Keir Starmer odwiedził synagogę w Manchesterze, gdzie doszło do ataku terrorystycznego
Brytyjski premier Keir Starmer odwiedził w piątek synagogę w Manchesterze, gdzie oddał hołd ofiarom ataku terrorystycznego, do którego doszło dzień wcześniej. Spotkał się z także policjantami, ratownikami i strażakami biorącymi udział w akcji po ataku.
Szef brytyjskiego rządu, przemawiając w siedzibie policji w Manchesterze, powiedział, że incydent do którego doszło był „straszliwym atakiem terrorystycznym mającym na celu wzbudzenie strachu”. W jego opinii „był to atak na Żydów, bo są Żydami”.
Starmer: musimy pokonać antysemityzm, a jest to odpowiedzialność nas wszystkich
- Bardzo ważne jest, aby dzisiaj cały kraj zjednoczył się, aby ludzie wszystkich wyznań, a także niewierzący, okazali wsparcie i solidarność z naszą społecznością żydowską. Wiem, że wasza praca pomoże osiągnąć ten cel – zwrócił się bezpośrednio do funkcjonariuszy. - Musimy pokonać antysemityzm, a jest to odpowiedzialność nas wszystkich - zaapelował.
Komendant główny policji w Manchesterze Stephen Watson oświadczył w piątek, że napastnik Dżihad al-Shamie, Brytyjczyk pochodzenia syryjskiego, podczas ataku nie miał przy sobie broni palnej. Stwierdził, że jego śmierć była wynikiem „tragicznych i nieprzewidzianych konsekwencji pilnych działań podjętych przez funkcjonariuszy, aby położyć kres temu brutalnemu atakowi”. Dodał, że podczas akcji została też postrzelona osoba postronna, ale obrażenia, których doznała, nie zagrażają jej życiu.
Wizytę w synagodze Heaton Park Hebrew Congregation w dzielnicy Crumpsall planuje także naczelny rabin Wielkiej Brytanii Ephraim Mirvis. W rozmowie ze stacją BBC powiedział, że obecnie trwają „bardzo mroczne czasy” i wskazał na „nieustającą falę nienawiści wobec Żydów”. Jego zdaniem „nieuzasadniona demonizacja Izraela” podsyca „antyżydowskie nastroje w Wielkiej Brytanii, co z kolei zachęca do ekstremizmu”.
Ojciec sprawcy ataku potępił działanie swojego syna
Ojciec sprawcy ataku, Faraj al-Shamie, opublikował na jednym z portali społecznościowych oświadczenie, w którym potępił działanie swojego syna. „Całkowicie dystansujemy się od tego ataku i wyrażamy głęboki szok i smutek z powodu tego, co się wydarzyło. Nasze myśli są z ofiarami i ich rodzinami, modlimy się o siłę i pociechę dla nich” – napisał w imieniu swoim i rodziny.
Organizacja reprezentująca Syryjczyków w Wielkiej Brytanii poinformowała, że żaden z jej członków nie znał 35-letniego napastnika. Wyraziła także solidarność ze społecznością żydowską pogrożoną w żałobie po śmierci ofiar.
Nowa arcybiskup Canterbury Sarah Mullally w swoim pierwszym przemówieniu od czasu powołania na to stanowisko, powiedziała, że Kościół Anglii wspiera społeczność żydowską w walce z antysemityzmem. - Nie możemy pozwolić, aby nienawiść i rasizm w jakiejkolwiek formie nas podzieliły – podkreśliła.
Policja w Londynie zaapelowała do organizatorów protestów propalestyńskich o odwołanie lub przeniesienie w czasie planowanych wydarzeń. W sobotę po południu planowano zorganizować na Trafalgar Square demonstrację przeciwników zakazu działalności grupy Palestina Action, która została uznana przez brytyjski rząd za organizację terrorystyczną. Szacuje się, że może w niej wziąć udział ok. 1 tys. osób.
W czwartek rano policja otrzymała zgłoszenie o samochodzie, który kierował się w stronę przechodniów przed synagogą. W budynku trwało poranne nabożeństwo modlitewne. Na miejscu funkcjonariusze potwierdzili, że auto wjechało w ludzi zgromadzonych przed świątynią. Okazało się też, że jeden mężczyzna został pchnięty nożem.
Do ataku doszło w Jom Kipur, najświętszym dniu w żydowskim kalendarzu religijnym.
W związku z zamachem w Manchesterze brytyjski rząd podjął decyzje o zwiększeniu ochrony synagog w całej Wielkiej Brytanii. Flagi na budynkach rządowych w Londynie zostały opuszczone do połowy masztów w hołdzie ofiarom zamachu.
Z Londynu Marta Zabłocka (PAP)
mzb/ kar/gn/