powiedziała PAP wokalistka Ewa Bem, wspominając zmarłego czwartek w wieku 66 lat Stanisława Soykę, wokalistę, pianistę, skrzypka, kompozytora i aranżera.
Ewa Bem o muzycznej roli Soyki
W rozmowie z PAP Ewa Bem podkreśliła, że od strony muzycznej Soyka był dla niej wzorem oraz przewodnikiem na „żmudnej, trudnej i wyboistej drodze do osiągnięcia własnej świadomości artystycznej, zarówno tekstowej, jak i muzycznej”.
- On zawsze szedł swoją drogą, nie bacząc na mody, podpowiedzi, tendencje. Miał po prostu własne upodobania. To dotyczy zarówno tekstów, jak i muzyki, którą komponował. Sam też dobierał sobie ludzi, z którymi współpracował. Były to czasami zestawy, których nikt się nie spodziewał. Był bardzo kreatywny pod tym względem – powiedziała.
Artystka zaznaczyła, że przepadała za jego „wyrafinowaną nonszalancją w śpiewaniu”. - Nigdy nie był śpiewakiem, który dosadnie prezentuje swój głos, skalę; w jakimś sensie był tylko instrumentem. To było jego ogromną siłą - mówiła.
Człowiek serdeczny, ale wymagający
Zaznaczyła, że Soyka był miłym i serdecznym człowiekiem. – Nie był to jednak „koleś”, do którego się podchodziło z marszu i wciągało się w banalną rozmowę o niczym. Lubił zawsze otwierać temat, który wymagał od rozmówcy trochę filozofii i doświadczenia życiowego – wspominała.
Ewa Bem po raz ostatni rozmawiała z Soyką po próbie do czwartkowego koncertu. – Wracałam już do hotelu, a Stasinek siedział z przyjacielem na backstage’u, gdzie czekał na swoją kolej. Przywitaliśmy się, jak zawsze, bardzo serdecznie. Przytulił mnie, bo wiedział, po jakich jestem trudnych doświadczeniach osobistych – powiedziała.
Refleksje o śmierci
Jak zaznaczyła, nagle ich rozmowa poruszyła temat śmierci. – Powiedział, że jak odchodzą rodzice, to człowiek siłą rzeczy jest na to jakoś przygotowany, rozumie, że tak się musi stać. Ale jest okrutne, jeśli życie zabiera kogoś, kto jest za młody na odchodzenie – wspominała.
– Później analizowałam naszą rozmowę i zastanawiałam się, czy on nie odczuwał sygnału. Bo że on był medium, to jest pewne. Miał – jak ja to żartobliwie nazywam – porozumienie z kosmosem na „bezpośrednim kablu”. Wchodził chętnie w takie rozmowy i przemyślenia. Stasio był także pod tym względem wyjątkowy – dodała.
Wybitny muzyk, wokalista i kompozytor odszedł nagle, tuż przed swoim planowanym występem na Top of the Top Sopot Festival. W czwartek wieczór miał się pojawić na scenie podczas finałowego koncertu „Orkiestra mistrzów”. Z powodu jego śmierci przerwano transmisję telewizyjną z festiwalu.
Prokurator Rejonowy w Sopocie Michał Łukasiewicz powiedział PAP w piątek, że prokuratura wszczęła po śmierci Stanisława Soyki śledztwo z art. 155 kk. - W trakcie czynności nie stwierdzono udziału osób trzecich. To rutynowe postępowanie - dodał prok. Łukasiewicz.
Jak podał zastępujący rzecznika Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prokurator Marek Kopczyński, przyjęta kwalifikacja jest standardowa w przypadku nagłej śmierci i nie daje podstaw do wnioskowania, że doszło do zgonu w wyniku działania innej osoby.(PAP)
akr/ miś/ amac/ ep/