Hollywood żegna Michaela Madsena. „Artysta, łobuz, ikona” [GALERIA]
Zza oceanu napłynęły smutne wieści o odejściu Michaela Madsena. Hollywoodzki aktor, którego widzowie znają z takich produkcji, jak „Wściekłe psy”, „Kill Bill” czy „Sin City – Miasto grzechu”, zmarł w wieku 67 lat wskutek zawału serca. Na wiadomość o śmierci gwiazdora kina zareagowało wielu jego kolegów po fachu. „Nie był żadną petardą. Był prawdziwym dynamitem na ekranie i w życiu. Spoczywaj w pokoju, mój przyjacielu” – napisał w jednym z serwisów społecznościowych William Baldwin.
Nie żyje Michael Madsen, ceniony aktor charakterystyczny, najbardziej kojarzony z występów w produkcjach Quentina Tarantino. Gwiazdor „Kill Billa”, „Nienawistnej ósemki” i „Wściekłych psów” 3 lipca został znaleziony nieprzytomny przez funkcjonariuszy lokalnej policji na terenie swojej posiadłości w Malibu. Po przybyciu na miejsce ratowników medycznych stwierdzono zgon. Rzecznik Madsena przekazał „The Hollywood Reporter”, iż przyczyną śmierci 67-letniego aktora był zawał serca.
Gwiazdora czule pożegnała na Instagramie jego siostra, Virginia Madsen, która zamieściła w serwisie ich wspólne czarnobiałe zdjęcie. „Był piorunem i aksamitem. Psotą owiniętą w łagodność. Poetą przebranym za przestępcę. Ojcem, synem, bratem – wykutym w sprzecznościach, hartowanym miłością, która pozostawiła w nim trwały ślad. Nie opłakujemy dziś osoby publicznej, nie opłakujemy mitu, lecz ciało, krew i dzikie serce” – wyznała w podpisie fotografii krewna aktora. „Moje szczere kondolencje dla ciebie i twojej rodziny” – skomentowała jej wpis Sharon Stone.
Na smutne wieści o odejściu aktora zareagowało wielu jego kolegów po fachu. „Michael Madsen. Artysta, łobuz, cholerna ikona. Nikt nie miał takiej aury, jak on. Brakuje mi słów, więc powiem tylko tyle: Kocham cię, kolego” – napisał na Instagramie Walton Goggins, który wystąpił u boku zmarłego gwiazdora w „Nienawistnej ósemce”. „Był jednym z moich ulubionych aktorów i najlepszych współpracowników. Dzięki niemu na planie czułam się bezpieczna i wspierana” – dodała w serwisie X Jennifer Tilly, ekranowa partnerka Madsena z „Ucieczki gangstera”.
Michael was one of my favorite actors I ever worked with. “The Getaway” was very early in my career and he made me feel safe and supported. He was wildly audacious and rambunctious with his character choices, and had a wicked sense of humor. I don’t recall ever laughing so much… pic.twitter.com/stmTtDwXpo
— Jennifer Tilly (@JenniferTilly) July 3, 2025
W podobnym tonie wypowiedział się Rob Shneider. „Współpraca z nim była istnym spełnieniem marzeń. Niesamowicie utalentowany facet i dżentelmen, który sprawiał, że każda osoba na planie czuła się komfortowo. Uwielbiał opowiadać historie i zarażał innych śmiechem. Żałuję, że nie mogliśmy zrobić razem więcej rzeczy w tej szalonej branży” – wspomina amerykański aktor i scenarzysta. „Nie był żadną petardą. Był prawdziwym dynamitem na ekranie i w życiu. Spoczywaj w pokoju, mój przyjacielu” – napisał w serwisie X William Baldwin.
Fitting that Michael Madsen would pass away on 4th of July weekend.
He was no firecracker... a total stick of dynamite on screen and in life.
Rest easy my friend. pic.twitter.com/q4PsuCeCzx— Billy Baldwin (@BillyBaldwin) July 3, 2025
„Michael był jednym z najlepszych aktorów wszech czasów” – zaznaczył w rozmowie z magazynem „People” prawnik i przyjaciel Madsena, Perry Wander. „Przez 20 lat reprezentowałem go i blisko się z nim przyjaźniłem. Choć sprawiał wrażenie osoby szorstkiej, tak naprawdę był bardzo wrażliwym i emocjonalnym człowiekiem. Rozmawiałem z nim dwa dni przed jego śmiercią. Powiedział, że chce sfinalizować swój rozwód” – ujawnił adwokat aktora. Madsen złożył papiery rozwodowe we wrześniu zeszłego roku. Miesiąc wcześniej trafił do aresztu za rzekome pobicie żony, jednak ostatecznie prokuratura wycofała zarzuty.
Trzy lata temu aktor doświadczył druzgocącej straty – jego 26-letni syn Hudson popełnił wówczas samobójstwo. Potomek Madsena został znaleziony z raną postrzałową głowy na Hawajach, gdzie odbywał służbę w amerykańskiej armii. W udzielonym później „The Times” wywiadzie gwiazdor podkreślił, że nie zdawał sobie sprawy z tego, z jak poważnymi problemami emocjonalnymi zmagał się jego syn. „Nie dostrzegłem żadnych objawów depresji. Chciał założyć rodzinę, wydawało mi się, że z optymizmem patrzy w przyszłość. Staram się zrozumieć, dlaczego do tego doszło, ale nie potrafię. Nie mieści mi się to w głowie” – wyznał. (PAP Life)
iwo/ mdn/ kp/