Karol Nawrocki: Polska potrzebuje silnego prezydenta na trudne czasy
Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki zapowiedział w środę, że po wyborze wypowie pakt migracyjny, ułoży i poprawi relacje Polski z USA oraz zadba o rozwój kraju. Polska potrzebuje silnego prezydenta na trudne czasy - ocenił.
Nawrocki w środę podczas wiecu wyborczego w Bolesławcu na Dolnym Śląsku podkreślił, że nie "możemy oddać Polski tym, którzy jej nie kochają i chcą nam ją zabrać, zabierając nam tym samym nasze aspiracje i marzenia". "Tu są nasze wartości, tu jest nasz język, tu jest nasza polska waluta - złoty polski, której nie damy zabrać. Będziemy płacić polską gotówką, a ja jako prezydent będę jej bronił. To są te wartości, które budowały nas tysiąc lat. Jako prezydent nie pozwolę ich zabrać. Tu jest Polska, a Polska musi być Polską" – powiedział Nawrocki.
Przypomniał, że Bolesławiec leży blisko niemieckiej granicy. Jak ocenił, nasi zachodni sąsiedzi potrzebują partnera do rozmowy, a "nie lokaja albo zastępcy lokaja spraw niemieckich".
"Będę prezydentem, który te relacje będzie potrafił prowadzić, który będzie mówił jasno: nie zgadzam się na to, aby nasi zachodni sąsiedzi przez granicę przesyłali nam nielegalnym migrantów. Będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego, bo wasze bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze, a nie sprawy państwa niemieckiego" – mówił kandydat.
Nawrocki: Polska potrzebuje teraz silnego prezydenta na trudne czasy
Ocenił, że Polska potrzebuje teraz silnego prezydenta na trudne czasy, ponieważ tylko taki człowiek będzie w stanie poprawić relacje sojusznicze z USA.
"Nie możemy obrażać – bo tak zrobił Donald Tusk – najpotężniejszego człowieka na świecie Donalda Trumpa, tylko dlatego, że się z nim nie zgadzał. Będę silnym prezydentem na trudne czasy. Zadbam o nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi i zadbam o głośny, mocny głos Polski w Unii Europejskiej. Chcemy być w Unii, ale chcemy mówić, że tu jest Polska. I do takiej Unii wchodziliśmy, Unii, która musi uszanować naszą ojczyznę" – powiedział Nawrocki.
Podkreślił, że chce jako prezydent "zagonić" rząd Donalda Tuska do ciężkiej pracy. "My nie możemy mieć rządu, który nie zajmuje się sprawami zwykłych ludzi tylko opozycją. Ściganiem, wkładaniem do więzień, walką z opozycyjnym kandydatem, wysyłaniem na niego instytucji państwa polskiego, służb specjalnych" – powiedział Nawrocki.
Ocenił, że jeśli prezydentem zostanie "zastępca Donalda Tuska", to za kilka lat nasze dzieci i wnuki będą pod presją migracyjną.
"Jesteśmy tu jako zwolennicy jednej czy drugiej opcji politycznej, ale przede wszystkim jako Polacy. Polacy, którzy nie godzą się na to, żeby Polska była wypełniona nielegalnymi migrantami, żeby Polska Tuska i (Rafała) Trzaskowskiego była państwem drożyzny, żeby Polska była pod presją obcych ideologii w szkołach, gospodarstwach rolnych i w lasach. Stoimy tu dziś jako Polacy zatroskani o los naszej ojczyzny. Mamy trzy dni, żeby przekonywać niezdecydowanych. I chcę powiedzieć, że my idziemy po zwycięstwo" – oświadczył Nawrocki.
Podkreślił, że idziemy razem do Polski bezpiecznej, normalnej, do Polski dobrobytu i Polski ambitnej.
W środę Nawrocki spotkał się też ze swoim sympatykami w Jeleniej Górze na tamtejszym Placu Ratuszowym. Przekonywał, że gdy zostanie prezydentem będzie podejmował "decyzje suwerenne i w imieniu narodu polskiego". "Naszym celem nie jest dzisiaj wysyłanie żołnierzy polskich na Ukrainę i nie pozwolę - jako prezydent Polski - premierowi Donaldowi Tuskowi składać deklaracji w imieniu koalicji chętnych za nas. Bo to my, obywatele państwa polskiego, będziemy decydować o tym, gdzie będą bili się nasi bohaterowie" – podkreślił.
Nawrocki mówił także, że nie zgodzi się na "zrzeczenie się reparacji" od Niemiec.
Kandydat na prezydenta powiedział również, że zadba o utworzenie w Polsce "Funduszu Technologii Przełomowych". "Dojrzeliśmy do tego, aby Polska stała się Europejską Doliną Krzemową" – przekonywał.(PAP)
pdo/ ros/ mrr/gn/